Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopiemy tam, gdzie najjaśniejszy pan, książę bytomski, cło pobierał

Teresa Semik
Marzena Bugała
Tony przesypanej ziemi, ale znów jest sukces - mówi Dariusz Goiński, archeolog. - Wydarliśmy średniowiecznemu gródkowi w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach kolejne tajemnice

W Rudzie Śląskiej-Kochłowicach trwają prace wykopaliskowe na kopcu, gdzie w średniowieczu stał gródek stożkowy, budowla mieszkalna wraz z fosą spełniająca również funkcje obronne, obserwacyjne. Historyk Łukasz Nowok, doktorant z Uniwersytetu Śląskiego, nie ma wątpliwości, że w tym konkretnym przypadku była to komora celna, choć nie jest też wykluczone, że stacjonowali tu także rycerze.

- Gródek stał na głównym trakcie pomiędzy księstwem bytomskim a księstwem raciborskim i gdzieś to cło musiało być pobierane - wyjaśnia historyk. - Na przełomie XIV i XV wieku pobierano je właśnie w tym miejscu.

Skoro urzędowali tu urzędnicy księcia pana bytomskiego, to powinno być w ziemi sporo pieniędzy. A najwięcej jest glinianych skorup. Dariusz Goiński, archeolog, który od dwóch lat kieruje pracami wykopaliskowymi w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach, studzi emocje. - Nic z tego, poszukiwacze skarbów byli tu przed nami.

Zdążyć przed grasownikami

Wierzchołek wzniesienia, na którym ponad pięćset lat temu stała wieża, jest wręcz zdewastowany przez dzikie wykopy. Poszukiwacze mogli znaleźć także militaria, bo głównie za nimi rozkopują ziemię grasując, gdzie tylko się da. A to, co znajdą, można potem zobaczyć na Allegro.

- Militariów mogliśmy dotąd nie znaleźć, bo może gródka nie trzeba było bronić? - zastanawia się Łukasz Nowok, który uczestniczy w tych wykopaliskach. - To było wyjątkowo nudne pogranicze. Na całym Śląsku książęta tłukli się między sobą, a tu była cisza i spokój. Do tego komorę celną przeniesiono z Kochłowic do Halemby, więc zabrano stąd cały dobytek. Nie mamy zbytnio na co liczyć.

Na komorę celną wskazuje odnaleziony podczas ubiegłorocznych badań terenowych odważnik ołowiowy. - Znaleźliśmy też podkowę, gwoździe, okucie, najpewniej od skrzyni, kafel - wylicza archeolog Dariusz Goiński.

Droga do tego miejsca wiedzie polna. Za linią ulicy Górnośląskiej, na wysokości kościoła św. Barbary w Rudzie Śląskiej- Bykowinie, w stronę południa rozciągają się ugory. To prawdopodobnie były tereny średniowiecznego podgrodzia. Archeolog jest ostrożny w wypowiedziach na ten temat, bo nikt nie badał tego terenu, więc pewności nie ma. Ale to nie zmienia faktu, że Jadwiga i Lucjan Wodarzowie, małżeństwo paleontologów amatorów z Chorzowa, pod koniec ubiegłego roku znalazło tam sporo ceramiki średniowiecznej. - Wystarczyło zajrzeć do wielu kretowisk, a jak wiadomo, kret jest najstarszym na świecie archeologiem - żartuje Lucjan Wodarz.

Przerzucając ziemię od świtu...

Kilkaset metrów od ulicy Górnośląskiej, idąc dalej w stronę oczyszczalni ścieków "Barbara" i zakola rzeczki Kochłówki, zobaczymy wzniesienie z wyraźną fosą. W tej właśnie fosie, od strony północno-zachodniej, trwają prace wykopaliskowe. Założono cztery wykopy.

Od świtu do godzin popołudniowych przerzucają ziemię szukając śladów przeszłości studenci historii UŚ i niezmordowani Wodarzowie, dla których archeologia stała się najwspanialszą przygodą na emeryturze.

- Znaleźliśmy siekierkę, klamrę, pewnie od pasa, osełki, fragmenty naczyń i całkiem spory puchar - mówi z satysfakcją Dariusz Goiński. - To właśnie na podstawie ceramiki możemy datować to miejsce.

Jeszcze w ubiegłym roku sądzono, że gródek powstał pod koniec XIII wieku. - Nie natrafiliśmy na ceramikę charakterystyczną dla XIII wieku, więc datę tej budowli przesunąłbym na okres nieco późniejszy, połowę wieku XIV, ale wiele pracy jeszcze przed nami - dodaje archeolog.

Tegoroczne badania wskazują na to, że szeroka, sucha fosa wynikała z naturalnego ukształtowania terenu i została tylko nieco pogłębiona. Badacze są na głębokości 2,5 m i praktycznie sięgnęli jej dna. Aby nie osuwało się wzniesienie z wieżą, dno fosy jej budowniczowie wzmocnili płaszczem kamieni, okolicznym piaskowcem i dodatkowo jeszcze otoczyli konstrukcją drewnianą. Widać dziś ślady tych drewniany bali. Zostaną pobrane z nich próbki do badań dendrochronologicznych, które pozwalają określić wiek drewna z dokładnością przynajmniej do roku, a czasem nawet co do sezonu.

Od strony północno-zachodniej, gdzie teraz trwają wykopaliska, fosa jest najwęższa i to tu, zdaniem badaczy, był prosty most w stronę kopca, na którym stała wieża mieszkalno-obronna.

