Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babska szychta, czyli kobiety w męskim świecie

Katarzyna Pachelska
Pierwsza książka o kobietach w polskim górnictwie węglowym przedstawia historie 17 pań pracujących pod ziemią i na powierzchni, na różnych stanowiskach

Baba na kopalni podobno przynosi pecha, przynajmniej tak twierdzą górnicy. Czemu w takim razie na kopalniach są ustawione i hołubione figurki św. Barbary? Czemu ją, było nie było, kobietę, górnicy polscy obrali za swoją patronkę?

Karolina Baca-Pogorzelska, autorka książki "Babska szychta", mówi, że kopalnie to ciągle silny bastion testosteronu, ale kobiety są coraz bardziej widoczne w górnictwie. Może nie przybywa ich w lawinowym tempie, ale są nie tylko na znienawidzonej płuczce, czyli w zakładach przeróbki węgla, ale również w innych zawodach górniczych, są sztygarami zmianowymi, geologami, mierniczymi, pracują w markowni, w dziale wentylacji, laboratorium, wreszcie są nawet prezesami i wiceprezesami spółek węglowych.

Historie 17 pań pracujących w górnictwie zebrała Karolina Baca-Pogorzelska w książce "Babska szychta", która w połowie czerwca będzie dostępna w księgarniach sieci Matras i w księgarniach internetowych. Piękne zdjęcia pań zatrudnionych m.in. w kopalniach Rydułtowy-Anna, Wujek, PG Silesia, Murcki-Staszic zrobił Tomasz Jodłowski. Książka została wydana w wersji polsko-angielskiej.

- Na początku ciężko mi było namówić panie na rozmowę i zwierzenia, ale tylko do czasu pierwszego osobistego spotkania - mówi Karolina Baca-Pogorzelska. - Wtedy, w grupie, bo spotykaliśmy się w kilka osób, panie czuły się swobodniej.
Karolinie nie udało się przekonać do wystąpienia w książce pracownic zakładów mechanicznej przeróbki węgla. - Nie dziwię im się, że nie chciały opowiadać o swojej pracy. To ciężka fizyczna harówa zwykle w zapyleniu, zimnie, hałasie. Te z bohaterek "Babskiej szychty", które zaczynały pracę w zakładzie przeróbczym, starały się jak najszybciej stamtąd uciec. Uważam, że ciężka praca w górnictwie to nie tylko praca pod ziemią. Na dole są stanowiska, na których jest teraz, dzięki mechanizacji górnictwa, łatwiej niż na przeróbce. Dlatego jeśli komuś się wydaje, że przywileje górnicze powinny przysługiwać tylko górnikom dołowym, polecam wizytę w kopalni i w zakładzie przeróbczym. Górnik na dole to nie chłop machający kilofem. Praca na przeróbce powinna być lepiej płatna - dodaje autorka książki.

Z powodu zakazu pracy kobiet pod ziemią, obowiązującego od 1958 do 2008 r., panie często lądowały właśnie na płuczce, na powierzchni. - Tymczasem na dole jest sporo prac w sam raz dla kobiet, np. przy wydawaniu materiałów, obsłudze maszyn wyciągowych czy nawet rejestrowaniu poziomu stężenia metanu na stanowisku metaniarza - mówi w "Babskiej szychcie" Stefania Klimek, pracująca w dziale ubezpieczeń kopalni Rydułtowy-Anna. Autorka książki dodaje do nich jeszcze pracę sygnalisty (czyli pana, który uderza odpowiednią liczbę razy w dzwonek, gdy jedzie szola, czyli winda).

- Kobiety pracowały kiedyś na dole na guzikach, na przenośnikach taśmowych i szczerze mówiąc, ta praca nie różni się jakoś od pracy np. na przeróbce węgla na powierzchni - uważa Anna Krasnodębska, pracująca na co dzień pod ziemią jako sztygar w kopalni Murcki-Staszic, wchodzącej w skład Katowickiego Holdingu Węglowego. - I myślę sobie, że niejeden kierownik na dole wolałby mieć na odstawie (transporcie wydobytego surowca pod ziemią - przyp. red.) kobietę niż mężczyznę, bo kobiety są solidne i nikt tego nie podważy. Kobieta jak ma coś zrobić, to zrobi to od razu, a nie będzie siedzieć, dumać, najpierw jeść śniadanie i czytać gazetę - wylicza.

- To praca jak każda inna, tyle że kobieta musi w niej zawsze więcej udowodnić. Ale w sumie tak jest nie tylko w górnictwie. Żeby robić z mężczyznami, trzeba być lepszym od nich - uważa Mariola Miodońska, przewodnicząca Związku Zawodowego Górników w Polsce w PG Silesia w Cze-chowicach-Dziedzicach.

- Dziś na pewno nie mamy wszystkich mężczyzn przeciwko sobie, panowie też są różni - podsumowuje dość optymistycznie Ewa Siwczyk, telefonistka w kopalni Rydułtowy-Anna.

Karolina Baca-Pogorzelska, autorka książki, mówi, że górnictwo kiedyś jawiło się paniom jako branża bezpieczna, w której były dobre zarobki. To był romans z rozsądku, który czasem przerodził się w stare, dobre małżeństwo. Wiele bohaterek wychowało się w górniczych rodzinach. - Ja jestem czwartym pokoleniem górniczym w naszej rodzinie, na dole pracowali mój pradziadek, dziadek i ojciec - mówi Agnieszka Copa, sztygar zmianowy MM-1 w kopalni Wujek. - Nie mam brata, tylko siostrę, ale ja jestem starsza, więc wychodzi na to, że pielęgnuję tradycję z ojca na syna - żartuje.

Prawie wszystkie panie przepytywane przez Karolinę pracują w swoich zakładach od wielu lat. Wyjątkiem jest Joanna Strzelec-Łobodzińska, która najpierw pracowała w branży energetycznej, później była wiceministrem gospodarki odpowiedzialnym za górnictwo i w latach 2011-2013 prezesem Kompanii Węglowej.

Co o pracy na kopalni myślą bliscy bohaterek "Babskiej szychty", zwłaszcza tych, które zjeżdżają na dół? Już się przyzwyczaili i nie każą zdawać raportu od razu po wyjeździe na powierzchnię, jak to było w przypadku mamy Anny Krasnodębskiej. - A że raczej nie zjeżdżamy codziennie, to rodzina nie zawsze wie, kiedy jesteśmy na dole. Ale po informacji o jakimkolwiek wypadku telefon kontrolny jest - przyznaje Grażyna Kubisty, inspektor ds. tąpań w kopalni Mysłowice-Wesoła.

Wesoło za to jest na kopalni, gdy przychodzi Dzień Kobiet. Górnictwo tak ceni panie (tego dnia), że w Związku Zawodowym Górników w Polsce jest specjalny "pan od całowania". - Chodzi do pań, roznosi kwiatki i upominki, składa życzenia i całuje - tłumaczy szefowa związku w PG Silesia Mariola Miodońska.

Dzień Kobiet blednie oczywiście przy Barbórce, którą górniczki określają jako święto "magiczne". - U mnie w domu Barbórka to wielkie święto, bo i mąż górnik, i jego rodzina cała w górnictwie pracowała, więc to naprawdę szczególny dzień - opowiada w "Babskiej szychcie" Maria Spyra, pracownica markowni w kopalni Rydułtowy-Anna Kompanii Węglowej. - Dzieci nie pracują w górnictwie, ale też świętują, bo to po prostu tradycja.

- Sam okres Barbórki jest bardzo fajny, udziela się taka atmosfera czegoś wspólnego - uważa Klaudia Kot, mierniczy w kopalni Mysłowice-Wesoła Katowickiego Holdingu Węglowego.

Nie wszystkie panie jednak mają i chcą mieć mundur górniczy (bo zajmuje miejsce w szafie). Krystyna Borkowska, była wiceprezes Lubelskiego Węgla Bogdanka, dziś na emeryturze, przyznaje, że mundur wkłada na każdą uroczystość barbórkową i okołogórniczą. - Ale nie ukrywam, że do uszycia munduru w sposób skuteczny zmobilizowali mnie koledzy z zarządu - mówi w książce.

Barbórkowy zwyczaj organizowania babskich combrów nie wszystkim paniom się podoba. Joanna Strzelec-Łobodzińska mówi, że się na nich nudziła. Mimo tego w 2013 r. na takiej imprezie w Rudzie Śląskiej wygrała konkurs na picie piwa na czas. - Nie lubię piwa, no ale przecież to o górniczy honor chodziło - opowiadała ze śmiechem autorce książki. Mężczyznom wstęp na babski comber jest teoretycznie zakazany. - Oni nawet jakby mogli, toby tam nie zostali, bo to trochę niebezpieczne - śmieje się Maria Szkowron, kierownik laboratorium w PG Silesia, należącym do czeskiego koncernu EPH. - Kiedyś jeden pan przyszedł popatrzeć, jak się bawimy, był gospodarzem obiektu. Ale stracił guziki w ko-szuli.

Karolina Baca-Pogorzelska pochodzi z Jaworzna, przez wiele lat zajmowała się tematami górniczymi w redakcji warszawskiej "Rzeczpospolitej". Zaczęła z polecenia przełożonego ("przecież urodziłaś się na Śląsku"), potem tak ją wciągnęło, że zjechała nawet jako jedna z pierwszych kobiet w Polsce na najgłębszy poziom - 1290 m w kopalni Budryk. Jest też inżynierem górniczym trzeciego stopnia. Pochodzi z górniczej rodziny, w kopalni pracowali jej dziadek i pradziadek. Dziś ta 31-latka jest mamą 3,5-miesięcznej Zosi.

Fotograf Tomasz Jodłowski jest freelancerem, mieszka w Tychach, specjalizuje się w reportażu społecznym i portrecie. Pracował m.in. dla "Trybuny Śląskiej" i "Dziennika Zachodniego". Jest laureatem wielu nagród w konkursach fotograficznych, członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików, stypendystą Marszałka Województwa Śląskiego w Dziedzinie Kultury, i... absolwentem Technikum Górniczego w Tychach w klasie automatyki górniczej.

Pierwszym wspólnym dziełem tandemu Baca-Pogorzelska-Jodłowski był album "Drugie życie kopalń", wydany w zeszłym roku przez Wydawnictwo Tartak Wyrazów w ramach projektu Górnictwo 2_0.


Spotkanie autorskie. Z Karoliną Bacą-Pogorzelską i Tomaszem Jodłowskim, autorami książki "Babska szychta", odbędzie się za tydzień, w piątek 6 czerwca, w godz. 14.00-17.00 w Szynku Old Fashioned w Katowicach przy ul. Ligonia 16.
Konkurs. Wygraj książkę "Babska szychta". Mamy dla Was 5 egzemplarzy książki "Babska szychta". Aby ją zdobyć, należy wysłać mejla na adres [email protected] i napisać, dlaczego chcecie otrzymać tę książkę. Czekamy do 3.06.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera