Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gender w przedszkolu: Przedszkolna seksedukacja

Paweł Pawlik
Jak podaje MEN, decyzje dotyczące realizacji programów zawierających treści wychowawcze podejmują wspólnie rady rodziców i rady pedagogiczne w danym przedszkolu czy szkole
Jak podaje MEN, decyzje dotyczące realizacji programów zawierających treści wychowawcze podejmują wspólnie rady rodziców i rady pedagogiczne w danym przedszkolu czy szkole 123rf
Trwa zbieranie podpisów pod protestem przeciw edukacji seksualnej dzieci w szkołach. NIebawem akcja ruszy w największych miastach w Śląskiem

Stop seksualizacji naszych dzieci - grzmią środowiska prawicowe i kolejny raz protestują, tym razem zbierając podpisy pod petycją kierowaną do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Sprzeciwiają się wprowadzeniu do placówek oświatowych edukacji seksualnej typu B, czyli takiej, która upowszechnia wiedzę m.in. na temat antykoncepcji. Akcja prowadzona jest na terenie Krakowa, Wrocławia i Częstochowy. Potem miastami akcji mają być m.in. Katowice, Sosnowiec, Gliwice i Tychy.

Protest to kolejna fala sprzeciwu wobec publikacji Światowej Organizacji Zdrowia, która w ubiegłym roku w asyście resortu edukacji zaprezentowała Standardy Edukacji Seksualnej w Europie. Według niej, placówki oświatowe powinny tłumaczyć nawet 4-letnim dzieciom takie zachowania jak masturbacja czy techniki seksualne. O projekcie było głośno, jednak nie został wprowadzony w życie.

- Opracowane standardy nie stanowią wytycznych do wprowadzenia opisanego modelu edukacji seksualnej, nie zostały też przyjęte przez rząd - mówi Joanna Dębek, rzecznik resportu edukacji.

Po co więc to całe zamieszanie? Zdaniem inicjatorów akcji Stop Seksualizacji Naszych Dzieci (które zebrało już ponad 300 tys. podpisów pod petycją), choć ministerstwo odcina się od programu, to jednak ten trafił do przedszkoli tylnym wejściem jako program "Równościowe Przedszkole".

- Ta sytuacja dotyczy tak naprawdę wszystkich placówek, które korzystają ze środków unijnych, które są wdrażane zarówno przez MEN, jak i przez ministerstwa rozwoju regionalnego oraz spraw zagranicznych - tłumaczy Magdalena Trojanowska, współorganizatorka akcji.

Według organizatorów akcji, zmiany, z którymi mamy do czynienia, są sprzeczne z tradycyjnymi wartościami.

- Ten dokument nie przystaje do naszych realiów, a sprawy, których dotyczy, powinny być przypisane do obowiązującego systemu wartości. Propagowane standardy wytyczają odmienną wizję człowieka, z pełnym dostępem do aborcji i zachętą do różnorodnych zachowań seksualnych, a z drugiej strony pomija wartości reprezentowane przez takie słowa jak małżeństwo i rodzina. Coś, co w zamyśle miało być pozbawione ideologii, jest w istocie silnie ideologiczne - mówi Szymon Grzelak, psycholog, prezes Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej.

Innego zdania jest Michał Pozdał, edukator seksualny i autor raportu na temat współczesnej seksualności i nowoczesnej antykoncepcji, który uważa, że wytycznych zawartych w programie nie należy rozumieć dosłownie.

- To jest demonizowanie problemu, które wynika z niewiedzy i zabobonów. Można by odpowiedzieć na takie zarzuty, że nikt nie kontroluje tego, co się mówi w kościołach na ten temat, gdzie wszystko sprowadza się do grzechu i wstydu. To jest chore rozumienie edukacji seksualnej - twierdzi Pozdał.

Jednak zdaniem Szymona Grzelaka, przedszkole nie jest miejscem na wprowadzenie w życie młodego człowieka sfery seksualnej.

- Właściwy przekaz możliwy jest tylko w rodzinie: z rodzicami, dziadkami, czyli tam, gdzie są silne więzi i poczucie zaufania. Przedszkole absolutnie nie jest miejscem właściwym na takie rozmowy - dodaje Grzelak.
- Na pewno nie będzie tak, że dzieci będą się masturbować w przedszkolu, a ci z rodziców, kórzy nie będą puszczać swoich pociech na takie zajęcia, pójdą do więzienia - dodaje Pazdał.

Ciągłe emocje wokół edukacji seksualnej

Krucjata Młodych - grupy świeckich katolików - działając na rzecz obrony dziedzictwa chrześcijańskiego,
złożyła w maju ubiegłego roku "Protest przeciw seksualizacji dzieci w polskich szkołach", do minister Krystyny Szumilas. W liście do MEN napisano, że "rażąco niemoralne treści, które - gdyby prezentowane były dzieciom w szkołach - mogłyby mieć znamiona usiłowania popełnienia przestępstwa oraz nakłaniania nieletnich do czynów lubieżnych (art. 200 Kodeku karnego)".

Również w ubiegłym roku, politycy Prawicy Rzeczypospolitej manifestowali pod hasłem: "Ręce precz od naszych dzieci".
W trakcie protestu przeciw wytycznym WHO politycy mówili, że to rodzina powinna mieć prawo do decydowania o wychowaniu dzieci, a szkoła i państwo powinny te działania wspierać, a nie ją zastępować i demoralizować. "Nie ma zgody na takie niszczenie wysiłku wychowawczego polskich rodziców. Nie ma zgody na szkołę, jako konkurencję dla wychowania w rodzinach" - mówił Marek Jurek, lider Prawicy RP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!