Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siemianowice Śląskie: Jak urzędnik szydzi z petenta [ZOBACZ]

Paweł Szałankiewicz
Na oficjalnej stronie magistratu urzędnik wyśmiewał zachowania petentów. - Widać tu wszystkie błędy z zakresu komunikacji - mówi politolog.

Na portalu siemianowickiego Urzędu Miasta najczęściej dostawało się po głowie przeciwnikom politycznym obecnego prezydenta miasta - Jacka Guzego. Na "czarnej liście" są też radni opozycyjni czy były wiceprezydent miasta i były poseł Krzysztof Szyga. Tym razem jednak dostało się... samym mieszkańcom. W ubiegły wtorek na stronie siemianowice.pl pojawił się artykuł zatytułowany "Z życia kancelarii".

Miał opisywać trudy i znoje pracy urzędnika, który codziennie ma do czynienia ze zwykłym mieszkańcem Siemianowic Śląskich. Bohaterami artykułu byli sami mieszkańcy. I to negatywnymi - przynajmniej w oczach autora tekstu, który na co dzień pracuje w referacie promocji miasta. Urzędnik wyliczał sytuacje, w których petenci dali się poznać jako mało inteligentni. Przytaczał na przykład takie dialogi z petentami: "Wy mocie dziołszki magistraty i średniaki, a jo mom ino zawodówka"; "Ja chciałam rozmawiać tam, ale z osobą kompetentną, nie z pracownikami"; "Proszę tu zrobić parafkę.

- Co to jest? - Skrócony podpis. - Mój?". Autor nie zapomniał nadmienić, że wielu petentów nie zna ortografii, podając najciekawsze jego zdaniem przykłady: "pszeduzenie" (pol. przedłużenie), "zadużenie", "charmonogram", "pżekfalifikowanie", "przelywym na kąto", "niedam się obczerniać", "w wasnym zakreśie", "uczy móje sie" (pol. utrzymuję się)", dodając przy tym, że podane przykłady są tylko namiastką możliwości ortograficznych siemianowiczan.

Materiał na oficjalnej stronie miasta był zaledwie przez kilka minut. Decyzję o wycofaniu go podjął szef referatu promocji, Wojciech Kempa.

Ale nikt w urzędzie mieszkańców przepraszać nie zamierza. Co więcej, pracownika wydziału promocji broni Michał Tabaka, kierownik referatu polityki informacyjnej magistratu. - To źle odczytana ironia - mówi. - Zarówno autor owego materiału, jak i każdy inny urzędnik magistratu szanuje wszystkich mieszkańców Siemianowic Śląskich - zapewnia.

Zaznacza przy tym, że sam tekst miał akcentować - po pierwsze, trudy pracy w kancelarii podawczej.

- A po drugie wskazać, iż niekiedy sami petenci piętrzą niepotrzebne przeszkody - tłumaczy urzędnik. Tych kilka chwil wystarczyło jednak, by w internecie zawrzało. - Jest mi wstyd za pracowników UM, którzy upubliczniają takie rzeczy - oburzył się internauta o nicku KSiemce na stronie siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl. - Ten artykuł świadczy o niesamowitej bucie i poczuciu wyższości nad zwykłym petentem - napisał "Mieszkaniec".
- Ciekawe, który z zapracowanych urzędników znalazł czas na wyszukanie tych zapisów? Najwidoczniej w urzędzie miasta pracuje za dużo osób - skwitował internauta Michał.

Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego,po przeczytaniu tekstu przyznał, że aby urzędnik mógł w ogóle zabierać się za tego rodzaju teksty, sam powinien... nauczyć się pisać.

- W zaprezentowanym tekście zostały popełnione wszystkie możliwe błędy z zakresu komunikacji. Największym z nich jest obrażanie mieszkańców, którzy, było nie było, są pracodawcami urzędników, płacąc podatki. Na uwagę zasługuje również nieporadność językowa i stylistyczna autora, który sam wytyka błędy osobom odwiedzającym urząd - podkreśla Słupik. Mówi też, że tego rodzaju materiały nigdy nie powinny znaleźć się na stronie jakiegokolwiek urzędu miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!