30 Seconds to Mars w Rybniku: Dziewczyny z bloga KA-VOX kochają Marsów!

CZYTAJ SZCZEGÓŁY:
30 SECONDS TO MARS W RYBNIKU
QUIZ DZ: Sprawdź, co wiesz o 30 Seconds To Mars i czy jesteś prawdziwym fanem

- Już jest stres i nerwowy nastrój wyczekiwania. To się naprawdę dzieje. Oni zagrają w naszym Rybniku - mówiła nam parę dni temu Patrycja.

Przed koncertem na rybnickim stadionie dziewczyny opowiedziały nam, jak zaczęła się ich przygoda z zespołem 30 Seconds to Mars.

Karolina: Oni stracili głowę dla polskich fanów, a ja dla nich

30 Seconds to Mars poznałam ok. 8 lat temu, będąc jeszcze w gimnazjum. Zakochałam się w tym zespole, a raczej ich muzyce, od pierwszego wejrzenia.

O prawdziwej miłości przekonałam się jednak w sierpniu 2010 roku podczas Coke Live Music Festival - to właśnie tam Marsi zagrali swój pierwszy koncert w Polsce. Ależ to były emocje! Były łzy, pot i krew… Dosłownie! Tej nocy oni stracili głowę dla polskich fanów i pierogów, a ja niewątpliwie dla nich…

Mam za sobą 6 koncertów, m.in. w Czechach i Niemczech. I mogę śmiało powiedzieć, że jestem szczęściarą, bo na te 6 koncertów aż 4 razy zostałam zaproszona na scenę, aby skakać i śpiewać z zespołem i fanami do piosenki "Kings and Queens" czy też "Up in the air".

Rok temu miałam nawet przyjemność dwukrotnie rozmawiać z Jaredem, Shannonem i Tomo, wręczyć im prezenty i zdobyć autografy! To było dla mnie, prawdziwej fanki, największym spełnieniem marzeń.

Dla mnie 30 Seconds to Mars to nie tylko muzyka. To przede wszystkim najpiękniejsze wspomnienia , najtrwalsze przyjaźnie, najcudowniejsze podróże, nowo odkryte miejsca, nowo poznani ludzie, ale także dowód na to, że marzenia naprawdę się spełniają! Mam nadzieję, że rybnicki koncert okaże się dla mnie i moich Marsowych przyjaciół "szczęśliwą siódemką".
Patrycja: W Krakowie płakałam niemal przez cały koncert

Moja fascynacja 30 Seconds to Mars zaczęła się przed ich pierwszym koncertem w Polsce, czyli w 2010 roku. Wcześniej słuchałam ich muzyki już w czasach gimnazjum. Kochałam ten zespół, ale nie sądziłam, że ta miłość przerodzi się w coś tak wielkiego. Wszystko się zmieniło od koncertu na Coke Live Music Festival w Krakowie. Pokochałam (wtedy najnowszy) album "This Is War", pojechałam wraz z Karoliną na koncert i się zaczęło. To była magiczna noc, poznałyśmy całą masę wspaniałych ludzi, którzy jeździli na ich koncerty już od lat - za granicę. Czułam zazdrość i żal, że tak wiele mnie ominęło. Koncert z kolei praktycznie cały przepłakałam, nie spodziewałam się aż tak wielkich emocji... Okazało się, że chłopaki traktują swoich fanów jak rodzinę. Wiedziałam, że są tam dla mnie i nie jestem wcale tylko jakimś nieznacznym procentem tysięcznej widowni.

Czułam, że oni są tam dla mnie, a ja jestem dla nich. Dlatego właśnie chłopaki mają tak wielu fanów. Nigdy nie traktowali ich stricte jako fanów, lecz jak członków wielkiej Echelonowej rodziny.

Miałam przyjemność poznać chłopaków podczas podpisywania najnowszego albumu na Impact Festival, niestety trwało to dosłownie kilka sekund. Kolejne spotkanie odbyło się na festiwalu w Czechach, gdzie podarowałam im z Karoliną kolorowe, ręcznie uszyte pacynki. Byli zachwyceni i cieszyli się jak małe dzieci z takiego prezentu!

Wcześniej nie było takiej możliwości i niestety też nigdy nie miałyśmy szczęścia do "złapania" ich nigdzie na ulicy... Z kolei miałam przyjemność aż 4 razy stać u ich boku na scenie podczas finałowego utworu. To było moje wielkie marzenie.

*Mundial 2014: Pełne składy wszystkich zespołów grających na Mundialu 2014
*2500 górników na bruk w Kompanii Węglowej. To tragedia!
*Basen Ruda w Rybniku najpiękniejszy w Polsce? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ PDF