Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To mężczyźni najbardziej boją się kobiety z brodą! Conchita Wurst a polski obiekt seksualny

Agata Pustułka
Podczas występu polskiego zespołu kobieta została pokazana jako obiekt seksualny. Ładnie wygląda, ale nie ma nic do powiedzenia - twierdzi dr Agata Zygmunt, socjolożka z Uniwersytetu Śląskiego

Najbardziej kiczowaty festiwal na świecie, czyli Eurowizja, ujawnił, że Europejczyków - starych i nowych - trawią wielkie emocje związane z seksualnością. Czy Thomas Neuwirth, austriacki wokalista występujący jako drag queen pod żeńskim pseudonimem Conchita Wurst, jest symbolem drogi, którą zmierza ku zatraceniu chora, zepsuta Europa?
Mnie, mówiąc szczerze, cała ta dyskusja bawi. Jego występ traktuję jako kreację artystyczną, a nie jakiś manifest transsek-sualności. On - jak wynika z tego, co czytam - nie aspiruje do roli symbolu transseksualnej rewolucji. Moim zdaniem, to rodzaj artystycznej manifestacji, w wyniku której artysta uzyskał to, co chciał uzyskać, a więc rozgłos.

On pewnie tak, ale przy okazji - a może dzięki temu występowi - rozpoczęła się chyba pierwsza taka ogólnoeuropejska dyskusja o tolerancji, męskości, kobiecości. Nie chcę wypowiadać słowa gender, bo się boję...
Z pewnością jest to rodzaj happeningu artystycznego. Na scenie pojawia się hybryda: mężczyzna i kobieta w jednym. W świecie, w którym role męskie i żeńskie są od wieków ustalone, jest to rewolucja, zburzenie porządku. Społeczeństwa nie czytają tej inscenizacji w kategoriach, w jakich powinny czytać. Nie mieści się ona w granicach pojmowania świata podzielonego na męski i kobiecy, w którym wszystko, co znajduje się pomiędzy, nie ma racji bytu. Hybryda nie wchodzi w grę.

Stereotyp pojawił się w występie naszych wykonawców: Cleo i Donatana? Facet z brodą ma być lepszy od pięknych dziewoi z obfitymi biustami? Nieeee!
Proszę zwrócić uwagę, że na przykład w Niemczech występ naszych wykonawców wzbudził z tego powodu właśnie wiele emocji. Uznano, że granice dobrego smaku zostały przekroczone.

Pojawiły się oskarżenia o seksizm. To polski występ na festiwalu Eurowizji był dla wielu bardziej obraźliwy i - mówiąc potocznie - obciachowy.
I nie dziwię się. Bardziej dyskryminujące jest dla kobiety sprowadzenie jej tylko do roli ubijaczki masła niż do przebieranki w wykonaniu pana Wursta. My sami oczekujemy, że inni zrozumieją ironię i potraktują z dystansem piosenkę "My, Słowianie", a odmawiamy podobnej taryfy ulgowej austriackiemu wykonawcy. To hipokryzja. Dla mnie szokująca jest popularność naszego "przeboju".

Okay. Tylko - jak często słyszę - ktoś w tej Europie musi rodzić dzieci, żeby nie wymarła, a tu faceci się przebierają.
Wydaje mi się, że tożsamość płciowa jest na tyle silna, że nie należy patrzeć w przyszłość w tak ekstremalny sposób. To, że jakiś artysta się przebrał, nie oznacza rozmycia świadomości płciowej.

To gdzie są granice tolerancji? Po występie czytam opinie publicystów: Rafał Ziemkiewicz (prawica) pisze o artyście per pan Parówa, a Jacek Żakowski (lewica), cieszy się, że Austriak, jako kobieta z brodą, otworzył w Polsce dyskusję o tolerancji, o różnorodności. Może tolerancja nie ma granic?
Granica jest tam, gdzie zaczyna się działać ze szkodą dla innej osoby, grupy osób. Pogląd Jacka Żakowskiego jest mi bliższy, bo brak nie tyle akceptacji, ale tolerancji dla inności, prowadzi do mowy nienawiści, której mamy dość w życiu publicznym. Poziom nietolerancji jest na tyle duży, że wydarzenie banalne, takie jak występ na festiwalu, potrafi ujawnić nasze problemy: homofobię i skrywane lęki. Jesteśmy - jako społeczeństwo - mało otwarci, nie bardzo lubimy, gdy ktoś się różni.

