Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy IPN służy jeszcze demokracji?

Teresa Semik
Z każdym rokiem, z każdą wydaną książką i nową wystawą kurczy się jednak grono zwolenników IPN
Z każdym rokiem, z każdą wydaną książką i nową wystawą kurczy się jednak grono zwolenników IPN Paweł Relikowski
To Instytut Propagowania Nienawiści, powinien być zlikwidowany - mówi o Instytucie Pamięci Narodowej poseł SLD, Zbyszek Zaborowski. Inni jednak bronią dorobku tej instytucji

Odwołanie dyrektora katowickiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, Andrzeja Drogonia, bez podania przekonujących powodów, wywołało kolejną debatę na temat tego, komu służy IPN i czy jest jeszcze potrzebny. Upolitycznienie to jeden z najcięższych zarzutów pod adresem historyków IPN, formułowany nawet przez przeciwników likwidacji tej instytucji. Poseł Zbyszek Zaborowski mówi wprost: - Historią najnowszą powinni zająć się poważni historycy, a nie z zaciągu PiS-owskiego.

Dr Drogoń był dla wielu gwarantem pewnej politycznej niezależności tej instytucji, a są historycy IPN, którzy takiej gwarancji nie dają. Jak diabeł przed święconą wodą wymigiwali się, na przykład, od komentarza na temat powstań śląskich, bo to temat, który należy dziś kontestować. Dr Drogoń nie miał takich rozterek. Mimo smutku związanego z odwołaniem ze stanowiska, mówi dla DZ: - IPN jest najbardziej udaną instytucją, jaka została ukształtowana w okresie transformacji ustrojowej w Polsce.

Grzech główny: upolitycznienie

Skąd zatem tylu jej przeciwników? Niemalże od momentu powstania IPN w 1999 roku przewija się postulat jego likwidacji. Obecnie najcięższe argumenty wysuwa SLD, bo nie ma takiej sfery działania IPN, której nie mógłby wykonać ktoś inny.
W myśl propozycji Sojuszu zadania IPN miałyby przejąć: Archiwa Państwowe - przechowywanie i udostępnianie ponad 90 km bieżących archiwów PRL, prokuratorzy (włączeni do prokuratury ogólnej) - ściganie zbrodni komunistycznych i nazistowskich oraz minister kultury - działalność edukacyjna.

Prof. Zygmunt Woźniczka, historyk Uniwersytetu Śląskiego, jest gotowy bronić IPN. - Nie można potępiać wszystkiego, ktoś jednak musi zarchiwizować te źródła. IPN to robi - wyjaśnia profesor. - Instytut wydał sporo wartościowych książek, szeroko udokumentowanych, które wchodzą w obieg naukowy. Jedyny zarzut to ten, że publikacje IPN często nie są konfrontowane z innymi źródłami i wiele jest skażonych wyłącznie esbeckim spojrzeniem.

O bezkrytycznym traktowaniu raportów tajnych służb przez badaczy IPN mówi także historyk, dr Andrzej Krzystyniak. - Dostęp do materiałów dawnej bezpieki był dla historyków prawdziwym eldorado. Powstała olbrzymia liczba prac naukowych, artykułów. Często jednak wielu badaczy potraktowało akta komunistycznych służb bezpieczeństwa jako źródło ostateczne i niepodważalne - dodaje dr Krzystyniak. Wykonano ogromną pracę nad uporządkowaniem i przejęciem akt komunistycznej bezpieki, co umożliwiło pracę naukową wielu badaczom najnowszej historii. - Powstanie IPN to początki swoistej ofensywy prawdy w dziejach Polski, to przypomnienie prawdziwej historii podziemia niepodległościowego - przekonuje.

Dwa lata temu lewica złożyła jednak projekt ustawy w Sejmie o likwidacji IPN, który poparł tylko Ruch Palikota. Nie znaczy to, że środowisko postsolidarnościowe jest jednomyślne w tej sprawie. Szczególnie donośnie brzmi głos jednego z najznakomitszych bohaterów "Solidarności", Władysława Frasyniuka. Wielokrotnie opowiadał się przeciw IPN-owi, a nawet przepraszał, że kiedyś głosował za ustawą o jego powołaniu . Nie przebierając w słowach powiedział, że: "Instytut Pamięci Narodowej jest czyrakiem dla tej tylnej części ciała, na której się najczęściej siedzi i to bardzo utrudnia siedzenie".
- Dziś jest to instytucja stricte polityczna - mówi poseł Zaborowski. - Badaniem najnowszej historii Polski powinni się zająć poważni historycy, a nie propagandyści. Na wszystkich uniwersytetach mamy instytuty historii, mamy Polską Akademię Nauk.
Historyk, dr Jacek Kurek z UŚ, dodaje, że IPN jest upolityczniony jak wszystkie instytucje powoływane przez organy państwa.

- Też będę bronił IPN, bo jego cennym dorobkiem są biografie ludzi zapomnianych, wykluczonych z pamięci, historie najmniej zbadane, m.in. powojenne deportacje na wschód Górnoślązaków - mówi dr Kurek. - Archiwa IPN są specyficzne, zgromadzone w jednym miejscu, co jednak ułatwia do nich dostęp. Należy też zwrócić uwagę na wiele wystaw organizowanych przez ten Instytut.

Dużo kosztuje

Do tych najbardziej zapamiętanych, przygotowanych przez katowicki IPN, należą ekspozycje: "Uciekinierzy z PRL-u", dokumentująca różne formy ucieczek z komunistycznej Polski, wystawa o deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku.

