Radioterapia wymaga wsparcia - alarmują onkolodzy w Gliwicach

Każdy nowotwór jest inny i wymaga maksymalnie zindywidualizowanego leczenia. - Chorzy chcą od nas usłyszeć konkretną informację, czy wygrają z chorobą. Nie interesuje ich prawdopodobieństwo wygranej - mówi prof. Bogusław Maciejewski, dyrektor Centrum Onkologii w Gliwicach, gdzie trwa międzynarodowe sympozjum "Technological and Biological Sunrise for Radiation Oncology" - Technologiczny i Biologiczny Wschód Słońca w Radioterapii Onkologicznej, poświęcone osiągnięciom i przyszłości radioterapii. Do Gliwic przyjechali najwybitniejsi specjaliści w tej dziedzinie, m.in. z USA i Niemiec. Wykładom przysłuchuje się 130 młodych polskich lekarzy, którzy po najbardziej aktualną wiedzę nie musieli wyjechać na staż za ocean. - Osiągnięcia genetyki i biologii molekularnej jednoznacznie wskazują, że istnieje indywidualna odmienność genetyczna, a zatem i kliniczna każdego nowotworu złośliwego, nawet w obrębie tego samego typu histologicznego i zaawansowania klinicznego - twierdzi prof. Maciejewski i dodaje: - Konsekwencją kliniczną wynikającą z tej wiedzy jest zmierzanie współczesnej onkologii do zindywidualizowanej, osobniczo zmiennej terapii skojarzeniowej w celu zapewnienia choremu najwyższej szansy wyleczenia. Być może w przyszłości będziemy dzięki temu mogli powiedzieć pacjentowi, że na 100 proc. wyzdrowieje.

Ten obiecujący postęp już się realizuje w wielu krajach europejskich i w USA. Istotnym jego elementem jest optymalny dobór metody i miejsca radioterapii w leczeniu nowotworów. W Polsce mamy jednak, mimo niezaprzeczalnych osiągnięć, wciąż wiele do zrobienia.

Jak wynika z najnowszego raportu Europejskiego Towarzystwa Radioterapeutycznego, w Polsce istnieje pilna potrzeba wykształcenia 300 techników radioterapii, od 350 do 450 lekarzy radioterapeutów oraz 500 fizyków medycznych. W praktyce oznacza to, że na nasycenie rynku specjalistami trzeba czekać kilka lat, oczywiście jeśli Ministerstwo Zdrowia pójdzie po rozum do głowy i sfinansuje miejsca rezydenckie.

Kolejną sprawą jest wykorzystywanie potencjału placówek leczących nowotwory. Okazuje się, że na 33 istniejące w kraju ośrodki onkologiczne tylko 11 (publicznych, wielospecjalistycznych) przejęło na siebie praktycznie największy ciężar leczenia radiotera-peutycznego, bo trafia do nich 75 proc. pacjentów. Co się dzieje z pozostałymi chorymi? Jak są leczeni? Wiadomo przecież, że raka trzeba leczyć maksymalnie szybko i agresywnie, a przede wszystkim - kompleksowo. Pacjentowi musi być zaoferowany cały "pakiet terapeutyczny" w postaci: diagnostyki, leczenia operacyjnego, radioterapii i chemioterapii. Przy okazji można też sobie wyobrazić, jak duże jest obciążenie sprzętu w obleganych, najlepszych ośrodkach w Polsce. W Centrum Onkologii w Gliwicach obciążenie to bywa dwa razy większe niż określił producent. Sprzęt może służyć 16 lat, a nie 10. Jest dobrze serwisowany i wykorzystywany.

Onkolodzy od lat apelują, że trzeba zwiększyć skuteczność leczenia raka w Polsce. Obecnie to ok. 40 proc. Ta liczba oznacza, że na 100 chorych aż 60 ma wznowę, a potem przechodzi do leczenia paliatywnego. Średnio, jak można przeczytać w raporcie Krajowego Rejestru Nowotworów, udaje się uzyskać tzw. pięcioletnie przeżycia u 42 proc. chorych na nowotwory złośliwe (u 33 proc. mężczyzn i 51 proc. kobiet).

Skuteczność leczenia zależy jednak od miejsca zamieszkania i dostępności do specjalistów oraz urządzeń.

*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ KSIĄŻKĘ
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ
*Prawo jazdy kat. A. Egzamin na motocykl [PORADNIK WIDEO, ZDJĘCIA PLACU]