Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemek Błaszczyk z Chorzowa finalistą programu Top Chef. Rozmawiamy z nim o programie i Hiszpanii

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
Przemysław Błaszczyk
Przemysław Błaszczyk MARCIN SOCHA/MATERIAŁY PRASOWE
Ledwo wrócił ze stażu w restauracji ARZAK w San Sebastian w Hiszpanii, wygranym w programie Top Chef, a już czekał go finał 2. edycji. Przemek Błaszczyk z Chorzowa odpowiada na nasze pytania dotyczące programu, ale również swojej ostatniej kulinarnej miłości, którą jest... czarnuszka

Przemek Błaszczyk ma 33 lata, urodził się w Sosnowcu, obecnie mieszka z rodziną (ma małą córkę) w Chorzowie, gdzie z powodzeniem od 4 lat prowadzi Manana Bistro&Wine Bar. To małe bistro przy ul. Wolności wyrosło na jeden z najlepszych i najciekawszych lokali w naszym regionie. Serwuje autorską kuchnię, potrawy z sezonowych produktów. Przemek opracował menu modnego katowickiego bistro z burgerami Cooler Food oraz bytomskiego Jazz Clubu Fantom, reaktywowanego ostatnio po przerwie.

ZOBACZ KONIECZNIE:
WIELKI FINAŁ TOP CHEF NA ŻYWO

Błaszczyk jest kulinarnym samoukiem, choć jego rodzina miała restaurację, w której spędzał jako dziecko całe dnie. Nie skończył żadnej szkoły kulinarnej, ale gromadził doświadczenie szkoląc się na własną rękę i podróżując po Europie. Jest wychowankiem słynnego kucharza Kurta Schellera. Sam siebie określa jako kulinarnego kosmopolitę rozmiłowanego w kuchennej tradycji i swoim regionie. Rosnace zainteresowanie jego kulinarnym talentem pozwoliło mu zainicjować wiele działań edukacyjno–doradczych. Obecnie Chef Błaszczyk realizuje się w organizowaniu warsztatów, wykładów, pokazów kulinarnych, degustacji kulinarnych oraz w doradztwie gastronomicznym.

OTO FINALIŚCI TOP CHEF 2:
Top Chef 2. Finalista Przemek Błaszczyk i jego najlepsze momenty w programie [GALERIA ZDJĘĆ]
Top Chef 2. Finalista Sebastian Olma z Bielska i jego najlepsze momenty w programie [GALERIA ZDJĘĆ]

Z Przemkiem Błaszczykiem rozmawia Katarzyna Pachelska:

Czy ktoś pana namówił do udziału w „Top Chefie”, czy to była pańska autonomiczna decyzja?
Osobiście do udziału w programie byłem nastawiony mocno sceptycznie. Wpływ na decyzję miały dwie osoby: mój brat i wspólnik. Cały czas mi powtarzali, że mam ogromny talent i powinienem to wykorzystać, bo żadne inne jedzenie nie smakuje im tak bardzo i w końcu mnie przekonali, choć nie było łatwo.
„Top Chef” to kulinarny show, jak się pan odnalazł w studiu, wśród kamer? Czy był duży stres?
Szczerze przyznam, że do 5. odcinka miałem w sobie ogromną blokadę. Niekoniecznie z powodu kamer. Jestem samoukiem. Nigdy nie brałem udziału w zawodach kulinarnych, brakowało mi punktu odniesienia, więc od razu wskoczyłem na głęboką wodę. Stres w studiu jest ogromny. Po przekroczeniu progu człowiek zapomina tego, czego do tej pory się nauczył. Czasami wchodząc do magazynu można nie zauważyć rzeczy, których się potrzebuje, a patrzy się na nie przez kilkanaście sekund. To chyba nie jest normalne.

