Chodzi o cmentarz przy ulicy Unickiej. Obok miejsca, o którym mówi pani Danuta, powstaje pomnik upamiętniający ofiary polityczne Zamku Lubelskiego, aresztowane po 22 lipca 1944 roku, czyli po wejściu do Lublina Rosjan.
- Pomnik został zbudowany tuż obok tej części cmentarza, w której widziałam ciała zabitych. Mieszkałam na Ponikwodzie i przez cmentarz skracałam sobie drogę do szkoły - wyjaśnia 83-letnia Danuta Żak. I kontynuuje: - Nigdy nie zapomnę tego widoku. Leżeli nago, głowa przy głowie. Ciała były tylko lekko przysypane ziemią. Nie widziałam rąk, może były związane?
Pani Danuta od lat zapala w tym miejscu świeczki i modli się za pomordowanych. Także za swojego brata, którego ostatni raz widziała latem 1944 roku.
Dzień, w którym do Lublina weszli Rosjanie, pamięta do dziś. - To była niedziela, właśnie przestał padać deszcz. Ucichła artyleria, a my wyszliśmy z piwnicy. Pan Jakubczyk przed wojną był policjantem, więc na ten dzień włożył swój stary mundur. Rosjanin myślał, że to jakiś Niemiec i chciał go zabrać. Drugi sąsiad zachował zimną krew i na szczęście wyjaśnił sytuację - wspomina Danuta Żak.
Kilka dni później brat przyszedł powiedzieć, że żyje i żeby się o niego nie martwić. Na ramieniu miał biało-czerwoną opaskę. Był w mundurze. Potem słuch o nim zaginął. - Szukaliśmy wszędzie, do dziś nie wiem, co się stało z Edwardem i gdzie jest pochowany - mówi. Pani Danuta zawsze ma przy sobie ostatnie zdjęcie brata, które zdążył sobie zrobić tuż po powrocie do Lublina.
Pomnik upamiętniający ofiary stalinowskiego więzienia na Zamku Lubelskim powstaje obok miejsca, w którym pani Danuta od lat stawia znicze, bo tam 69 lat temu widziała pogrzebane ciała. W środę można było zobaczyć tam dwa znicze i sztuczne kwiaty.
- W czasie Wszystkich Świętych spotkałam tutaj syna jednego z pomordowanych. Zostawił wieniec opatrzony szarfą "Ukochanemu tacie syn i wnukowie" - przypomina sobie. I dodaje: - Jeśli już pomnik nie uwzględnia całego terenu, na którym ginęli ludzie, to niech przynajmniej obok znajdzie się jakaś tabliczka, że to nie jedyne miejsce.
O historii budowy pomnika dowiadujemy się od Zofii Leszczyńskiej, która od lat bada losy stalinowskich więźniów Zamku Lubelskiego, m.in. żołnierzy Armii Krajowej. Wszyscy byli pochowani w bezimiennych grobach, bez trumien. Miał po nich nie pozostać żaden ślad. Rodziny często dowiadywały się o śmierci bliskich dopiero wtedy, gdy przynosiły do więzienia paczki.
- Od lat 80. udało mi się ustalić ponad 500 nazwisk więźniów skazanych i zamęczonych na Zamku w latach 1944-1954. Wypisaliśmy na pomniku około 200 nazwisk. Powstał on w miejscu, gdzie był dół grzebalny. Mamy jednak świadomość, że AK-owcy byli chowani w bezimiennych grobach na terenie całego cmentarza, a nawet za ogrodzeniem - mówi Zofia Leszczyńska.
Pierwsze upamiętnienie bezimiennej mogiły to lastrykowe płyty ułożone w 1980 r. przez ówczesnego kapelana Okręgu AK Lublin, księdza Edmunda Idziakowskiego.
- Teraz zastąpił je pomnik o długości 26 m. Musieliśmy uwzględnić istnienie grobów, które powstawały w tym miejscu po 1954 roku, dlatego pomnik jest krótszy w stosunku do projektu. Przenieśliśmy też pod płytę prochy więźniów, które znalazłyby się poza pomnikiem - wyjaśnia Leszczyńska.
Waldemar Podsiadły, sekretarz Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa: - Projekt pomnika był konsultowany z wieloma środowiskami, także kombatanckimi. Jest gotowy i za późno na zmiany.
Napis na pomniku zacznie się od słów: W hołdzie pogrzebanym bezimiennie.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?