Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarząd Kompanii i związkowcy się boksują. A gdzie tu górnicy? [JAROSŁAW GRZESIK ROZMAWIA Z DZ]

Aldona Minorczyk-Cichy
Jarosław Grzesik
Jarosław Grzesik Arkadiusz Ławrywianiec
Naszym dziennikarskim zadaniem jest naświetlanie spraw ważnych społecznie, pokazywanie problemów i pomoc w ich unikaniu, a nie wdawanie się w gierki pomiędzy stronami konfliktu. Oto omówienie rozmowy z Jarosławem Grzesikiem, szefem górniczej Solidarności, której autoryzacji odmówił Dziennikowi Zachodniemu.

Kilka dni temu górnicy zaalarmowali nas, że 2500 pracowników Kompanii Węglowej otrzymało wypowiedzenie warunków pracy. To osoby, które za namową większości związków zawodowych nie podpisały porozumienia i nie zrezygnowały z waloryzacji posiłków profilaktycznych, tzw. flapsów. Chodziło o 36 groszy za dniówkę! Jeśli te osoby nie przyjmą nowych warunków, stracą pracę. Groziło im, że jeśli ponownie zostaną zatrudnione, to bez przywilejów. Napisaliśmy o tym w czwartek, w dniu, w którym Katowice odwiedził premier Tusk i przedstawiał związkowcom plan dla górnictwa. Także w czwartek w imieniu wiceprezesa Kompanii Piotra Rykali skontaktował się z nami Zbigniew Madej, dziś już były rzecznik prasowy KW. Zażądał sprostowania, podkreślając, że górnikom nie grozi utrata przywilejów, ale zostaną zwolnieni bez możliwości ponownego zatrudnienia.

W piątek napisaliśmy o tej ryzykownej grze związkowców i zarządu spółki, grze wartej 2500 miejsc pracy. Zrobiliśmy to w interesie społecznym: górników i ich rodzin. Chcieliśmy też w tej kryzysowej sytuacji uzyskać komentarz szefa górniczej Solidarności Jarosława Grzesika, ale mimo kilku prób ani raz nie odebrał służbowego telefonu. Nie oddzwonił. Za to dzień później (w piątek) odezwał się do nas grożąc sądem i z żądaniem sprostowania informacji, jakoby związkowcy zwalniali 2500 osób.

CZYTAJ KONIECZNIE:
ZWIĄZKI ZAWODOWE I KOMPANIA WĘGLOWA WALCZĄ O GÓRNIKÓW, ARENĄ JEST DZIENNIK ZACHODNI

Zaproponowaliśmy publikację rozmowy, w której mógłby wyjaśnić górnikom sytuację. Rozmowa odbyła się, została spisana i wysłana do autoryzacji. Przewodniczący nie zgodził się na jej publikację, mimo że był to wierny zapis. Następnego dnia, czyli w sobotę, przesłał zredagowany przez siebie artykuł, który jego zdaniem powinien ukazać się w DZ, jednocześnie grożąc nam w razie odmowy rozprawą cywilną, także w imieniu innych związków. W niedzielę Grzesik napisał do nas ponownie. Do serii gróźb dołączył kolejną, tym razem o zamiarze zawiadomienia prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jesteśmy gotowi poddać się ocenie wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. Nie mamy sobie nic do zarzucenia.

W Polsce obowiązuje archaiczne prawo do autoryzacji wypowiedzi. To relikt poprzedniej epoki, służący politykom i nie tylko do blokowania pochopnych wypowiedzi. Poza Polską autoryzacja obowiązuje tylko w Niemczech. W związku z tym prawem nie możemy opublikować rozmowy z Jarosławem Grzesikiem. Możemy za to opublikować omówienie, co robimy z poczucia dziennikarskiej rzetelności. Chcemy, aby górnicy dowiedzieli się, jak wyglądały kulisy rewaloryzacji flapsów, co grozi tym, którzy nie przyjmą nowych warunków pracy. Nam zależy na tym, co się stanie z kopalniami i ludźmi, którzy w nich pracują. A wam, panowie związkowcy?

CZYTAJ KONIECZNIE:
OMÓWIENIE ROZMOWY Z JAROSŁAWEM GRZESIKIEM, SZEFEM GÓRNICZEJ SOLIDARNOŚCI

Omówienie rozmowy

Co to są posiłki profilaktyczne, czyli flapsy, wokół których jest ostatnio tyle zamieszania?
Jarosław Grzesik wyjaśnił, że posiłki profilaktyczne wynikają z rozporządzenia Rady Ministrów i przysługują osobom, które ponoszą tzw. wydatek energetyczny, czyli po prostu ciężko pracują fizycznie. Tak jak właśnie ma to miejsce w przypadku górników pod ziemią. Szef górniczej Solidarności twierdzi, że z posiłkami były same problemy. Przed szychtą górnik musiał iść na stołówkę. Związki zawarły z pracodawcą porozumienie, aby zamiast posiłku wypłacać jego równowartość, co jest zgodne z przepisami. Grzesik podkreślił, że pracownikowi wygodniej jest przyrządzić sobie samemu coś do jedzenia.

A skąd się wziął pomysł waloryzacji flapsów?
Przewodniczący odpowiedział, że mamy inflację. W związku z tym w porozumieniu związki zawarły zapis, by kwota przysługująca górnikom za posiłki była co roku waloryzowana o wskaźnik inflacji. Związkowiec dodał, że chodzi o to, aby za 15 lat za tę raz ustaloną kwotę nadal można było przyrządzić pełnowartościowy posiłek.

Na początku roku, kiedy tworzono program naprawczy Kompanii Węglowej, poszliście po rozmowach z zarządem spółki na pewne ustępstwa. Dotyczyły też posiłków regeneracyjnych?
Grzesik wyjaśnił, że w Kompanii posiłki regeneracyjne otrzymywali wszyscy pracownicy, także administracji, nieobjęci rozporządzeniem Rady Ministrów. To była dobra wola spółki. Szukając oszczędności postanowiono zaprzestać wypłacać równowartość flapsów dla tych osób. To zostało nawet zawarte w porozumieniu pomiędzy związkami a zarządem, choć tego przewodniczący nie był na sto procent pewien. Miał sprawdzić, ale odmówił autoryzacji. Dodał, że nie było tam natomiast mowy o tym, aby związki zgadzały się na rezygnację waloryzacji flapsów.

Skąd się wzięło zamieszanie wokół tej sprawy?
Nasz rozmówca uważa, że ktoś się zorientował, że takiej dorocznej, automatycznej waloryzacji o inflację trzeba dokonać. Związkowiec twierdzi, że przygotowano projekt uchwały dla zarządu. Ktoś inny się zdenerwował, że administracji odebrano pieniądze, a górnicy dostaną o 36 gr na dniówkę więcej. W efekcie zdaniem Grzesika sprawa została przy-blokowana. Solidarność nie zgodziła się na rezygnację z waloryzacji, bo to było równoznaczne z uznaniem, że nie ma inflacji. Grzesik twierdzi, że pracodawca w tej sytuacji miał prawo podjąć jakąś decyzję i ją podjął. Zdaniem związków była to decyzja głupia. Przewodniczący powiedział, że wypowiedziano im porozumienie z 2004 roku w zakresie waloryzacji flapsów. Jego zdaniem to niezgodne z prawem.
Co się działo dalej?
Przewodniczący odpowiedział, że pracownikom wręczono porozumienia. Ich podpisanie oznaczałoby jego zdaniem, że sami rezygnują z waloryzacji, z 36 gr na dniówkę. Uważa też, że pracodawca chciał zmusić ludzi do podpisania i większość zmusił. Grzesik podkreślił, że straszono ich zwolnieniami.

Panie przewodniczący, warto było walczyć o te 36 gr?
Związkowiec stwierdził, że tak, bo to nie chodzi tylko o ten rok, ale też waloryzację w następnych latach. Dodał, że sam wpisał na takim piśmie "nie wyrażam zgody". W odpowiedzi otrzymał wypowiedzenie umowy warunków pracy. Wypowiedzenie dotyczy kwestii posiłków profilaktycznych, pozostałe warunki nie uległy zmianie. Powiedział, że umowa o pracę zostałaby rozwiązana automatycznie tylko jeśli ktoś złoży oświadczenie, że nie zgadza się z nowymi warunkami. Brak oświadczenia to przyjęcie nowych warunków.

Tak czy inaczej pracodawca postawił na swoim i grozi rozwiązaniem umowy tym, którzy warunków nie przyjmą. Co wam to dało?
Zdaniem Grzesika, nieprzyjęcie warunków daje pracownikom furtkę umożliwiającą odwołanie się do Sądu Pracy. Uważa on, że jest bzdurą twierdzenie pracodawcy, w tym wypadku Kompanii Węglowej, że w Polsce nie ma inflacji. Jest pewien, że sąd podzieli ten argument i uzna decyzję zarządu za bezprawną. Jego zdaniem, jeśli ktoś podpisał porozumienie zaproponowane przez pracodawcę, to nie będzie miał szansy walczyć o swoje.


*\

Mundial 2014: Pełne składy wszystkich zespołów grających na Mundialu 2014

*2500 górników na bruk w Kompanii Węglowej. To tragedia!*Basen Ruda w Rybniku najpiękniejszy w Polsce? ZOBACZ ZDJĘCIA*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ PDF**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!