Jakich trzech rzeczy nauczył się pan w „Top Chefie”?
W „Top Chefie”, przede wszystkim, poznałem bardzo fajnych ludzi, zarówno kucharzy, jak i tych po drugiej stronie lustra. Na pewno nauczyłem się przekraczać pewne granice. W programie bardzo dużo było pracy pod presją, więc i moja odporność na stres się zwiększyła, choć nie jestem pewien czy nie umrę z 5 lat wcześniej (śmiech). Nauczyłem się również pracy z kamerami, co nie jest normalne dla kucharza. Całkiem fajne doświadczenie.

Który z jurorów budził pana największy respekt?
Chef Wojciech Modest Amaro. Myślę, że nie trzeba tego argumentować, choć oczywiście wszystkich darzę ogromną sympatią. Oni wszyscy bardzo nam kibicowali i nas dopingowali. Myślę, że mogą za nimi tęsknić.

Jest pan kulinarnym samoukiem, tak jak chef Amaro. Czy takim ludziom jak Wy jest łatwiej w polskiej gastronomii?
Polska gastronomia ciągle się rozwija. Czy jest nam łatwiej? Według mnie poziom edukacji w szkołach gastronomicznych wymaga „rewitalizacji”. Jestem mocno zaniepokojony, kiedy widzę kucharzy po szkole nie znających innych sałat poza masłową, nie znających innych technik gotowania poza smażeniem, duszeniem i pieczeniem. Po części uważam, że jest to wina szkoły, tudzież programu nauczania. Niemniej jednak sam uczeń powinien być zainteresowany tematem i mieć w sobie chęć pogłębiania wiedzy. Ja taką chęć w sobie posiadam. Uwielbiam się uczyć, niekoniecznie o fizyce kwantowej, ale jeśli jest coś związanego z gotowaniem, winem i kawą, chłonę to całym sobą. Być może to sprawia, że jest mi łatwiej. Nam łatwiej. O ile można mówić, że gastronomia to „łatwa rzecz”.
Bistro Mańana w Chorzowie prowadzi pan z żoną. Jakim jest pan szefem? Wybuchowym czy raczej spokojnym?
Staram się trzymać nerwy na wodzy, jednak przyznaję, że czasami eksploduję jak bomba atomowa. Nie znoszę bezmyślności i błędów przez to popełnianych. To jaki jestem najlepiej potrafią określić moi pracownicy. Samemu trudno mówi się o sobie.

Pańskie najnowsze odkrycie kulinarne to...
Obecnie jestem zakochany w czarnuszce. Kocham, ubóstwiam, szaleję. Mogę jeść cały dzień kromkę świeżego chleba z masłem, solą morską i czarnuszką właśnie. Dla mnie jest magiczna.

Największe kulinarne grzechy według pana to...
Marnotrawstwo i brak szacunku do produktu.

A największe kulinarne marzenie…
Móc powiedzieć samemu sobie. „Zrobiłeś dobrą robotę. Cel został osiągnięty”. Szybko to nie nastąpi, ponieważ jestem najbardziej krytyczny wobec swojego gotowania spośród wszystkich. Jeśli popełniam błąd lub stoję w miejscu, wiem o tym w pierwszej chwili. Nie potrafię spać spokojnie mając świadomość popełnienia błędu.

Czy był pan już w restauracji ARZAK w San Sebastian w Hiszpanii na stażu wygranym w „Top Chefie”? Czego się tam pan nauczył?
Tak, były to bardzo przyjemne chwile w kuchni. 30 kucharzy na zmianie. Każdy wie co ma robić. Organizacja, szacunek do produktu i jakość na pierwszym miejscu. Nie sposób opisać czego się nauczyłem, chyba DZ musiałby wypuścić specjalny dodatek (śmiech). Codziennie po lunchu i kolacji wracałem do pokoju i robiłem notatki. Zapisałem kilka kartek. Techniki, produkty, precyzja ich użycia. Arzak to miejsce magiczne. Zawiozłem im kilka polskich smaczków. Juan i Elena przyjęli mnie bardzo miło. Inni kucharze też. Fantastyczna atmosfera, zgranie. Zarazem ogromna presja i stres. Bycie ósmą restauracją na świecie zobowiązuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!