Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk był dla heavymetalowców z całego kraju miejscem pielgrzymek

Paweł Pawlik
Skórzane kurtki, koszulki i naszywki z nazwami ulubionych zespołów pomagają w identyfikowaniu się metalowców. Klasyczny styl spotykany w latach 80. to długie włosy, wąskie dżinsy, białe adidasy
Skórzane kurtki, koszulki i naszywki z nazwami ulubionych zespołów pomagają w identyfikowaniu się metalowców. Klasyczny styl spotykany w latach 80. to długie włosy, wąskie dżinsy, białe adidasy arc.
Historia polskiego heavy metalu nieodłącznie wiąże się z naszym regionem. To tu powstał festiwal Metalmania, stąd pochodzi zespół Kat, a młodzi artyści marzyli o kontrakcie z Metal Mind Records

Lata 80. i początek lat 90. to czas osobliwych pielgrzymek nawiedzających ówczesne województwo katowickie, wypraw młodych ludzi z całej Polski (a nawet z ościennych demoludów), którzy z dnia na dzień rozkochali się w ciężkich gitarowych brzmieniach. Młodzi zjeżdżali się do katowickiego Spodka, na Stadion Śląski w Chorzowie. Raczkujące wytwórnie płytowe: Metal Mind z Katowic i Baron Records z Piekar Śląskich, za biura których służyły pokoje w mieszkaniach, przyjmowały delegacje długowłosych szarpidrutów, którzy twardo negocjowali warunki wydania własnej kasety i jej promocji. Zwykle kontrakt obligował "wytwórnię" do odbijania na czarno-białym ksero okładek narysowanych długopisem i udzielania wywiadów do "zinów", czyli tworzonych chałupniczymi metodami gazetek. Ich autorami była ta część fanów nowej muzyki, która nie odkryła w sobie talentu muzycznego, ale chciała stać się częścią nowo powstałej społeczności.

Mowa o przeżywającej największy rozkwit w latach 80. muzyce heavymetalowej i charakterystycznej subkulturze, która wytworzyła się wokół tej muzyki, a która nie cieszyła się od początku istnienia najlepszą opinią. Przypisywano jej paktowanie z diabłem, profanowanie cmentarzy i nadużywanie alkoholu. Oczywiście, jak w każdej legendzie, i tutaj odnajdziemy ziarno prawdy, a wodą na młyn przeciwników zbuntowanej młodzieży były incydenty, podczas których musiały interweniować służby porządkowe.

Złego dobre początki

Początków muzyki metalowej w Polsce (choć wtedy to pojęcie nie zostało jeszcze wykute), trzeba szukać w latach 70. W tamtym czasie oficjalną muzyką młodych był bigbit, czyli polski odpowiednik rock and rolla. Miał w sobie namiastkę Zachodu, pobrzmiewała w nim nutka buntu, jednak buntu dozwolonego przez partię. Ale cóż to za bunt, którego reprezentantami są Skaldowie, Czerwone Gitary czy Niebiesko-Czarni?

Jak pisze Jarosław Szubrycht w wydanej z okazji 30-lecia zespołu Vader książce "Vader. Wojna totalna": "rock w gierkowskiej krainie szczęśliwości lekko nie miał, a przez bardzo wówczas szczelną Żelazną Kurtynę zachodnia muzyka sączyła się leniwie i cienkim strumyczkiem". Coś jednak zdołało się przelać i trafić na podatny grunt. Przykładem mogą być protoplaści ciężkiego grania znad Wisły: zespół Test, który wydając w 1974 roku debiutancki album nieźle namieszał słuchaczom w głowach. Mimo że w składzie Testu znalazł się m.in. Wojciech Gąssowski, muzyka zespołu nie nadawała się do słuchania na prywatkach. Kapela czerpała pełnymi garściami od takich tuzów jak Led Zeppelin czy Deep Purple.