Wywózki te wpisywały się w falę deportacji do ZSRR, jaka rozpoczęła się wraz z wkraczaniem Armii Czerwonej. To jest sztandarowy temat katowickiego IPN, który firmuje jedna z najciekawszych pozycji wydawniczych: "Wywózka. Deportacja mieszkańców Górnego Śląska do obozów pracy przymusowej w Związku Sowieckim w 1945 r. Faktografia - konteksty - pamięć" pod redakcją Sebastiana Rosenbauma i Dariusza Węgrzyna.

Warto przywołać też wystawę "Utracone nadzieje. Ludność żydowska w województwie śląskim/katowickim w latach 1945-1970", która przywracała pamięć o losach społeczności żydowskiej po II wojnie.

Przeciwnicy wysuwają jednak argument finansowy - IPN dużo kosztuje i rozrasta się coraz bardziej. Gdy zaczynał swoje funkcjonowanie w 1999 roku, kosztował podatników 80 mln zł. Tegoroczny budżet całej instytucji wyniesie 246 mln zł.
Budżet katowickiego oddziału IPN to ponad 12,8 mln zł. Zatrudnia 141 pracowników. Średnio, z administracją, zarobki wynoszą 4,8 tys. zł. Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej IPN w Katowicach zatrudnia 20 osób, Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - 6 prokuratorów, a Biuro Lustracyjne - kolejnych 3 prokuratorów.

Wynagrodzenia prokuratorów IPN mają pochłonąć 1.569.000 zł. To znaczy, że ich średni miesięczny dochód z pochodnymi wynosi 14,5 tys. zł. Wynagradzani są jak prokuratorzy prokuratur apelacyjnych.
Represje i szantaż?

Pod adresem pionu śledczego IPN formułowano w ostatnim czasie najwięcej zarzutów za spektakularne śledztwa, ale bez jakiegoś sukcesu. Jedno z nich dotyczyło zamachu na papieża, którym zajęli się katowiccy prokuratorzy IPN. Po ośmiu latach, w maju tego roku, umorzyli go, twierdząc, że Bułgarzy jednak pomagali Ali Agcy w przygotowaniu zamachu. Nie można było Bułgarów postawić przed sądem, bo już raz odpowiadali za ten czyn przed sądem włoskim i zostali uniewinnieni. Kto stał za Bułgarami, IPN nie jest pewny.

Drugie z kontrowersyjnych śledztw dotyczyło śmierci w Gibraltarze Władysława Sikorskiego, premiera i naczelnego wodza, który mógł zginąć w 1943 roku w wyniku zamachu, zdaniem prokuratorów IPN. Po pięciu latach, w efekcie podjętych na szeroką skalę działań procesowych, śledztwo umorzono w ubiegłym roku. Nie można ani potwierdzić, ani wykluczyć sabotażu - uznali prokuratorzy IPN, wykluczyli "ponad wszelką wątpliwość, aby śmierć generała i pozostałych osób poddanych badaniom pośmiertnym została spowodowana w sposób przestępczy". Przeciwników śledztw historycznych jest dużo więcej, bo powinni się nimi zająć jednak naukowcy, a nie śledczy. To historycy dostarczyli szerszej wiedzy o wywózkach Górnoślązaków do ZSRR niż prokuratorzy, którzy w tej sprawie też prowadzili śledztwo.

SLD z Ruchem Palikota opowiadali się też za zakończeniem lustracji osób publicznych, prowadzonej przez IPN, bo ta formuła już się wyczerpała. Tymczasem Instytut powstał także po to, by oczyścić życie publiczne z ludzi związanych ze służbami PRL. Esbeckie teczki były wielokrotnie elementem walki politycznej.

- To instytucja represji i szantażu, rodem z czasów św. inkwizycji, która zasłania się frazesami o prawie społeczeństwa do poznania prawdy - mówią jej przeciwnicy. - IPN dawno już zlustrował tych, których miał zlustrować, urzędników państwowych, polityków, dziś szuka konfidentów w radach gminnych. To nie służy demokracji - twierdzi poseł Zaborowski.

- Te wszystkie zakusy na IPN to nic innego, jak tylko niechęć niektórych środowisk do rozrachunku z przeszłością - ripostują sprzymierzeńcy Instytutu. Zdaniem dr. Krzystyniaka, ofensywa prawdy w ostatnich latach znacznie jednak straciła impet. IPN dalej o nią walczy, lecz nie ma już tej werwy co dawniej. - Słyszę często, że Instytut stał się zbyt hermetyczny, że zdaje się coraz mocniej okopywać na swoich pozycjach - mówi naukowiec.

IPN ogłosił nabór na stanowisko dyrektora katowickiego IPN (wymagane oświadczenie o braku przynależności do partii politycznych lub zapowiedź wystąpienia z partii). Dr. Drogonia odwołał prezes IPN Łukasz Kamiński, który zapowiadał, że chce chronić spuściznę Janusza Kurtyki, a to w czasie prezesa Kurtyki IPN był najbardziej wciągany do bieżącej polityki PiS.

***

403.119 zł kosztowało śledztwo w sprawie zamachu na papieża, prowadzone przez osiem lat przez pion śledczy IPN w Katowicach.

Prawie 12 km bieżących akt przejął dotąd katowicki oddział IPN. Dotyczą lat: od 1 września 1939 r. do 1990 r. Nadal przejmowane są akta z: policji - 1,83 metra, więziennictwa - 7,8 m, archiwów wojskowych - 1,7 m, straży granicznej - 0,05 m, sądów i prokuratur powszechnych - 2,15 m, z darów - 0,10 m.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!