Auto potrzebne chorym dzieciom

Jaki przebieg ma auto, którym pani jeździ do chorych dzieci?
Tę skodę otrzymaliśmy od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w zeszłym roku i już ma na liczniku 26 tysięcy kilometrów. To jednak nic w porównaniu z innymi samochodami, które dawno przejechały 200 tysięcy kilometrów.

Do kogo i gdzie jeździcie?
Do Tomka do Rudy Śląskiej, do Klaudii z Zabrza, do Mateusza i Daniela z Dąbrowy Górniczej. Ale jeździmy też do Żor, Żywca, w okolice Częstochowy. Wszędzie tam, gdzie jesteśmy potrzebni chorym dzieciom. Często są to wyjazdy w nocy albo nad ranem, po oblodzonych drogach, wśród pól i lasów. Nie muszę dodawać, że nie są to łatwe wizyty. Ale ze względu na stan techniczny samochodów, jeździmy często z duszą na ramieniu. Obawiamy się, że auto nie odpali, że się w trasie zepsuje i wtedy spóźnimy się do naszego podopiecznego.

Na jakim obszarze działają wolontariusze i personel medyczny dziecięcego Hospicjum Cordis? Jak daleko jeździcie?
W promieniu do stu kilometrów. Nikomu jednak nie odmawiamy pomocy. Każdy dzień musi być dobrze wykorzystany i zaplanowany. Nie możemy zmarnować nawet jednej chwilki. Gdy jedziemy do dzieci, bierzemy lekarstwa, często jakiś sprzęt.

Ile aut by się wam przydało?
Naszemu dziecięcemu hospicjum dwa. Tego nasza prezes dr Jolanta Markowska nie powie, ale jej też by się przydał samochód hospicyjny, bo porusza się swoim i jest już całkiem zajeżdżony.

Możesz pomóc Hospicjum Cordis. Wpłać na PEKAO S.A. Mysłowice 89 1240 4315 1111 0000 5300 6941