Prawdziwe poruszenie przyszło dopiero na początku nowej dekady, kiedy to na jarocińskiej scenie debiutował zespół TSA. Po dziś dzień jego wokalistą jest Marek Piekarczyk (znany obecnie jako juror w telewizyjnym show "Voice of Poland"). "Muzycy grali szybciej, ostrzej i głośniej niż ktokolwiek przed nimi, na scenie zaś byli szaleni, zupełnie nie z tego świata. A już na pewno nie z tego kraju - długowłosi, półnadzy, radośni. Następnego dnia połowa jarocińskiej publiczności paradowała po mieście w przyciętych dżinsach, z solennym postanowieniem zapuszczenia włosów" - opisuje Szubrycht.

Chwilę później na ustach wszystkich fanów ciężkich dźwięków w Polsce był katowicki Kat. Formacja z charyzmatycznym wokalistą Romanem Kostrzewskim zasłynęła koncertami w iście teatralnym stylu. TSA i Kat znaleźli niebawem licznych naśladowców, a stare porzekadło znawców tematu mówi, że zespołów powstało w tym czasie więcej niż było słuchaczy, bo przecież każdy fan chwytał za gitarę i zakładał zespół, a przy innych pomagał kolegom.

Niechciany, ale uwielbiany

Metal, choć nieobecny w mediach i sklepach płytowych, oficjalnie potępiany, stał się jednym z najchętniej słuchanych i granych gatunków muzycznych schyłkowego PRL-u. Władza ludowa miała kłopot nie tyle z brzmieniem, co z wyglądem muzyków i fanów. "Nie od razu załapała, skąd się symbolika wykorzystywana przez metalowców bierze i co oznacza" - opisuje Szubrycht. Długie włosy irytowały władzę jeszcze bardziej niż podejrzana symbolika, a że były to czasy, kiedy pobłażliwości wśród mundurowych szukać można było ze świecą, metalowcy nie mieli łatwo. Jeden z muzyków zespołu Vader tak wspomina swoją pierwszą wycieczkę na Śląsk. "Wielkolud w mundurze łapie zmierzającego do Spodka na Metalmanię fana i stawia pod ścianą. Chwyta go za czuprynę i cedzi przez zęby: Kiedyś takie włosy obcinałem… Teraz je wyrywam".

Wspomniana Metalmania to kultowa już nazwa festiwalu, którego pierwsza edycja odbyła się w 1986 r. Twórcą imprezy był Tomasz Dziubiński, założyciel najbardziej zasłużonej wytwórni płytowej specjalizującej się w muzyce metalowej, o słusznej nazwie Metal Mind Records. Na koncerty w ramach festiwalu przybywały tysiące młodych ludzi z całego kraju. O występy na scenie Spodka zabiegali bodaj wszyscy młodzi metalowi wykonawcy. Równanie było proste. Koncert w Katowicach oznaczał przepustkę do pierwszej ligi.

Kiedy już armia długowłosych małolatów urosła w siłę, nękanie pojedynczych osób przeradzało się w regularne uliczne bitwy czy pacyfikacje pociągów, dokonywane przez MO. Dobrym przykładem może być "wietrzenie wagonów" na sosnowieckim Dworcu Głównym w 1987 roku. Młodzież z całego kraju pociągami zmierzała na pierwszą wizytę w Polsce (już wtedy) legendarnej Metalliki. Wesoły pociąg zatrzymano w Sosnowcu i wylegitymowano wszystkich długowłosych. Spora część fanów zatrzymana na posterunku nie dotarła do Katowic. Na szczęście Amerykanie grali w Spodku dwa dni z rzędu.

***

Heavy metal (potocznie metal) to podgatunek muzyki rockowej powstały w latach 70. w Wielkiej Brytanii. Grupy, które są odpowiedzialne za powstanie gatunku, wprowadziły do swojej twórczości ciężkie, przesterowane brzmienia gitary i szybkie partie perkusji. Za twórców gatunku uważa się zespół Black Sabbath z Ozzym Osbournem za mikrofonem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!