Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi bohaterowie akcji na Broad Peak: Grzegorz Bielejec i Marek Chmielarski z KW Katowice

Michał Wroński
Marek Chmielarski na szczycie Broad Peak
Marek Chmielarski na szczycie Broad Peak archiwum prywatne
Właśnie wrócili na Śląsk. Ludzie, o których mówił cały świat. Grzegorz Bielejec i Marek Chmielarski z Klubu Wysokogórskiego w Katowicach opowiadają nam o kulisach akcji ratunkowej w Himalajach

Dwa zdobyte ośmiotysięczniki i szeroko relacjonowana w mediach akcja ratunkowa - to tegoroczny bilans letniej działalności polskich himalaistów w Karakorum. Być może efektem tego będzie też poprawa wizerunku samego himalaizmu, któremu po zeszłorocznych tragediach nieraz zarzucano, że jest dyscypliną straceńców. Parafrazując słowa Krzysztofa Wielickiego, wypowiedziane po zimowej ekspedycji na Broad Peak, można powiedzieć, że obie zakończone właśnie wyprawy były zarówno udane, jak i szczęśliwe. Wśród tych, którzy wystąpili zaś na nich w rolach głównych znaczną część stanowili alpiniści ze Śląska.

3 na Broad Peak, 2 na K2
W poniedziałek do Polski wróciła 9-osobowa wyprawa w rejon Broad Peak. Jej celem był zarówno główny wierzchołek masywu (8047 m npm), jak też niższy o 31 metrów Broad Peak Middle. Udało się zdobyć ten pierwszy. Na szczycie Broad Peaku 24 lipca stanął Marek Chmielarski z katowickiego Klubu Wysokogórskiego, pochodząca z Tychów Agnieszka Bielecka (KW Wrocław) i Piotr Tomala z Lublina.
Tydzień później dwóch kolejnych himalaistów stanęło na wierzchołku K2, drugiej pod względem wysokości (8611 m npm) i owianej sławą "mordercy" góry świata. Najpierw dotarł tam Janusz Gołąb z Gliwic, kilka godzin później to samo uczynił Marcin Kaczkan z Warszawy. Dwójka innych alpinistów wycofało się ok. 150 m od szczytu. Cały zespół szczęśliwie zszedł do bazy i obecnie zmierza już w stronę Islamabadu i na dniach będzie w Polsce.

W tym czasie pod Broad Peak rozegrały się wydarzenia, które przebiły się na czołówki wszystkich serwisów informacyjnych w kraju. Nocą 24 lipca do messy w polskiej bazie wszedł alpista z zespołu tajwańskiego prosząc o pomoc dla umierającego w obozie IV (7500 m. npm) innego członka tej wyprawy. Podejrzewano u niego obrzęk mózgu. W takim przypadku jednym ratunkiem jest natychmiastowe zejście w dół. Przebywanie na dużej wysokości to śmierć. Wiadomość o sytuacji została natychmiast przekazana do obozu III (ok. 7000 m npm), gdzie przebywała grupa polskich himalaistów - większość z nich stanowili uczestnicy zwycięskiego wejścia na Broad Peak oraz ich koledzy, którzy dzień wcześniej bez powodzenia próbowali zdobyć środkowy wierzchołek masywu.

- Po zakończeniu akcji górskiej spałem raptem 2- 3 godziny kiedy dostałem informację, że w "czwórce" jest problem. Obszedłem cały obóz przekazując wiadomość o sytuacji, ale bez odzewu, choć było tam wtedy około 20 osób - relacjonuje Marek Chmielarski. Polacy byli więc zdani na siebie. Tych zaś nie mieli zbyt wiele. - Wszyscy praktycznie byliśmy po atakach szczytowych - mówi Chmielarski.
Mimo tego trójka Polaków ruszyła do góry: jedyny "świeży" w tym gronie Mariusz Grudzień (ratownik GOPR), Marek Chmielarski oraz Grzegorz Bielejec. Ten ostatni miał szansę wyjścia na główny wierzchołek Broad Peak. Decyzja o wyruszeniu na pomoc Tajwańczykowi oznaczała koniec marzeń o szczycie.
- W takim momencie nie myśli się o takich rzeczach. Jeśli komuś trzeba pomóc, to się idzie - krótko stwierdza Bielejec.

Zrobiliśmy, co należało

Po kilku godzinach nocnego marszu, w temperaturze ok. 15 stopni poniżej zera, do Tajwańczyka, który znajdował się pod prowizoryczną opieką pary Meksykanów, dotarł Bielejec i Grudzień.

- Znajdował się w lepszym stanie niż się spodziewaliśmy. Był przytomny i reagował. Okazało się, że nie trzeba go od razu sprowadzać. Podpięliśmy mu zatem tlen i daliśmy leki - relacjonuje Bielejec.

Sytuacja była na tyle opanowana, że polski zespół mógł zejść na dół. Rano do Tajwańczyka dotarł jego osobisty tragarz wysokościowy, który sprowadził go do "trójki", a następnie - znów w asyście Polaków - do "dwójki" i dalej do samej bazy.

Wiadomość o akcji ratunkowej na Broad Peak trafiła do krajowych mediów za pośrednictwem serwisu Polskiego Himalaizmu Zimowego (obie polskie wyprawy odbywały się w ramach tego programu) i momentalnie stała się hitem we wszystkich serwisach. Przebywający w Pakistanie alpiniści nie mieli pojęcia, że w kraju ich nazwiska stały się głośne, choć już w bazie pod Broad Peakiem odebrali gorące podziękowania od szefa tajwańskiej ekspedycji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!