Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Gęsi z Aachen, czyli śląskie festyny z chińszczyzną i TOI-TOIem

Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Marek Szołtysek arc.
Na Śląsku sezon na festyny, odpusty i inne imprezy plenerowe trwa od końca kwietnia do października. Potem jeszcze kilka takich imprez związanych jest z grudniowymi jarmarkami adwentowymi. Można też zauważyć, że ten sektor wydarzeń od wielu już lat wykazuje tendencje wzrostowe.

Przykładem na wzrost jakościowy jest powszechne już stawianie na festynach publicznych ubikacji typu TOI-TOI. Coraz też lepsze jest jedzenie, co zaobserwowałem w ostatnią niedzielę lipca na odpuście św. Anny na Nikiszowcu, gdzie pod wielkim zadaszeniem postawiono około 30 restauracyjnych stolików. Ludzie zaś chętnie z tej atrakcji korzystali, a największą popularnością cieszył się śląski obiad z roladą, kluskami i modrą kapustą za 20 złotych.

Nie wszędzie jednak z festynami i odpustami jest tak dobrze jak na Nikiszowcu. Zazwyczaj bowiem królują tam plastikowe zabawki, czyli chińska tandeta. Honor imprez ratują tylko piernikorze, czyli sprzedawcy śląskich maszketow, takich jak makrony, futermeloki, kartofelki, anyżki, zozwor…

Wydawało mi się jednak, że z festynami nie jest aż tak źle, dopóki nie odwiedziłem niemieckiego festynu w Aachen. Byłem tam kilka tygodni temu. A co tam było lepszego od naszych śląskich festynów? Przede wszystkim impreza była objęta zakazem handlowania tandetną chińszczyzną, a na straganach były tylko produkty regionalne. Było około 10 karuzel, minicyrk, świetne jedzenie serwowane ze specjalnych samochodów-restauracji. Jeśli zaś idzie o toalety, to TOI-TOI jest tam już przeszłością.

Tam przenośne toalety były metalowe: z klimatyzacją, mydłem, lustrem i zapachem świeżości, choć korzystały z niego setki ludzi. Najbardziej podobały mi się specjalne atrakcje, jakie czekały na uczestników festynu, np. pianista grający między straganami. Wśród tłumu przechadzał się żołnierz ze słoniem. Największym hitem był jednak muzykant, który prowadził dwadzieścia żywych gęsi. Szły one - jak to gęsi - gęsiego, przeciskały się przez tłum, zachwycając dzieci i dorosłych.

Te gęsi z Aachen i cały ten festyn uświadomiły mi bolesną prawdę. Otóż w czasie, gdy my na Śląsku powoli ucywilizowaliśmy nasze festyny i odpusty - to jednak bogatsze kraje Europy też poszły do przodu. I nam jeszcze potrzeba dużo czasu, determinacji, pracy, pomysłowości i zamożności - aby wyzwolić się od chińszczyzny i TOI-TOI-ów.

Marek Szołtysek
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!