To może spadek po PRL-u, naszej małej stabilizacji - gdy celem każdego było mieszkanie w bloku i mały fiat, no i najlepiej, by się nikt nie wychylał. Teraz jednak występ podczas festiwalu Eurowizji stał się sprawą polityczną i mamy awanturę.
Mamy przede wszystkim kampanię wyborczą, a to świetny temat zastępczy, by nie mówić o innych sprawach, i na tyle kontrowersyjny, że można trafić do mediów. Tym samym daje możliwość zwrócenia na siebie uwagi, by się polansować. Nie towarzyszy temu głębsza refleksja, niestety. Łatwiej wszystko "zwalić" na gender.
Kiedyś takim hasłem wywoławczym była aborcja, a teraz dla polityków - przedstawicieli Kościoła - jest gender?
Politycy na siłę szukają różnych punktów zaczepienia, by zaistnieć, zasiać ziarno niepewności.

Dziś gender jest potworem z Loch Ness. Nikt nie wie, o co chodzi, ale wszyscy się boją. Kiedy to się zmieni?
Tego problemu nie załatwi wymiana pokoleniowa, bo - niestety - stereotypowe myślenie wynosimy z domu. Potrzebna jest stała edukacja, na którą jesteśmy, niestety, dość oporni.

A może jest się czego bać? Gender to wszak "rozmywanie płci i agresja seksualna"... Takie argumenty słyszymy w telewizji i podczas mszy świętych.
Gender, mówiąc najprościej, dotyczy płci kulturowej, roli kobiety i mężczyzny w społeczeństwie. Różnicom między kobietami i mężczyznami nie da się zaprzeczyć, a gender to orientacja na partnerstwo kobiet i mężczyzn, zarówno w życiu publicznym, jak i rodzinnym, dlatego ani kobieta, ani mężczyzna - ze względu na płeć - nie mogą być dyskryminowani.

Może w takim świecie najwygodniej być hybrydą? I już mamy odpowiedź na dwuznaczną kreację pięknej Conchity - czy też pięknego.
Rodzimy się z płcią biologiczną. Społeczeństwo nadbudowuje płeć kulturową. Od wieków kształtowały się - uwarunkowane kulturowo - role uznane za kobiece i męskie. To społeczeństwo w czasie swojego rozwoju decyduje o sposobie wypełnienia tych ról. Nie chcę powtarzać oczywistości, ale kiedyś kobiety wywalczyły sobie prawa wyborcze, weszły na rynek pracy itd. Gender oznacza też możliwość wyboru, równość szans.

Tak, słyszałam, co mężczyźnie trzeba uciąć, żeby był podobny do kobiety - jedną trzecią pensji...
No właśnie. Mówiąc o gender, mówimy o korygowaniu m.in. takich nierówności.

Trudno jednak zrozumieć, dlaczego ładne dziewczyny przegrywają z kobietą z brodą, zwłaszcza że w tym wszystkim i tak nie chodzi o piosenkę, tylko o kasę. Czyli - tak czy siak - ale męski atrybut, jakim jest broda, ma chyba większe przebicie niż prawdziwie kobiece kształty...
W występie polskiego zespołu kobieta została pokazana jako obiekt seksualny. Ładnie wygląda, ale nie ma nic do powiedzenia. Było to nawet wyeksponowane w tekście tej piosenki.

Ale i tak Conchita mniej spodobała się facetom niż żeńskiej części publiczności. Jesteśmy bardziej tolerancyjne? Gdyby to faceci musieli walczyć o gender, to nie obeszłoby się bez ofiar.
Dla mężczyzn Conchita jest zaprzeczeniem ideału kobiecości, ale przede wszystkim rodzi niepokój, że kobiecość ewoluuje w tę właśnie stronę. Kobieta z brodą zwiastuje przejęcie męskich ról. Kto na to pozwoli?

Jednak, pomijając brodę, Austriak był idealną kobietą. Figura, nogi, no i te włosy!
Niektórzy panowie przed telewizorami przeżyli z pewnością szok. Kobiecość jest traktowana jako mniej wartościowa od męskości. A tu jeszcze ta kobieta ma brodę.

W takich sytuacjach, jak nieszczęsna Eurowizja, powraca sprawa polskiej homofobii. Ale trzeba w tym też widzieć - w ogóle cechującą nas - pogardę dla wszelkich mniejszości. To z powodu naszych kompleksów, czy też przekonania o wielkości, bo przecież: my, Słowianie itd.?
Trudno mówić o pogardzie, chodzi raczej o to, że boimy się tego, co inne, odbiegające od utartych schematów. Porządkujemy świat według utrwalonych wzorców i stereotypów. To właśnie te ostatnie sprawiają, że wobec obcych przyjmujemy takie, a nie inne postawy.

***
Agata Zygmunt, socjolożka, pracownik naukowy, wykładowca Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego. Zajmuje się miedzy innymi gender.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: To mężczyźni najbardziej boją się kobiety z brodą! Conchita Wurst a polski obiekt seksualny - Dziennik Zachodni