Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Wybór z palety różnych barw

Krzysztof Karwat
Jeden z moich szkolnych kolegów miał taki zwyczaj, że przed każdymi wyborami dzwonił do mnie, by się poradzić, na kogo oddać głos i wysondować, jakie są moje preferencje. Potem - rozczarowany - zrezygnował z tych telefonów. Zrozumiał, że nic mu nie powiem, bo traktuję akt wyborczy jak - nie przymierzając - wizytę przed konfesjonałem, podczas której - zachowując tajemnicę - należy się wyspowiadać.

Od czerwca 1989 r. nie opuściłem żadnych wyborów i - mam nadzieję - tego nie zmienię. Jest to dla mnie rekompensata za lata, gdy nawet nie zbliżałem się do miejsc, w których - za komuny - przeprowadzano tzw. głosowanie. Swoją drogą, to pojęcie - dzisiaj już raczej niestosowane - dość dobrze oddawało urodę tamtego ustroju. Zachowywano pozory demokracji, podając nazwiska kandydatów i jednocześnie zachęcając do oddawania głosów na twór nazywany Frontem Jedności Narodu.
Wyniki układano wcześniej. Wszystkie osoby wskazane przez partię komunistyczną i jej satelitów automatycznie trafiały na Wiejską (parę miejsc gwarantowano katolikom zrzeszonym w Znaku czy PAX-ie).

Dopiero ostatnie wybory z lat 80. (tych czerwcowych, częściowo wolnych, nie liczę) pozorowały jakieś pola manewru. O każdy mandat ubiegało się 2 kandydatów, ale nie zdarzyło się, by ten z drugiego miejsca wygrał (pierwszego musiałoby skreślić 50 proc. wyborców plus jeden). To zatem też nie były normalne wybory, bo w samo to słowo wbudowana jest alternatywa (chodzi przecież o swobodne zgłaszanie kandydatów, rejestrację różnorodnych list - i o wybór właśnie).

Dziwię się więc ludziom z mojej generacji (i tym starszym), którzy rezygnują z luksusu dowolnego wskazywania swoich przedstawicieli do różnych organów władzy. Złośliwie zapytam: czy w latach 70. i 80. też nie pojawiali się przy urnach wyborczych? Bo frekwencja w tamtych latach znacznie przekraczała 90 proc. Komuna fałszowała? Nie sądzę. W każdym razie za Gierka, Kani, Jaruzelskiego czy Rakowskiego robić tego już nie musiała, bo fałsz był wpisany w sam akt wyborczy.

Obawiano się szykan? Może… Jakoś mnie ani moich najbliższych żadne nieprzyjemności z tego powodu, że olewałem wszystkie "głosowania", nigdy nie spotkały. Nie ucierpiałem też, gdy w drugiej połowie lat 80. nie poszedłem na to groteskowe referendum, w którym władza pytała, czy chcę, żeby w Polsce było dobrze od razu czy może trochę później.

Próbuję zrozumieć przyczyny tej naszej dzisiejszej abnegacji. Zmęczenie polityką i politykami? Brak zaufania? Na pewno, choć ta przypadłość nie jest bynajmniej tylko specjalnością polską. Powszechne jest przekonanie, że nasz pojedynczy głos nie ma wpływu na rzeczywistość, bo "oni" i tak zrobią, co chcą. Jak by nie patrzeć - to wyraz samowykluczenia i zgody na zamknięcie się w granicach "własnego podwórka". Rzecz w tym, że nie ma takich przes-trzeni w życiu publicznym, które nie byłyby regulowane wedle jakichś zasad prawnych. Przed polityką zatem nie ma ucieczki. Można - niczym struś - chować głowę w piasek, a i tak najmniej chroniona część ciała pozostanie na wierzchu. Zabawa w salonowca sens może mieć tylko wtedy, gdy wszyscy jej uczestnicy mają równe szanse, czyli okazję do "rewanżu".

Paru moich znajomych - to też "klasyka" - dodaje, że nie pójdzie, bo "nie ma na kogo głosować". O ile mogę przyjąć i zrozumieć pasywną postawę tych, którym naprawdę wiedzie się źle, i którzy zatracili w sobie resztki nadziei na poprawę losu, to nie mogę się zgodzić na taką diagnozę. Podczas niedzielnych wyborów oferuje się nam całą paletę barw politycznych - od lewicy, przez centrum, aż po skrajną prawicę narodową.

"Oni" zaś są tacy, jak my (naprawdę, wcale nie gorsi!). Sondaże podpowiadają, że - teoretycznie - wszystkie albo prawie wszystkie komitety, które zdołały zarejestrować listy w całym kraju, mogą liczyć na mandaty. Osłabiony więc powinien być lęk przed "zmarnowaniem" głosu, bo nawet jeśli nasz faworyt nie wygra, to mamy wpływ na wynik całego ugrupowania.

Krzysztof Karwat
publicysta


*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ PDF
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ
*Prawo jazdy kat. A. Egzamin na motocykl [PORADNIK WIDEO, ZDJĘCIA PLACU]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!