Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wymiana na partyjnych stanowiskach: Pożegnanie z towarzyszami SLD

Agata Pustułka
Marek Balt
Marek Balt arc
SLD to dziś jedyna partia, w której trwa pokoleniowa wymiana. Do władzy dochodzą młode wilczki

39-letni Marek Widuch, były poseł SLD z Gliwic, właśnie został wiceprezesem Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. To efekt podziału łupów w ramach "technicznego porozumienia" łączącego SLD i PO w sejmiku wojewódzkim. Awans wydobytego z archiwum Widucha to także znak, że w Sojuszu doszło do pokoleniowej wymiany i dziś partią rządzą 40-latkowie, którzy mają PRL oraz legitymację PZPR w nosie.

Czy oznacza to jednak, że pod ich przewodem SLD stanie się nowoczesną i jednak oczekiwaną przez sporą część wyborców partią nowoczesnej lewicy? Zobaczymy.

Dziś ośrodek władzy SLD znajduje się w Częstochowie, gdzie prezydentem w sposób brawurowy został poseł tej partii Krzysztof Matyjaszczyk, protegowany i wychowanek bardzo wpływowego niegdyś Wacława Martyniuka, sekretarza generalnego SLD, mistrza różnych partyjnych rozgrywek, który potrafił napsuć sporo krwi swoim szefom. Matyjaszczyk, na spółkę z Markiem Baltem, wtedy mało znanym samorządowcem, wysadzili z fotela PiS-owskiego prezydenta miasta Tadeusza Wronę. Wkrótce Balt zawalczył - i to skutecznie - o fotel przewodniczącego Rady Regionalnej SLD, i zaczął konsekwentnie promować swoich ludzi. Jego konkurent, Zbyszek Zaborowski, rzutem na taśmę został posłem. I choć ma więcej parlamentarnej wiedzy i ogłady, to jednak Balt robi - z mniejszym lub większym powodzeniem - większy show na mównicy. Ostatnio zabłysnął w czasie debaty sejmowej w sprawie tzw. taśm prawdy. Pokazał, że także premierowi potrafi niezbyt delikatnie powiedzieć, co o nim myśli.
Balt skutecznie poczyna sobie w sejmiku, gdzie bywa regularnie i konsekwentnie, dba o interesy swojej partii. Często występuje, robi zamieszanie i o SLD znów jest głośno.

I ta ekspresja, jak widać, szybko przełożyła się na stołek dla Widucha oraz stanowisko dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy, które przypadło Grzegorzowi Sikorskiemu z Częstochowy. Poprzedni dyrektor, nominant PO, Mieczysław Płaneta, dla dobra partii, musiał odejść do Śląskiego Centrum Przedsiębiorczości w Chorzowie.

Wicemarszałkiem województwa został też człowiek nowego pokolenia SLD, Kazimierz Karolczak, który zasłynął tym, że nie wszedł do Sejmu z pierwszego miejsca w Sosnowcu. Ma jednak bardzo dobre kompetencje, jeśli chodzi o zarządzanie i wiedzę biznesową, co docenia nawet tak wymagający człowiek jak marszałek Mirosław Sekuła...

Cały czas w blokach startowych trwa bardzo ambitny Marek Szczerbowski, radny SLD w Katowicach, który stał się nieoczekiwanie języczkiem u wagi, z którym musi się liczyć prezydent Piotr Uszok, jak i PiS. - Zmiany pokoleniowe w partiach politycznych są naturalnym procesem. Nie są to jednak, jak się wydaje, zmiany w sferze wartości, a jedynie wynikają z zastępowalności pokoleń. Młodzi działacze sukcesywnie pną się po szczeblach karier partyjnych. Liderzy dobierają sobie młodych współpracowników, którzy niejako na plecach swojego patrona budują sobie pozycję polityczną - ocenia dr Robert Rajczyk, politolog z Uniwersytetu Śląskiego, i dodaje: - Często owocuje to stanowiskami w administracji państwowej albo samorządowej. Przejmowanie władzy przez młodych działaczy następuje zazwyczaj w drodze umiejętnie budowanych koalicji doraźnych, które nierzadko okazują się trwałymi.

Ani w regionalnym PiS, ani PO nie pojawiła się wyraźna zmiana pokoleniowa jak w SLD. Rządy należą do starszych działaczy. W Platformie trudno przypuszczać, by młodzi posłowie Borys Budka czy Marek Wójcik przejęli władzę od Tomasza Tomczykiewicza (chyba że premier Tusk zdecyduje inaczej). W PiS natomiast nie ma wyraźnego regionalnego lidera, bo o rząd dusz zabiegają posłowie Wojciech Szarama i Grzegorz Tobiszowski, którzy raczej się uzupełniają niż ze sobą rywalizują, bo i tak największe "chody" u prezesa ma Jadwiga Wiśniewska, która została właśnie europosłanką. A poza tym ani premier Tusk, ani prezes Kaczyński nie lubią mocnych rywali.

SLD wisi na Gierku. Musi?

Pierwszym sygnałem, że w SLD chcą zerwać z przeszłością, była walka młodych działaczy z woj. śląskiego o miejsce lidera w wyborach europejskich. Walka zakończyła się porażką, ale...

Obecnie lewica na Śląsku i w Zagłębiu "wisi" na nazwisku Gierek. To dlatego, by mieć jednego europosła, władze centralne Sojuszu zdecydowały, by liderem listy w województwie ponownie został Adam Gierek (chociaż ten jest związany z Unią Pracy), syn byłego I sekretarza PZPR. Z tą logiką wyborczą postanowił skonfrontować się Marek Balt, który uznał, że sam powinien zostać liderem. Tym razem jednak w SLD wygrały wpływy PRL, a Leszek Miller, przewodniczący Sojuszu, który przeżywa trzecią polityczną młodość, nie chciał ryzykować i pozostawił pewniaka. Jednak by SLD przekroczyło magiczny próg 10 proc. i mogło być mocnym koalicjantem dla PO i PSL, nie może się trzymać tylko starego postPZPR-owskiego elektoratu. Politolodzy są zdumieni, że w Polsce, gdzie młodzi ludzie mają tak wiele problemów na rynku pracy i lewica wydaje się naturalnym wyborem przy urnie, wciąż nie może się przebić z programem. Oczywiście powstaje też pytanie, czy tzw. młodzi będą mądrzejsi od "starych towarzyszy". (AGA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!