Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skradziono z konta 360 tys. zł, ale bank uważa, że to nie jego problem

Teresa Semik
Przestępcy internetowi są bardzo sprytni, dlaczego trzeba uważnie analizować stan swoich rachunków i kart kredytowych
Przestępcy internetowi są bardzo sprytni, dlaczego trzeba uważnie analizować stan swoich rachunków i kart kredytowych 123RF
Wielkie pieniądze przedsiębiorcy z Mierzęcic koło Będzina wyprowadzono przez internet na portal gier hazardowych na Malcie - mówi katowicki adwokat Marek Borówka

Portal gier i zakładów hazardowych betsafe.com zachęca dziś do obstawiania meczów mundialu w Brazylii, ale możliwości ma więcej. To na konto tego portalu wytransferowano w lutym 2012 roku nielegalnie prawie 360 tys. zł z konta przedsiębiorcy z Mierzęcic w woj. śląskim. Posłużono się przy tym numerem jego firmowej karty płatniczej oraz numerem CVC tej karty. Do dziś ani prokuratura nie ustaliła sprawców, ani przedsiębiorca nie odzyskał pieniędzy. Bezsilność organów państwowych jest tu porażająca, a zachowanie banku, który nawet nie stara się pomóc swojemu klientowi - szokująca.

Pieniądze zniknęły z konta w nocy z niedzieli na poniedziałek. System banku Pekao SA, gdzie prowadzony był rachunek, zarejestrował prawie dwadzieścia transakcji między godziną 0.17 a 4.21. Wyraźnie sondowano, jak ten system zareaguje na kradzież pieniędzy. Najpierw wytransferowano ponad 500 zł, potem kilka razy po 2 tys., następnie powtarza się kwota 5 tys. zł, 10 tys., 25 tys. zł. Ostatnie trzy transfery dotyczą kradzieży po 51 tys. zł.

Na koncie przedsiębiorcy znajdowały się jeszcze wolne środki, ale sprawcy już nie próbowali po nie sięgnąć. Dlaczego? To jedno z pytań, które są bez odpowiedzi.

Śledczy sprawdzili wszystko?

Kradzież zauważono w firmie tego samego dnia, w poniedziałek 27 lutego, około godziny 10.00, ale ranna zmiana banku już zdążyła przelać pieniądze. Konto przedsiębiorcy prowadził I oddział Pekao SA w Gliwicach, filia w Bytomiu.

Złodzieje dokonali transakcji przy pomocy konta założonego na portalu betsafe.com fikcyjną osobę.

- Policja sprawdziła - nie ma w Polsce osoby o takim imieniu i nazwisku, takich danych, jakie zostały wprowadzone w czasie rejestracji na portalu betsafe - wyjaśnia adwokat Marek Borówka. - Prawdziwe są tylko numery karty mojego klienta.
Nic więc dziwnego, że w śledztwie przedsiębiorca był pierwszą podejrzewaną osobą, która wyprowadziła firmowe pieniądze, bo "pewnie jest hazardzistą".

Nielegalnych transakcji na jego koncie dokonano za pomocą komputera, który się logował w salonie Toyoty w Markach pod Warszawą. Salon miał strefę WiFi niechronioną hasłem, każdy mógł się podpiąć pod IP serwera. Dlatego w aktach śledztwa nie ma zidentyfikowanego komputera sprawcy, jest komputer Toyoty. - Nawet w takiej sytuacji jest możliwość ustalenia adresu karty sieciowej MAC urządzenia, za pomocą którego logowano się do sieci tego salonu - wyjaśnia Damian Kowalczyk z firmy katowickiej Mediarecovery, zajmującej się m.in. informatyką śledczą. - Można w ten sposób dowiedzieć się, jakie wykorzystano urządzenie do tych transferów, bo każde z nich ma indywidualny numer karty sieciowej.
Czy śledczy próbowali dowiedzieć się czegoś więcej o sprawcach? To tajemnica. Sprawę prowadzi prokuratura w Wołomi-nie, bo Marki, gdzie dokonano przestępstwa, leżą na terenie jej działania.

Dlaczego bank posłał pieniądze?

W pierwszej kolejności śledczy sprawdzali właściciela karty. Akurat w ten lutowy weekend 2012 roku był w Warszawie. Wracał do domu w niedzielę wieczorem. Prześledzono jego trasę logowania się telefonu komórkowego do stacji BTS w województwach: mazowieckim, łódzkim i na końcu śląskim. Nie ma dowodu, że mógł być zamieszany w te transakcje.

Z umowy przedsiębiorcy z bankiem Pekao SA z 2002 roku niewiele wynika. Zasady obsługi rachunku kształtowały się w następnych latach drogą telefoniczną. W ten właśnie sposób bank zaproponował mu usługę overnight. Polega ona na tym, że nocą, z automatu, pieniądze trafiały na specjalną lokatę i nie można ich było w tym czasie podjąć. Dlaczego zatem ściągnięto pieniądze właśnie w nocy 27 lutego 2012 roku?

Akurat w ten weekend klient nie skorzystał z usługi overnight - tłumaczył bank w prokuratorskim śledztwie.

Zaraz, zaraz, protestował przedsiębiorca. Z historii rachunku jasno wynika, że lokata overnight zaczęła obowiązywać w weekend 25 lutego, a więc została wdrożona.

No tak, rzeczywiście została wdrożona, prostował bank, ale lokata overnight obowiązuje do północy, a transakcji dokonano później.

Czy istotnie tak funkcjonuje lokata overnight?

Z pisma pracownika banku Pekao SA, skierowanego do klienta, już poza śledztwem wynika, że lokata overnight obowiązuje od godziny 20.00 do 6.00. A więc jego pieniądze na koncie Pekao SA winny być bezpieczne. Czy bank w sprawie lokaty overnight próbował wprowadzić w błąd organy ścigania? - to kolejne pytanie bez odpowiedzi.

Okradziony przedsiębiorca twierdzi, że wcześniej wszystkie powtarzalne transakcje na jego rachunku były telefonicznie autoryzowane przez pracownika banku. I ta praktyka nie wynikała z pisemnej umowy. Niemniej pozostaje pytanie, dlaczego tym razem Pekao SA nie zareagował na nocne, powtarzające się transakcje? Dlaczego nie zdziwiły go zwłaszcza trzy ostatnie wypłaty po 51 tys. zł każda? Prawo bankowe umożliwia bankowi blokadę środków na rachunku do 72 godzin, jeśli podejrzewa, że mogą mieć związek z przestępstwem. Ranna zmiana Pekao SA bez refleksji posłała pieniądze na Maltę.
Bank nie widzi swojej odpowiedzialności, bo posłużono się prawdziwą kartą, więc cała wina leży po stronie jej użytkownika.
Damian Kowalczyk z Mediarecovery wyjaśnia, że do utraty danych z karty dochodzi podczas zakupów, nielegalnego zeskanowania oraz tzw. ataków phishingowych, czyli wyłudzania poufnych informacji podszywając się np. pod bank.

Malta zablokowała transfery

Prokuratura w Wołominie poprosiła Maltę o pomoc prawną. - Sąd maltański przesłuchał pracowników spółki zarządzającej tym portalem i ustalił, że próbowano dokonać transakcji między kontami kolejnych dwóch osób, których telefony są zarejestrowane w Polsce - wyjaśnia mecenas Borówka. - Z tych zeznań wynika, że sam system bezpieczeństwa tego portalu hazardowego stwierdził nieprawidłowości polegające na próbie przekazywania środków z konta na konto i w efekcie zablokował 320 tys. zł. Pracownicy spółki maltańskiej potwierdzili przed sądem, że te pieniądze nie "poszły w obieg", są na ich koncie w banku w Irlandii i nie bardzo wiedzą, co z nimi zrobić.

Historia ma więc happy end? Niezupełnie, bo nie wiadomo, jak te pieniądze ściągnąć do Polski. Śledztwo jest zawieszone. Jak informuje prokurator rejonowy w Wołominie Artur Orłowski, niebawem zapadnie decyzja, co dalej, ale na razie to jest tajemnica. - Czy prokuratura może pomóc w sprowadzeniu tych pieniędzy do Polski? - Nie jestem w stanie odpowiedzieć, ale banki radzą sobie z takimi problemami - dodaje prokurator Orłowski.

Jak Pekao SA zamierza pomóc swojemu klientowi? - Współpracujemy z policją i prokuraturą, ale póki trwa śledztwo nie możemy podjąć żadnej decyzji - wyjaśnia Tomasz Bogusławski z biura prasowego banku.

- Nie rozumiem, jaką decyzję bank ma na myśli - mówi mecenas Marek Borówka. Przecież bank, niezależnie od tego, że od początku nabrał wody w usta, już pisemnie odmówił mojemu klientowi uwzględnienia reklamacji.


*Kobieca strona Mundialu 2014 jest najciekawsza SPRAWDŹ
*Jakie będzie lato? Zobacz prognozę pogody na lipiec 2014 i zaplanuj urlop
*Jakie imię dla dziecka? Zobacz Księgę Imion Męskich i Żeńskich i wybierz
*Dawniej Dom Prasy, dzisiaj Biuro Obsługi Mieszkańców Katowic ZDJĘCIA

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Skradziono z konta 360 tys. zł, ale bank uważa, że to nie jego problem - Dziennik Zachodni