Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęśliwy powrót psiaka Kajtusia do domu

Magda Hejda
Kajtek znów w bezpiecznym, ukochanym domu
Kajtek znów w bezpiecznym, ukochanym domu Magda Hejda
Znalazł się Kajtuś, który uciekł z lecznicy w Krakowie. Jego pani dziękuje Czytelnikom za pomoc!

Mamę Kajtka wyrzucili na działkach pod Kielcami. Była szczenna. Miał się urodzić gdzieś pod płotem. Los sprawił, że przyszedł na świat w domu ludzi kochających zwierzęta.

Dobry uczynek
- Po śmierci Rutki, którą zabraliśmy z krakowskiego schroniska, w gazecie przeczytałam ogłoszenie o bezdomnej suczce znalezionej pod Kielcami. Tak Sunia trafiła do nas - wspomina Hanna Wojterkowska-Haber. Psinka miała uszkodzone oko, szczękę, była wygłodzona.

W domu prof. Jerzego i Hanny Haberów mieszkał wtedy owczarek niemiecki Rubid i osiem przygarniętych kotów. Jeden z nich, Maciek, bez przerwy przynosił myszy, ptaki. Nie robił im krzywdy, pani domu wypuszczała je na wolność. Ale pewnej nocy Hannę obudził pisk. Było to dwa miesiące po tym, jak przyjęli pod swój dach Sunię.

Wstała, żeby wypuścić kocią "zdobycz" i zobaczyła... dwa nowonarodzone szczeniaki. Niespodziewanie czworonożne stadko powiększyło się o dwa oseski - Manię i Kajtka.

Rubid troskliwie i sumiennie pomagał w wychowywaniu maluchów. Psie rodzeństwo dorosło i żyło jak u Pana Boga za piecem.
Kajtek nie wyściubił nigdy nosa poza bezpieczny ogród, w razie potrzeby lekarz weterynarii przyjeżdżał na domową wizytę.

Wanad, czyli Docent
Państwo Haberowie nieraz ratowali jakieś psie albo kocie życie. Zmarły cztery lata temu prof. Jerzy Haber, wybitny naukowiec, był założycielem i wieloletnim dyrektorem Instytutu Katalizy i Fizykochemii Powierzchni PAN w Krakowie. Dzięki profesorowi w instytucie zamieszkał bezpański kundel Wanad. Psy profesora dostawały imiona będące nazwami pierwiastków chemicznych, stąd Wanad, Rubid, Ruten.

Dyrektor instytutu dbał o wyżywienie i zdrowie czworonożnego rezydenta. Wanad miał książeczkę zdrowia potwierdzającą zestaw aktualnych szczepień. Jego królestwem była portiernia, tam spał i dostawał jedzenie. Psiak budził sympatię wszystkich, reagował na dwa imiona, pracownicy wołali na niego Docent. Następcą Wanada był niewielki kundelek wzięty z krakowskiego schroniska. W azylu nazwano go Rufus i tak już zostało.

Gdzie jest Kajtek?
Feralnego ranka Kajtek nadział się na wystający element ogrodzenia. Lekarz zdecydował, że musi psa zabrać do swojej lecznicy. Ranę trzeba było zeszyć. Pracownik lecznicy wyszedł z nim na spacer i Kajtek uciekł. Pani Hanna przyjechała szukać zguby, zaalarmowała azyl, wydrukowała mnóstwo ulotek, rozwieszała je w okolicy, rozdawała przechodniom i mieszkańcom. Pies jakby zapadł się pod ziemię.

Wywieziony samochodem na drugi koniec miasta, mógł liczyć tylko na siebie. Nie ufał obcym. Świat, który znał, to kochani domownicy, dom i ogród.

Zamieściliśmy zdjęcie Kajtka w "Gazecie Krakowskiej", opowiedziałam jego historię w Radiu Kraków w zaprzyjaźnionym programie Grzegorza Bernasika, opiekunka psa opłaciła ogłoszenia w krakowskich gazetach i w TVP Kraków, wyznaczyła wysoką nagrodę.

Wszystkie zgłaszane tropy były fałszywe. - Czułam, że on żyje - przyznaje Hanna Haber. Codziennie przez dwa tygodnie zamawiała taksówkę, jechała do Bieżanowa i przez kilka godzin szukała kochanego kundla.

Radość o poranku

Poznała mnóstwo życzliwych ludzi, dowiedziała się, że właściciele domków jednorodzinnych zostawiają na zewnątrz jedzenie dla bezdomnych zwierząt, to dodawało otuchy. -Wróciłam wieczorem, padał deszcz, byłam śmiertelnie zmęczona i przybita, nawet nie wiem kiedy zasnęłam w fotelu - wspomina Hanna Wojterkowska-Haber.

O 7 rano budzi ją telefon. - Wydzwaniam do Pani od czwartej nad ranem, przy bloku biega kundelek, taki jak na zdjęciu z ogłoszenia - informuje mieszkanka ulicy Gersona.

Opiekunka Kajtka alarmuje lecznicę, lekarz biegnie pod wskazany adres, ona natychmiast przyjeżdża na miejsce. Wielka radość. Chudziutki, oszołomiony, ale to jej Kajtuś! Cały i zdrowy. W imieniu szczęśliwej opiekunki i jej już bezpiecznego czworonoga wysyłam pani Ewie Myczkowskiej serdeczne: DZIĘKUJĘ!

Wartość życia

Ktoś powie: tyle hałasu o zwykłego kundla! Mamy środek wakacji i jak co roku, oddane nam, zależne od nas istoty lądują w śmietniku, w przydrożnym rowie, w lesie.

Sprawcy tych przestępstw to często szanowani obywatele, przykładni katolicy. W dobrych humorach i z czystym sumieniem wyjeżdżają na zasłużoną kanikułę. W zalewie bezmyślności i bezduszności historia Kajtka jest iskierką nadziei, że wciąż są wśród nas ludzie, dla których każde życie, również pospolitego kundla, ma wartość nieprzeliczalną na pieniądze.

Kundle w świątyni sztuki

Do tej pory adres Rynek Główny 33 kojarzył się wyłącznie ze sztuką. Już niedługo zacznie kojarzyć się również z szansą dla bezdomnych czworonogów. To sprawka Kajtka.
- Moja galeria jest do dyspozycji, można w niej urządzać imprezy dla zwierząt i ze zwierzętami - zakomunikowała mi Hanna Wojterkowska-Haber, właścicielka galerii sztuki "Piano Nobile". Dziękuję! Na pewno wkrótce skorzystam, akcje adopcyjne zwierzaków w Rynku Głównym, pod dachem, bez załatwiania formalności. Marzenie.

Kontakt:

[email protected]

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska