Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Pyszne stare gniyłki

Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Marek Szołtysek arc Marek Szołtysek
Przed trzema laty zrobiłem w ogrodzie porządek. Częściowo powyrzucałem nudzące mnie już iglaki i posadziłem kilka jabłoni i jagódek, czyli porzeczek.

I teraz mam z nimi ciągły problem, bo na wiosnę jagódki atakowane są przez mszyce, a jabłka na drzewach zżerają mi chroboki, owoce spadają na trawnik i gniją. Ogrodnik powiedział, że muszę te drzewa w odpowiednim czasie spryskiwać i wtedy wszystko będzie dobrze. Tylko urządzenie do spryskiwania i te chemiczne preparaty kosztują więcej niż spodziewana wartość jabłek. Tak sobie myślę, że nasze współczesne ogrody podobne są trochę do naszej cywilizacji - ze wszystkich stron coś nas atakuje, a my jesteśmy zbyt mało odporni na te nowomodne chroboki. Z tego powodu cierpimy na przeróżne dolegliwości, na które dawniejsze pokolenia były odporne. Przykładem niech tutaj będzie ogród mojej babci. Założony był około 1930 roku, a jeszcze dzisiaj niektóre z tamtych drzew i krzewów owocują. Nigdy jednak nikt tam nic nie spryskiwał. Po prostu drzewo rosło i owocowało. Jedne odmiany co roku, a inne naprzemiennie, co dwa lata. Te stare drzewa owocowe i pyszne owoce z ogrodu mojej babci przypomniałem sobie kilka dni temu, kiedy przejeżdżałem przez ziemię lubliniecką. Było to dokładnie na granicy Psarów i Babienicy. Między szkołą a sklepem spożywczym zauważyłem stary ogród. Przy płocie rosła starodawna odmiana gruszy. A że część jej gałęzi zwisała nad chodnikiem - postanowiłem się poczęstować. Owoców było bardzo dużo, żaden nie był robaczywy. Były dojrzałe idealnie do jedzenia. W smaku lekko słodkie i średnio soczyste. Zjadłem ich dość sporo i narwałem jeszcze do woreczka - oczywiście w celach naukowych. Napotkanym ludziom pokazywałem te gruszki i pytałem, co to jest. Padały różne nazwy, ale najczęściej mówiono, że to są - gniyłki. A ponieważ te gruszki dojrzewają pod koniec lipca, dawniej ludzie zrywali je i przez sierpień suszyli na słońcu, robiąc z nich pieczki, czyli suszki jako zapasy na zimę. Używano ich do gotowania kompotów, na Wigilię dawano do moczek, albo robiono z nich farsz na kołocz, nazywając go - kołoczem z gruszczanymi pieczkami. W innych śląskich miejscowościach potwierdzano mi tę śląską nazwę - gniyłki, ale też padały inne nazwy: dule, duszki, duszne gruszki… A może Czytelnicy wiedzą coś więcej o starych odmianach gruszek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szołtysek: Pyszne stare gniyłki - Dziennik Zachodni