- Most nad fosą miał bardzo prostą konstrukcję, można go było łatwo zdemontować, gdyby wróg zbliżał się do bram - wyjaśnia Goiński. Ile osób mogło się schronić na kopcu? Trudno powiedzieć, nie była to budowla zbyt duża. Badacze poznali zaledwie jeden bok jej historii. Na pewno była z drewna, w konstrukcji zrębowej. Ściany były dodatkowo obłożone gliną, co miało chronić budowlę przed ogniem, a i tak spłonęła w XV wieku. Takie wieże miały najczęściej 10 m wysokości, więc można było obserwować okolicę.

Rzeka Kochłówka, z niewielką strugą o nazwie Przykopa, stanowiła dogodne miejsce dla tego typu budowli. Dlaczego przez tyle wieków jej ślady spoczywały pod ziemią? - Źródła pisane są wyjątkowo ubogie na jej temat. Analogiczna komora celna księstwa raciborskiego była pod Mikołowem - tłumaczy historyk Łukasz Nowok. - Gdy gródek kochłowicki księcia bytomskiego został przekazany w prywatne ręce, istnieje prawdopodobieństwo, że powstała tu tymczasowa siedziba rycerska, ale co najwyżej na 50 lat, do pożaru.

Ogień strawił budowlę w XV wieku i po tym nieszczęściu jej czas minął. Kto zaprószył ogień? Wróg, a może piorun, tego nie wiemy.

- Nasi poprzednicy zakładali, że gródek był otoczony palisadą. Nie natrafiliśmy na jej ślady - dodaje Dariusz Goiński.

Gródek uratowany

Archeolodzy rozpoznali to miejsce już w latach 20. ubiegłego wieku za sprawą prof. Józefa Kostrzewskiego z Poznania, który przeprowadził badania powierzchniowe i odnalazł ceramikę średniowieczną. Kolejne penetracje gródka, jak podaje archeolog dr Jacek Pierzak, przyniosły wiedzę o jego kształcie, ale błędne daty, wskazujące nawet na VII-X wiek, potem na drugą połowę XIV wieku. I ten czas wydaje się wątpliwy, sądząc po najnowszych śladach.

Najpełniejsze były badania z 1980 roku właśnie Jacka Pierzaka, wojewódzkiego konserwatora zabytków archeologicznych, które uratowały ten gródek. Nikt, poza archeologami, nie dostrzegał w krajobrazie z samotnym kopcem czegoś niezwykłego. Dlatego postanowiono w tym miejscu zbudować oczyszczalnię ścieków. Koparki już ruszyły. Po interwencji Jacka Pierzaka oczyszczalnia stanęła nieco dalej.

Duch miejsca

Ruda Śląska jest stosunkowo młodym miastem, półwiecznym, ale jej największa dzielnica - Kochłowice, przy granicy Chorzowa i Katowic, sięga daleko w średniowiecze. Jak mało o niej wiemy, przekonaliśmy się kilka lat temu, gdy w czasie budowy autostrady A-4 odkryto ślady hutniczej osady datowanej dziś na X-XI wiek. Jadwiga i Lucjan Wodarzowie szukali okazów skamieniałych roślin, bo warstwy skał są pisaną przez samo życie księgą. Znaleźli żużel z doczepioną ceramiką z wczesnego średniowiecza i trzeba było historię Kochłowic przesunąć do tyłu o jakieś trzy wieki.

Dymarki i osada hutnicza znajdowały się około kilometra od gródka nad rzeką Kochłówką. Czy te miejsca mają ze sobą jakiś związek? - Tego właśnie chcielibyśmy się dowiedzieć, jeśli dalej będą prowadzone badania - mówi Dariusz Goiński. - Może nasz gródek stał na szlaku dymarek i Bytomia?

Miejscem, gdzie dziś trwają wykopaliska, opiekuje się społecznie Stowarzyszenie Genius Loci - Duch Miejsca z Rudy Śląskiej. To ono zaprosiło do współpracy Dariusza Goińskiego z Dąbrowy Góniczej. Prace ziemne zakończą się prawdopodobnie w połowie sierpnia br. i ślady człowieka sprzed ponad pięciu wieków zostaną ponownie zasypane. Nie ma żadnych szans, by je udostępnić zwiedzającym.

- Po naukowych opracowaniach tego miejsca jest możliwość zrekonstruowania dawnej wieży. Takie przedsięwzięcia są podejmowane - mówi Jacek Pierzak. - Mamy w regionie ponad 20 gródków stożkowych, ale ten z Rudy Śląskiej-Kochłowic należy do najlepiej zachowanych.

Gródek stożkowybudowano na ogół w dolinach na niewielkich wzniesieniach, otaczano rowem lub fosą. Z wybieranej ziemi usypywano kolisty kopiec. Po wyrównaniu i otoczeniu wałem ziemnym, na którym wznoszono palisady, stawiano budynki na planie prostokąta. Wieże mieszkalno-obronne, drewniane, z XIII-XIV wieku miały od 2 do 3 kondygnacji. Hipotetycznie możemy założyć, że tyle pięter miała kochłowicka wieża. Była prawdopodobnie jedynym obiektem na gródku Kochłowice. Sam kopiec podwyższony został o ok. pół metra warstwą ziemi wydobytej z fosy.


*Tajemnica śmierci 21-latka w Zawierciu. Jego koledzy oskarżają policję
*Energylandia w Zatorze, atrakcje, ceny, mapa oraz film z kamery Go Pro [WIDEO GO PRO]
*Katastrofa samolotu pod Częstochową: ZDJĘCIA, PRZYCZYNY, OPINIE ŚWIADKÓW
*Gdzie na basen? Zobacz kryte baseny w woj. śląskim [LISTA BASENÓW]
*Jakie będzie lato? Zobacz prognozę pogody na lipiec 2014 i zaplanuj urlop

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!