Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Collegium Wróblewskiego: od bursy do nielegalnej wytwórni gazów łzawiących

Paweł Stachnik
Collegium Wróblewskiego przy Plantach
Collegium Wróblewskiego przy Plantach Paweł Stachnik
Zabytki. Wielki, elegancko odnowiony gmach przy Plantach. Dziś jest siedzibą prawników, ale niegdyś służył zakonnicom, drukarzom, adeptom techniki i sztuki, chemikom, a nawet pewnemu… alchemikowi. Dzieje uniwersyteckiego Collegium Wróblewskiego są długie i bogate.

O dziejach gmachu przy Plantach - a w zasadzie całego kwartału budynków przy ul. Wiślnej, Gołębiej i Jagiellońskiej - pisze historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Tomasz Gąsowski. Jego książka o budynku ukazała się właśnie w serii popularnonaukowych monografii najstarszych gmachów UJ, przygotowanej na obchodzone w tym roku 650-lecie założenia uczelni.

Dzięki badaniom archeologicznym wiemy, jak przebiegał proces zabudowywania tej części średniowiecznego Krakowa, określanej w źródłach jako położonej "u Wiślnej bramy". Z kolei badania archiwalne przyniosły informację, że w 1575 r. właścicielem domu na rogu dzisiejszych ulic Olszewskiego i Jagiellońskiej był niejaki Mikołaj Alchemista.

A zatem - jak pisze prof. Tomasz Gąsowski - poprzednikiem znakomitych krakowskich chemików z XIX i XX w. był jakiś parający się alchemią XVI-wieczny krakowianin, którego pracownia pełna była retort z wielobarwnymi cieczami, minerałów, alembików, a z kociołka zawieszonego nad paleniskiem unosiła się para.

Wcześniej, w XV w., w obrębie dzisiejszych ulic Gołębiej i Jagiellońskiej pojawiły się pierwsze budynki o charakterze akademickim - bursy studenckie.

Zbudowano tam Bursę Ubogich, Bursę Filozofów, Bursę Staringielską i Bursę Sicinianę. Pełniły rolę dzisiejszych domów akademickich. Studenci mieszkali w nich i uczyli się pod opieką wyznaczonych pedagogów, a niektórym z nich przysługiwał darmowy wikt i opierunek. Tak zaczęła się akademicka kariera tej części miasta, która trwa do dziś, a obszar między ulicami św. Anny, Jagiellońską, Gołębią i Plantami nazywany jest kwartałem akademickim.

Z kolei w XVI w. mieszkankami tej części Krakowa zostały siostry norbertanki ze Zwierzyńca. Zwierzyniecki klasztor okazał się wtedy zbyt ciasny i ksieni Dorota Kątska postanowiła wybudować nowy konwent, tym razem w obrębie murów miejskich.

Okazało się, że nie jest to łatwe, bo mieszkali tu rzemieślnicy - słodownicy, browarnicy i kramarze - z których miasto czerpało zyski. Ze względu na opór rady miejskiej starania o budowę klasztoru trwały 10 lat, a udało się je zrealizować dzięki… wybiegowi - Kątska zwróciła się do starosty gniewkowskiego Krzysztofa Korycińskiego z prośbą, by zakupił w jej imieniu trzy kamienice i drewniany domek przy Wiślnej.

Gdy król Władysław IV Waza wydał wreszcie zezwolenie na budowę, na rogu Wiślnej o Gołębiej wzniesiono zabudowania klasztorne i kościół (dziś cerkiew greckokatolicka św. Norberta).

Zakonnice mieszkały tu do rozbiorów, kiedy to Austriacy zajęli klasztor na swoje potrzeby, a siostry musiały wrócić na Zwierzyniec.

W XVIII w. biskup koronny Andrzej Stanisław Załuski w przebudowanym narożniku ulic Gołębiej i Jagiellońskiej umieścił założone przez siebie Seminarium Biskupio-Akademickie.

Związana z nim była stworzona także przez Załuskiego w budynku przy Wiślnej 10 drukarnia zwana Nową, Biskupią lub Załuskiego. W 1775 r. przeszła ona na własność Akademii Krakowskiej, stając się Drukarnią Akademicką, a po rozbiorach, decyzją nowych władz, zajęła dawny klasztor Norbertanek "u Wiślnej Bramy".

W okresie Wolnego Miasta Krakowa pojawiła się potrzeba kształcenia specjalistów z wykształceniem technicznym. W tym celu powołano Instytut Techniczny mieszczący się przy Gołębiej 20.
Obejmował on m.in. trzyklasową szkołę wydziałową, pięcioletnią szkołę techniczną, szkołę handlową, zakład litografii oraz szkołę rysunku i malarstwa. Szkoła funkcjonowała stabilnie i utrzymywała wysoki poziom nauczania, cieszyła się też dużą popularnością (np. w roku szkolnym 1841/1842 uczęszczało do niej aż 312 uczniów).

Grono słuchaczy rosło, a nie szły za tym środki finansowe przydzielane placówce. Stąd sytuacje, w których uczniowie przechodząc na zajęcia z sali do sali, zabierali ze sobą krzesła, żeby mieć na czym siedzieć. Nieraz też dochodziło na tym tle do bójek…

Nieszczęściem dla budynków przy Wiślnej i Jagiellońskiej (jak i dla całego Krakowa) był potężny pożar z lipca 1850 r. Szalejący przez dwie doby, strawił wówczas sporą część miasta. Ucierpiała Drukarnia Akademicka oraz Instytut Techniczny. Ich całkowitemu spaleniu się zapobiegła ofiarność pracowników, studentów, żołnierzy i przygodnych ochotników.

Po pożarze gmach instytutu odbudowano i przebudowano, a efekt końcowy wzbudził niekłamany zachwyt zwiedzających go dziennikarzy "Czasu". W 1885 r. instytut przekształcono w Państwową Szkołę Przemysłową, a w 1913 r. przeniesiono do nowego gmachu przy ul. Krupniczej.

Inną placówką dydaktyczną działającą przez lata przy ul. Gołębiej była Szkoła Rysunku i Malarstwa. Powstała ona w 1818 r., a z grona jej uczniów wyszli cenieni malarze i w przyszłości profesorowie szkoły, m.in. Jan Matejko, Artur Grottger i Aleksander Kotsis.

Gdy w 1869 r. Uniwersytet Jagielloński przejął zrujnowany budynek dawnej Drukarni Akademickiej przy ul. Jagiellońskiej 22, umieszczono tam pracownię i gabinet chemiczny. Odtąd budynek ten przez wiele lat związany będzie z chemią.

Zniszczony gmach przebudowano i odremontowano, dostosowując do potrzeb Katedry Chemii. Powstał dwupiętrowy, trójskrzydłowy gmach z otwartym na stronę południową dziedzińcem i klasycystyczną elewacją.

Uniwersyteccy chemicy zajęli w nim osiem sal na parterze oraz pierwsze piętro (piętro drugie zajmowała Szkoła Przemysłowa). To właśnie tam pracował światowej sławy krakowski chemik prof. Karol Olszewski, który razem z fizykiem Zygmuntem Wróblewskim skroplił tlen i azot, co było w ówczesnej nauce poważnym osiągnięciem.

Tam też Olszewski wykonał pierwsze na ziemiach polskich zdjęcia rentgenowskie. On sam przez 45 lat mieszkał i pracował w niewielkim mieszkaniu w budynku przy Jagiellońskiej. Na działce oddzielającej gmach od ulicy uprawiał ogródek.

A tak gmach Collegium Chemicum (bo taką wtedy nosił nazwę) opisywał znany krakowski literat Jalu Kurek, syn tamtejszego woźnego i laboranta: "Cały gmach miał w sobie piętno tajemniczości. Była to twierdza zabarykadowana od strony Plant murem z trzema bramami, z których atoli tylko jedna była dostępna".

Okres międzywojenny zapisał się w dziejach Collegium głównie ciasnotą ze względu na rosnącą liczbę studentów. Tak pisał o tym w 1928 r. prof. Tadeusz Estreicher: "Zakład jest obliczony na 99 studentów, ale przyjmuje się zawsze powyżej dwustu".

W czasie okupacji Niemcy umieścili w budynku swoją średnią szkołę zawodową pod nazwą Państwowa Szkoła Chemii Technicznej. Ucząca tam polska kadra realizowała po kryjomu program zbliżony do uniwersyteckiego, co pozwoliło po wojnie zaliczyć wszystkim słuchaczom ćwiczenia tam odbyte w poczet toku studiów akademickich.
Budynek służył też rozmaitym działaniom konspiracyjnym. Mieściły się w nim m.in. redakcje podziemnych gazetek i wytwórnia gazów łzawiących przeznaczonych do wypuszczania z kinach, a woźni i laboranci uruchomili wytwórnię wódek z oczyszczonego denaturatu, które potajemnie eksportowano do Niemiec.

Po wojnie, w latach 50. XX wieku chemicy przenieśli się do swojego nowego budynku przy ul. Krupniczej, a gmach zajęli prawnicy, którzy opuścili Collegium Iuridicum przy Grodzkiej.

Po odwilży 1956 roku decyzją Senatu budynek otrzymał imię Stanisława Wróblewskiego, prawnika, profesora UJ i senatora II Rzeczypospolitej (a nie fizyka Zygmunta Wróblewskiego, jak się powszechnie sądzi).

Tak jest do dziś, a pięknie odnowione Collegium z powodzeniem służy kolejnym rocznikom studentów prawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski