Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skończyć historię rolki

Monika Krężel
arc Jarosława Nycha
Kim są? Albo były? Skąd się znały? Co robiły na statku pewnego dnia? I dlaczego ktoś zapomniał wywołać rolkę filmu sprzed kilkudziesięciu lat? Historii jednej rolki, którą znalazł w aparacie pasjonat fotografii, wysłuchała Monika Krężel

Założyły sukienki modne pod koniec lat 60. albo na początku 70. ubiegłego wieku. Trudno powiedzieć, czy są do siebie podobne, czy mają te same rysy. Niektórzy mówią, że tak, że może jest to nawet matka z córką. Uśmiechają się. Niczym nie martwią, bo fotograf na pewno by to uchwycił.

- Setki pytań chodzi po głowie, bo tak bardzo chciałbym dowiedzieć się, do kogo należała ta zagadkowa rolka filmu - mówi Jarosław Nych z Zabrza, który kupił na Allegro stary aparat fotograficzny. To start 66, produkowany w latach 1967-1970 przez Warszawskie Zakłady Optyczne. Aparat był w dobrym stanie, kolekcjonerskim. Miał w sobie jednak ogromną niespodziankę - naświetlony, niewywołany film, który musiał przeleżeć w nim kilkadziesiąt lat. Do kogo należał ten aparat? I kto jest na dziewięciu odzyskanych zdjęciach?

Film liczył zaledwie 12 klatek, trzy były na siebie nałożone, nie do odzyskania. - Kupiłem go od pewnego kolekcjonera z Bydgoszczy. Na przesyłkę czekałem niecierpliwie, bo pierwszy raz nabywałem tak stary aparat - wspomina Jarek.

Była w szpuli aparatu, zdjęcia czekały na wywołanie

Wreszcie dotarł. - Świetnie zapakowany w kartonowe pudełko po kosmetykach, otulony czymś, co miało go kołysać podczas transportu. Pierwsze wrażenie niesamowite. Wow! Świetny stan, pokrowiec z brązowej skóry. Minimalne ślady zużycia, a do tego dwa obiektywy zerkające na mnie - opowiada właściciel. - Myślałem, jak to działa. Tu przysłona, tu czas, całkiem zmyślnie. A tu spust migawki. Spokojny, wyważony, nonszalancki jak rasowy dżentelmen. Urokowi startowi dodawał niewidoczny element. Jego zapach, który pachniał historią skóry i metalu - wzrusza się.

Pod pokrywą, na górną szpulę nawinięta była rolka filmu fotopan. - Pomyślałem nawet, że całkiem gratis mam film. Zadzwoniłem do znajomego fotografa pochwalić się zdobyczą. On powiedział tylko: "Przyjeżdżaj, zajrzymy, co tam masz" - wspomina.
Marcin Mazurowski, fotograf z Bytomia, zobaczył, że film jest już naświetlony. Ale rolka ciągle tkwiła w szpuli aparatu. Czyjeś zdjęcia nadal czekały na wywołanie.

Tego samego dnia fotograf wywołał film-zagadkę.

- To było niesamowite uczucie, pojawiały się pytania, kto będzie na tym zdjęciu. Czy fotograf uchwycił jakieś radosne chwile, a może smutne. Od tego czasu myślę o tym filmie, który przeleżał w aparacie 30, a może i 40 lat. Kto zrobił te zdjęcia? Czyja to historia? I dlaczego ktoś nie zdążył wywołać swojego materiału? Nie chciał? Zapomniał? - zastanawia się Jarosław Nych. - Napisałem do internetowego sprzedawcy w Bydgoszczy, czy może pamięta poprzednich właścicieli. Odpowiedział w mejlu, że nabył go w komisie z rzeczami pochodzącymi z Niemiec, ale zdarzają się tam też przedmioty skupowane od prywatnych właścicieli. Na aparacie jest co prawda napis "Made in Poland", ale w tych czasach w demoludach można było kupić sprzęt z wszystkich państw obozu socjalistycznego - dodaje.

Sukienki z ubiegłego wieku

Zdjęcia obejrzał wielokrotnie.

- Próbowaliśmy poszukać na fotografii nazwy statku, którym płyną kobiety, ale nic z tego. Na żadnym nie ma śladów nazwy miejsca zdarzenia. Tylko znajoma pracująca w Muzeum Górnośląskim oceniła sukienki bohaterek na połowę lat 60. ubiegłego wieku - mówią Marcin Mazurowski i Jarosław Nych. - Szukaliśmy też informacji na temat podobnych zdarzeń, czy ktoś kiedyś wszedł w posiadanie aparatu z niewywołanym filmem. I okazało się, że takich nie ma. Jedynie fotograf w Stanach Zjednoczonych zapomniał wywołać filmu z koncertu Boba Dylana z 1978 roku. Odkrył go po 30 latach. Inna historia mówiła o mężczyźnie, który kupił kilkaset niewywołanych rolek - mówią.
Aparat na Allegro kosztował zaledwie 120 zł. - Od razu na niego wpadłem, kończyła się nawet licytacja. Spytałem tylko Marcina, czy brać start czy tańszy radziecki lubitel. Marcin poradził, żeby dopłacić, ale wziąć start - opowiada właściciel.

Od babci dostałem zorkę

Jarosław Nych, który prowadzi w Bytomiu agencję ochrony, fotografią zainteresował się kilka lat temu. Ma aparaty cyfrowe, ale niedawno odkrył analogowe.

- One mają urok. Od babci dostałem zorkę 4. A na mój start 66 nałożyłem film, mogę zrobić aż 12 zdjęć. Na razie wykonałem dwa i nie mogę się doczekać, kiedy wywołam całość. To jest ta tajemnica, której nie ma przy cyfrze - uważa. Najczęściej fotografuje dzieci. Z żoną Joanną mają 1,5-rocznego Oliwiera i zaledwie miesięcznego Tymoteusza.

Kilka fragmentów peerelowskiej historii

Jarosław Nych: "I tak zupełnie przypadkiem w moich rękach znalazło się kilka fragmentów peerelowskiej historii. Kilka zdjęć, które ktoś zrobił komuś. Moim marzeniem jest odnaleźć osoby, które znalazły się na tym materiale i dotrzeć do nich. Chciałbym także dowiedzieć się, kim był fotograf. Pragnę zamknąć historię tej rolki i dokończyć czyjąś pracę, przekazując sfotografowanym zdjęcia".

Jarosław Nych ma swoją stronę, na której można obejrzeć dziewięć niesamowitych zdjęć (www.nych.pl).

Czeka na jakikolwiek sygnał od osób, które mają coś wspólnego z zapomnianą rolką. Może znają albo znały uśmiechnięte kobiety? My też chętnie opiszemy ich historię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!