Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łuszczek: Spisek jest, a może dwa

Redakcja
Fot. ARC
Z Józefem Łuszczkiem, mistrzem świata w biegach narciarskich z 1978 roku, rozmawia Rafał Musioł

Justyna Kowalczyk wygra Tour de Ski?
Wszystko wskazuje na to, że tak będzie. Dziewczyna ma niesamowitą kondycję, cały czas ciągnie w przodzie i daje rywalkom szkołę. Jeśli nie przyplącze się jakiś problem ze zdrowiem albo sprzętem nic nie powinno jej zabrać zwycięstwa.

Nic pana nie niepokoi?
Może tylko to, że sporo traci na zjazdach. Nie wiem z czego to wynika, bo od smarowania ma wybitnych fachowców, warunki też nie były dotychczas szczególnie trudne. A takie straty trzeba potem odrabiać pod górkę i na płaskim, tracąc dodatkowe siły.

Myślałem raczej o spisku Skandynawów, o którym tyle mówi jej trener Aleksander Wierietielny.

Muszę przyznać, że coś jest na rzeczy. To było świetnie widać w poniedziałek, gdy Szwedki, Włoszki i Finki biegły prawie drużynowo, cały czas testując Justynę. Męczyły ją, szarpały tempo, jak jedna atakowała i Justyna przyspieszała, żeby utrzymać się w czołówce, to druga, która wcześniej odpoczywała, natychmiast jeszcze poprawiała ten atak. Naprawdę ciężko sobie poradzić w pojedynkę przeciwko kilku zawodniczkom. W takiej walce wielkim problemem jest samotność Justyny, która nie ma wsparcia w żadnej koleżance z reprezentacji.

A więc jeśli można mówić o zmowie, to tylko w kontekście typowo sportowym?
Chce mnie pan naciągnąć na jakąś sensacyjną wypowiedź (śmiech). Ale powiem tak: nie ma innej zawodniczki, którą ostatnio tak często przesuwano po sprincie w klasyfikacji, bo komuś miała zabiegać drogę, a to musi zastanawiać. Może to też rzeczywiście jest jakiś spisek?

Za pana czasów też pojawiały się takie problemy?

Raczej nie, ale to wynikało z tego, że nikt dla nas nie wymyślił sprintów czy Tour de Ski. My startowaliśmy na ogół co 30 sekund i walczyło się z czasem, a nie z rywalami ramię w ramię, na pełnej szybkości na zakrętach. A szkoda, bo trenowało się tak ciężko, że też dalibyśmy sobie w tym radę. Ja przecież na treningach przebiegłem 150.000 kilometrów!

Podobnych pieniędzy też wam nie oferowano.
Fakt, startowało się raczej ku chwale ojczyzny. Ale nie było telewizji i takich sponsorów, którzy daliby na stół miliony. Trudno, takie czasy były.

A nie żal panu, że wśród polskich mężczyzn drugiego Łuszczka nie było i nie ma?
Niech pan doda: i nie będzie. Bo skąd ma być, jeśli w samym Oberhofie jest 120 km tras biegowych, a u nas w całej Polsce tyle się nie uzbiera. W Skandynawii trasy biegowe są takie jak turystyczne, czarne dla twardzieli, zielone dla początkujących. A u nas? Nie ma mody na bieganie, chociaż Justyna już od kilka lat wygrywa jak chce i z kim chce. Może teraz się coś zmieni, bo pokazuje ją TVP, a telewizja wiele może. Modę na skoki też ona zrobiła i dzięki temu pobudowano skocznie i zrobiono akcje pod hasłem "Szukamy następców mistrza". W biegach też powoli to się zaczyna, ale na efekty poczekamy jeszcze długo.

- Dziś w Tour de Ski odbędzie się sprint w Toblach (godz. 12.15), a jutro bieg pościgowy na 15 km techniką dowolną (14).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!