Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Porachunki z generałem Jaruzelskim

Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański arc.
Generał Wojciech Jaruzelski zmarł w czasie, gdy Polacy wybierali posłów do Parlamentu Europejskiego. Nim jednak dotarła do nas ta wiadomość, w ostatnich tygodniach i miesiącach byliśmy świadkami zdumiewającej dyskusji. Kolejne osoby - cywile i wojskowi - wypowiadały się o miejscu pochówku Wojciecha Jaruzelskiego.

Większość z nich podkreślała, że twórcy i twarzy stanu wojennego z całą pewnością nie należy się kwatera na warszawskich Powązkach, narodowej nekropolii, miejscu spoczynku wielkich Polaków o nieskazitelnym życiorysie.

Jeśli któryś z dyskutantów wielkodusznie godził się na pogrzebanie Jaruzelskiego w tym właśnie miejscu, to bez namysłu i z sarkazmem wskazywał, że generał winien spocząć między Karolem Świerczewskim i dawnym towarzyszem broni Florianem Siwickim.

Ten pierwszy, przypomnijmy, to generał armii radzieckiej i polskiej, międzynarodowy działacz komunistyczny zastrzelony w 1947 roku przez sotnie Ukraińskiej Powstańczej Armii. Ten drugi, generał Wojska Polskiego, jednoznacznie uważany za jednego z twórców stanu wojennego, zmarły w 2013 roku i pochowany z wojskową asystą.

Problem widzę w tym, że - zgodnie z polską tradycją - nie grzebie się żywych, nawet wtedy, gdy zasługują na społeczną infamię i potępienie. Dożywający swoich dni, 90-letni Wojciech Jaruzelski, wciąż miał wielu zwolenników przekonanych, że wprowadzając stan wojenny, dokonał wyboru mniejszego zła i ocalił kraj od daleko bardziej dramatycznych zdarzeń i większej liczby ofiar.

Nie podzielam tego poglądu, ale staram się rozumieć taką interpretację nieodległej historii. Co gorsza, ostatnie miesiące obfitowały też w kłopotliwe doniesienia o podbojach miłosnych generała i groźbie rozwodu z powodu jego rozwiązłości zadeklarowanej publicznie przez żonę Barbarę. Ten typ informacji godny jest serwisów plotkarskich i doniesień tabloidowych. Z całą jednak pewnością na poważny namysł zasługuje ocena roli generała i jego współpracowników w tragicznych zdarzeniach stanu wojennego.

Tutaj, na Górnym Śląsku, przez wiele lat oczekiwaliśmy na sądowy wyrok w sprawie śmierci dziewięciu górników z Wujka, zastrzelonych w obronie wolności i gruby dobrodziejki. Generałowie Wojciech Jaruzelski i Florian Siwicki nigdy już nie wysłuchają sądowej oceny swojej działalności politycznej i wojskowej. W żadnym przypadku nie chodziło tutaj o wtrącanie do więzienia starców, schorowanych i niedołężnych.

Kluczową rzeczą jest jednak związek między zbrodnią i karą, unieśmiertelniony przez Wielkorusa Fiodora Dostojewskiego. Przestępstwu winno towarzyszyć nieuchronne potępienie, oprawione w sądową sentencję. Tego wymaga przyzwoitość i społeczna higiena - jak powiedziałby zmarły niedawno pisarz, portrecista warszawskiej żulii, Marek Nowakowski. On sam podlegał przez lata PRL-u inwigilacji, a jego prace konfiskowano lub w najlepszym wypadku cenzurowano. Ulgę przyniosła dopiero lektura dokumentów udostępnionych przez Instytut Pamięci Narodowej i świadomość, kto z bliskiego otoczenia był człowiekiem honoru, a kto okazał się szują wartą publicznego potępienia.
Nie oceniam takiej formy katarsis, ale po ludzku ją rozumiem. Wyciszenie i uspokojenie nie stało się udziałem tysięcy ludzi, których dotknął stan wojenny, bezwzględność milicji politycznej i będących na jej pasku zwyczajnych oprychów i prowokatorów. Taka sytuacja nie służy społecznej sprawiedliwości i stwarza nieodparte wrażenie, że w Polsce byli i są ludzie równi i równiejsi wobec prawa. Brak sądowej sentencji przy niejednoznacznej ocenie działalności generała Jaruzelskiego i jego komilitonów jeszcze bardziej ten typ dyskomfortu pogłębia.

Oczywiście, nie we wszystkich grupach obywateli, bo wielu młodych Polaków ta bliska przeszłość kraju prawie w ogóle nie interesuje. Wiem, że z ich punktu widzenia istotniejsza jest szansa zatrudnienia, godziwej płacy i szczęśliwego życia rodzinnego. A tego nawet w stopniu dostatecznym nie zapewnia transformacyjna Polska. Podobnie jak poczucia elementarnej sprawiedliwości związanej z działalnością generała Jaruzelskiego.

Być może okaże się w końcu, że rację miał Napoleon III Bonaparte, władca francuski z dziewiętnastego wieku, mówiąc, że mąż stanu jest jako kolumna - dopóki ta stoi, nikt nie może zmierzyć jej wielkości, gdy padnie, każdy może wziąć jej miarę. To zapewne przypadek Jaruzelskiego. A wcześniej jego poprzednika, Edwarda Gierka, wciąż przez wielu uważanego za herosa realnego socjalizmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczepański: Porachunki z generałem Jaruzelskim - Dziennik Zachodni