Tydzień temu - 25 maja 2014 roku - odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego. Jeden z tematów, który w tym czasie na okrągło pojawiał się w mediach polskich i zagranicznych, dotyczył frekwencji - obawiano się, że będzie ona najniższa w historii.
Choć tak się nie stało, to powodów do radości mieć nie można: w Polsce frekwencja wyniosła 23,82 procent, trudno więc ją nazwać wysokim wynikiem. Również w skali całej Unii Europejskiej frekwencja podczas ostatnich wyborów była drugą najgorszą w historii.
Od początku wiedziałem, że chcę spełnić "obywatelski obowiązek" i oddać tego dnia głos na, moim zdaniem, najlepszego kandydata. Mój wybór był przemyślany i w pełni świadomy. O zbliżających się wyborach wielokrotnie rozmawiałem z bliskimi, chcąc również ich zachęcić do głosowania.
Tydzień przed wyborami poszedłem jednak do Urzędu Miasta w Katowicach, aby się upewnić, czy moje nazwisko pojawi się na liście wyborców - nie byłem tego pewien, gdyż w nieodległej przeszłości zmieniłem miejsce zamieszkania i zameldowania.
W okienku informacyjnym urzędu przedstawiłem swoje wątpliwości. Muszę zaznaczyć, że zostałem mile obsłużony. Pani urzędniczka zapewniła, że na pewno moje nazwisko znajdzie się na liście wyborców w lokalu przypisanym do mojego obecnego miejsca zameldowania. Upewniwszy się, że nie muszę dokonać żadnych dodatkowych czynności administracyjnych, podziękowałem za pomoc i usatysfakcjonowany opuściłem Urząd Miasta.
25 maja udałem się do lokalu wyborczego. Panie zasiadające w komisji wyborczej długo poszukiwały mojego nazwiska, by w końcu oznajmić, że - niestety - nie widnieję wśród wyborców. Następnie gdzieś zadzwoniły, aby dowiedzieć się, co zrobić z moim przypadkiem. Po kilku minutach powiedziano mi, że nie mogę oddać głosu i nie są mi w stanie pomóc. Opuściłem lokal wyborczy rozgoryczony i zdenerwowany. Żałuję, że zostałem pozbawiony swojego prawa do wzięcia udziału w wyborach.
Nie rozumiem, dlaczego w katowickim Urzędzie Miasta zostałem wprowadzony w błąd. Na pewno nie zostawię tej sprawy bez wyjaśnienia. Cóż to za demokracja, jeżeli obywatel nie może wziąć udziału w wyborach? Nie sądzę, aby w państwach Europy Zachodniej zdarzały się podobne przypadki, zwłaszcza że "starej Unii" na wysokiej frekwencji naprawdę zależy.
W tej sytuacji apeluję do osób, które mogą znaleźć się w podobnej sytuacji: niech Państwo traktują zapewnienia katowickich urzędników z przymrużeniem oka i pewną dozą ograniczonego zaufania. (JJ)
*Pielgrzymka mężczyzn do Piekar 2014: ROZPOZNAJ SIĘ NA ZDJĘCIACH
*TRAGEDIA NA WIŚLE: Nurt porwał dwie dziewczyny ZDJĘCIA
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ PDF
*Prawo jazdy kat. A. Egzamin na motocykl [PORADNIK WIDEO, ZDJĘCIA PLACU]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?