Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Zakatarzony wielki futbol

Marek S. Szczepański
Wciąż w życzliwej pamięci zachowujemy futbolowe igrzyska przygotowane i przeprowadzone przez Brazylijczyków. Przeżywamy nadal znakomite mecze, finezy-jne zagrania, fotogeniczne bra-mki, ale i sromotne, zwierzęce niemal zachowania niektórych zawodników. I nie chodzi tylko o Luisa Alberto Suáreza, który w warunkach recydywy ugryzł w piłkarskiej namiętności przeciwnika.

Gdzieś na dalekich marginesach pojawiły się pytania o koszty piłkarskich potyczek w kraju, w którym bezwzględne ubóstwo i bieda, ostentacyjna przestępczość, narkomania i wykluczenie społeczne nie stanowią bynajmniej zjawisk marginalnych. Futbolowi malkontenci pytają wprost: czy nie należało miliardów piłko-dolarów przeznaczyć na walkę z niedostatkiem i wszelkiej maści lokalne patologie. Rozumiejąc te wątpliwości, nie można jednocześnie zlekceważyć propagandowych efektów brazylijskich zmagań i wzmocnienia pozycji tego kraju w systemie światowym. Chodzi o tzw. miękką władzę, soft-power, jak mawiają o niej rodzimi politolodzy.

Podczas trwania brazylijskich meczów pojawiły się niez-wykle krytyczne głosy dotyczące sposobów działania FIFA, czyli Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej, organizacji pozarządowej skupiającej 209 narodowych ansamblów futbolowych tworzonych przez mężczyzn i jeszcze - w zgodzie z myśleniem genderowym - 178 reprezentacji w piłce nożnej kobiet.

Przyznam szczerze, że od lat nie czytałem tak kategorycznych zarzutów pod adresem jakiejś organizacji i tworzących ją członków. Korupcja, zwłaszcza ostentacyjne przekupstwa, skrajny nepotyzm i faworyzowanie członków rodzin w intratnych kontraktach, malwersacje finansowe, brak elementarnych zasad w wyłanianiu kolejnych organizatorów mis-trzostw, to zarzuty obecne w każdym niemal dzienniku polskim, europejskim i światowym. Sepp Blater, wieloletni już prezes FIFA, moralny pat-ron piłkarskich malwersantów, pytany o organizację, którą kieruje, odpowiada niezmiennie: "O futbolu proszę rozmawiać".

Szczególnie wiele uwag dotyczyło przyznania mistrzostw piłkarskich w 2022 r. Katarowi. Jest niemal pewne, że doszło do przekupstwa i 5 mln dolarów skłoniło piłkarskich działaczy z Afryki do głosowania na ten niewielki, dwumilionowy emirat. Nieprzyzwoicie bogaty, położony w całości na złożach gazu i ropy naftowej. Stołecznym miastem emiratu jest Doha, a i-koniczną postacią emir Tamim ibn Hamad Al Sani, sprawujący władzę wraz z sympatyczną małżonką od czerwca 2013 r.

Sam Katar do przyszłych mistrzostw świata przygotowuje się w sposób niemający żadnych w tym zakresie porównań. Zaprojektowano już 8 stadionów, ultranowoczesne drogi, metro, dziesiątki olśniewających instytucji. Część z tych budowli rośnie jak na drożdżach, przyprawiając katarskich wizytantów o zawrót głowy. W zaawansowanej fazie budowlanej jest m.in. Narodowe Muzeum Historii Kataru. Finezyjne jego kształty już teraz pozwalają na domniemanie skarbów, jakie ta budowla będzie kryła.
Wiadomo, że będą to mistrzostwa najdroższe, bizantyjskie, ilustrujące naftową potęgę emiratu i ostentacyjną zamożność jego obywateli.

Mało jednak kto wie, że futbolową - i nie tylko - pozycję tego kraju budują emigranci z Filipin, Pakistanu i wielu innych krajów. Karnie ustawiają się w ordynku przed stanowiskiem imigracyjnym na lotnisku w stołecznym mieście Doha. Skromnej postury, drobni, cisi i pokorni mają świadomość, że trafili do robotniczego raju. Widać ich później na wszystkich budowach, w drelichach i kaskach drążących fundamenty w skalistej i suchej jak pieprz ziemi katarskiej.

Kilkaset metrów od powalającego pałacu emira, tuż przy promenadzie Corniche, cudzoziemscy robotnicy uwijają się jak mrówki na kolejnych budowach. Jest północ, ale towarzyszy jej czterdziestostopniowy upał, trudny do zniesienia i dodatkowo jeszcze wilgotny. Wypadkowość wśród robotniczych etranżerów jest wyjątkowo wysoka; niektórzy z nich nie przeżywają emigracyjnej przygody.
A kilometr dalej, w środku miasta, na stołecznym targu nieskazitelnie schludni, elegan-ccy obywatele i obywatelki Kataru, przechadzają się majestatycznie, palą fajki wodne, plotkują, korzystając z nieprzyzwoitego bogactwa ojczyzny. To ich niekwestionowany przywilej.
Ale może gdzieś na marginesie, w poczuciu moralnej powi-nności, w jednym zdaniu, Sepp Blater winien upomnieć się u emira o los cudzoziemskich najmitów, poddanych wyniszczającej eksploatacji? Wymaga to jednak minimum cywilnej odwagi i asertywnej postawy.
Jeśli jej braknie, warto przypomnieć zabawny rysunek prasowy. Uwidoczniona na nim mama pyta kibicującego futbolistom synka: Co takiego jest w tej piłce? A ten odpowiada krótko i bezceremonialnie: powietrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczepański: Zakatarzony wielki futbol - Dziennik Zachodni