Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy niechcianych graczy

Jacek Sroka
Pomocnik Ruchu Damian Świerblewski (w środku) był bardzo zaskoczony tym, że znalazł się na liście transferowej
Pomocnik Ruchu Damian Świerblewski (w środku) był bardzo zaskoczony tym, że znalazł się na liście transferowej fot. mikołaj suchan
Na listy transferowe wystawiani są piłkarze grający zwykle mało. Z takich okazji korzystają głównie kluby z niższych lig.

Po zakończeniu każdej rundy kluby ogłaszają listy transferowe. Nazwiska piłkarzy, których działacze nie widzą w kadrze, zwykle trzymane są do końca w głębokiej tajemnicy. Tymczasem niemal zawsze klub wystawia na sprzedaż zawodników, z których usług nie korzystał wcześniej zbyt często.

- Faktycznie, zwykle na listę transferową trafiają piłkarze, których klub chce się pozbyć, ale zdarza się i tak, że pojawiają się na niej gracze, na których klub chciałby po prostu zarobić - powiedział Marek Pieniążek z Polonii Bytom. - Jeśli o mnie chodzi, to najchętniej wpisałbym na taką listę wszystkich naszych piłkarzy i napisał obok każdego z nazwisk: cena do negocjacji. Wiadomo w jakich warunkach funkcjonujemy i doskonale zdajemy sobie sprawę, że jeśli ktoś zaoferuje za zawodnika ze Śląska duże pieniądze, to klub nie przejdzie się obok takiej propozycji obojętnie. Dwaj utalentowani piłkarze Ruchu Chorzów Maciek Sadlok i Artur Sobiech nie byli wystawieni na listę transferową, ale nie przeszkodziło im to w przejściu za niezłą sumkę do Polonii Warszawa.

Jak w naszych klubach powstaje lista transferowa?
- To trener typuje piłkarzy, których nie widzi w kolejnej rundzie w swojej drużynie - stwierdził Jan Furtok z GKS Katowice. - Czasem konsultuje swoją decyzję z dyrektorem sportowym bądź prezesem. Później taka lista jest rozsyłana faksem do klubów ekstraklasy oraz I ligi, a zdarza się, że i do zespołów drugoligowych. Nie każdy klub sporządza oficjalną listę transferową, ale w środowisku i tak powszechnie wiadomo, który zawodnik w jakim zespole jest w danej chwili do wzięcia.

Na liście transferowej umieszczane są nazwiska zawodników, ich wiek, pozycja na jakiej grają oraz wzrost i waga. Bardzo rzadko znajduje się tam natomiast kwota odstępnego, bo tę ustala się dopiero w trakcie negocjacji. Po przesłaniu listy do klubu przekazywana jest ona osobom decydującym o transferach.
- W Polonii taką listę dostają trener, dyrektor klubu, wiceprezes do spraw sportowych oraz nasz prezes - dodał dyrektor Pieniążek. - Z informacji w niej zawartych najczęściej korzystają jednak kluby niższych lig, które chętnie wypożyczają zawodników nie mieszczących się w kadrach zespołów ekstraklasy.

- Nie tylko ekstraklasy, ale także I ligi - prostuje dyrektor Władysław Szypuła z Podbeskidzia Bielsko-Biała. - W poprzednim sezonie wypożyczyliśmy do innych klubów trzynastu naszych piłkarzy, a jesienią szansę występów w innych drużynach daliśmy ośmiu naszym zawodnikom. To w większości młodzi chłopcy, którzy u nas siedzieliby na ławce rezerwowych, a gdzie indziej mają szansę regularnych występów i podnoszenia swoich umiejętności. Te transakcje zwykle są bezgotówkowe, bo generalnie kluby nie mają pieniędzy.

Szypuła jest także prezesem Polskiej Ligi Piłkarskiej, ale kierowana przez niego organizacja zrzeszająca kluby I ligi nie widzi potrzeby publikowania zbiorczej listy transferowej.

- Myślę, że nie ma takiej potrzeby, bo każdy klub wie jakich zawodników potrzebuje i przed dokonaniem transferu przynajmniej przez pół roku ich ogląda - dodał Szypuła. - Jakieś niespodziewanie transakcje stanowią zaledwie parę procent wszystkich kadrowych roszad. Rolę klubowych list transferowych coraz częściej pełnią natomiast listy od menedżerów, którzy już od października zarzucają nas mailami oferując swoich zawodników.

- Jeśli menedżer dba o swojego piłkarza, to oczywiste jest, że po wystawieniu go na listę transferową stara się mu znaleźć nowy klub. Podobnie dzieje się, gdy zawodnik gra zbyt mało i nie jest zadowolony ze współpracy ze swoim klubem - stwierdził Michał Karpiński, licencjonowany menedżer FIFA.

Piłkarz zawsze musi się liczyć z takim ryzykiem

Z Piotrem Rockim, piłkarzem Ruchu Radzionków, rozmawia Leszek Jaźwiecki

Co zazwyczaj czuje piłkarz, kiedy znajdzie się na liście transferowej?
To zależy od sytuacji. Jeśli wcześniej trener daje zawodnikowi do zrozumienia, że nie pasuje do jego koncepcji, to lepiej znaleźć się na liście i odejść do innego klubu. Czasami taka zmiana daje "kopa", można się odbudować. Najczęściej jednak jest tak, że klub wystawiając piłkarza na listę chciałby na takiej transakcji zarobić?

Pan kilka razy był wystawiany nataką listę. Czy za każdym razem było to zaskoczenie?
Nie zawsze była to sytuacja komfortowa. Starałem się nie zwieszać głowy. Z drugiej strony nie zawsze podpisanie kontraktu jest strzałem w dziesiątkę i piłkarz musi się liczyć z takim ryzykiem. Jedynym plusem tego było to, że wzrastało zainteresowanie moją osobą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!