Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Gollob: Mam świadomość co jest dla mnie możliwe, a co nie

Leszek Jaźwiecki
PIOTR WARCZAK
Żużlowa Grand Prix bez najbardziej utytułowanego polskiego zawodnika Tomasza Golloba to już nie to samo. Maleją zarówno prestiż, jak i frekwencja.

Dynamiczna, niekiedy brawurowa jazda drugiego po Jerzym Szczakielu polskiego mistrza świata od wielu lat wzbudzała zachwyt i podziw kibiców. Była magnesem, który ściągał tłumy na trybuny. Rezygnacja Tomasza Golloba z walki o mistrzostwo świata sprawiła, że Grand Prix stała się mniej atrakcyjna.

- Ten moment kiedyś musiał przyjść, w Grand Prix nie wystąpię nawet, gdyby ktoś oferował mi za to milion dolarów - mówi stanowczo żużlowiec. - Na dobrą sprawę chciałem zrezygnować z rywalizacji o mistrzostwo świata już w 2010 roku, po zdobyciu złotego medalu. Sprawy potoczyły się jednak trochę inaczej i zostałem jeszcze przez trzy lata. Teraz już jednak definitywnie mówię "koniec". 19 lat startów to wystarczająco długo. Zdaję sobie sprawę, że w Grand Prix są młodsi, odważniejsi, a ja mam świadomość, co jest dla mnie możliwe, a co nie - uważa Gollob.

Tegoroczny turniej w Bydgoszczy, który zazwyczaj śledził nadkomplet widzów, tym razem przyciągnął zaledwie 3,5 tysiąca kibiców. Nieco lepiej było w Tampere, ale finałowy wyścig oglądała już garstka ludzi. Organizatorzy najbliższego turnieju GP na torze Marketa w Pradze też obawiają się niskiej frekwencji, co dla nich będzie oznaczało totalną klapę finansową.

Wychowanek Polonii Bydgoszcz miał swoją widownię, która jeździła za nim nie tylko do Pragi czy Vojens, ale nawet do Auckland w Nowej Zelandii.

- Cenili jego profesjonalizm, zaangażowanie do tego co robił. A poza tym nigdy o nich nie zapominał, potrafił powiedzieć im miłe słowo - podkreśla były pracodawca Golloba, Władysław Komarnicki. - Grand Prix straciła jedną ze swoich ważnych twarzy - dodaje z żalem.

- Spadającej frekwencji nie można tłumaczyć tylko nieobecnością Golloba- ripostuje Marek Cieślak, selekcjoner polskiej reprezentacji. - Być może miała jakiś wpływ, ale w końcu ile osób tylko dlatego nie przyszło na stadion? Tysiąc? Dwa?Od dawna wiadomo było, że Tomek się wycofa. W tym musi być coś jeszcze - dodaje Cieślak.

Być może samobójczą bramkę strzelili sobie organizatorzy rozciągając zawody do dwunastu rund w ciągu roku. Nie jest też tajemnicą, że do startów w GP trzeba sporo dopłacać i kilku zawodników po prostu na to nie stać.

Tak częste turnieje nie zawsze gwarantują emocje, z jakimi cykl GP był dotąd kojarzony.

- Rywalizacja o podium nie jest łatwą sprawą. Mocni rywale, oczekiwania kibiców, spore nakłady finansowe, jeśli chce się być w czołówce. Jazda w elicie wymaga dużego poświęcenia i determinacji - przyznaje Gollob. - Cykl składa się z kilkunastu imprez. To bardzo, bardzo trudne wyzwanie, które mam już za sobą. Zdobyłem przecież medale ze wszystkich kruszców, czuję się spełniony. Z czystym sumieniem mogłem odejść, by dać szansę młodszym kolegom

Ostatnio pojawił się pomysł oficjalnego pożegnania Golloba z Grand Prix podczas turnieju w Gorzowie.

- Uznałem to za ogromny zaszczyt, ale ustaliliśmy, że mój występ nie ma sensu z kilku powodów. Po pierwsze nie startuję od pierwszej rundy, a po drugie w Grand Prix trzeba jechać na maksa. A po ubiegłorocznej kontuzji nie zamierzam już ryzykować. Rozmowy odnośnie scenariusza pożegnania jeszcze trwają. Sam nie wiem, może jedynie wygłoszę kilka zdań do kibiców, a może rzeczywiście skuszę się na przejażdżkę. Być może przekażę też swój plastron Bartoszowi Zmarzlikowi, który pojedzie tam z dziką kartą - zastanawia się Gollob.

Pożegnanie z Grand Prix nie oznacza całkowitego rozbratu z żużlem. Gollob zamierza powalczyć jeszcze o tytuł mistrza Europy, którego nie ma w swojej bogatej kolekcji.

- Drzwi do Grand Prix już zamknąłem, pora osiągnąć coś na innych polach, na przykład właśnie w ME. To daje mi energię i motywację do dalszej jazdy na żużlu - argumentuje.

Ciągle aktualny jest też start polskiego mistrza świata w prestiżowym rajdzie Dakar.

- Był pomysł, by wystartować w tym roku, ale do jazdy w warunkach, jakie panują w Dakarze, trzeba się solidnie przygotowywać minimum dwa lata. Na pewno nie można być rozdzielonym pomiędzy dwie dyscypliny sportu. To zbyt ekstremalna impreza, aby skupiać się jeszcze na czymś innym. Mam naturę zwycięzcy, nie chcę wlec się w ogonie Dakaru. Chcę go wygrać, dlatego zanim ruszę na trasę, muszę poznać wszystko, co jest z nim związane. Już teraz wiem, że potrzebny będzie trening na Saharze. Muszę także opanować nawigację, bo to nie jest taki prosty GPS jak w samochodzie osobowym. Przede mną jeszcze sporo przygotowań.
WSPÓŁPRACA PAWEŁ TRACZ

W sobotę pojadą w Pradze

Czwarty turniej Grand Prix rozegrany zostanie w Pradze na torze Marketa. Liderem klasyfikacji generalnej jest Krzysztof Kasprzak, który ma zaledwie punkt przewagi nad grupa pościgową.Zawodnik Stali Gorzów nie mógł jednak wystartować w ostatnim turnieju w Tampere z powodu kontuzji, której nabawił się w Landshut. W stolicy Czech Kasprzk już pojedzie, podobnie jak drugi z Polaków Jarosław Hampel, który w Tampere był 11. i w klasyfikacji generalnej spadł z trzeciego na ósme miejsce.
Początek zawodów w Pradze o 19.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!