MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Jak wymienić władzę?

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat arc.
Tak się dzieje przed każdymi wyborami. Niektórzy politycy postulują wtedy radykalne zmiany w ordynac-jach wyborczych. Oczywiście takie, które w przyszłości dawałyby ich ugrupowaniom większe szanse na dobry wynik. W języku oficjalnym i propagandowym zabiegi te nazywane są "wzmacnianiem demokracji".

Red. Marek Twaróg, naczelny DZ, swymi apelami o udział w dyskusji wokół wyborów samorządowych tylko przyspieszył moją reakcję, bo od dawna zamierzałem w tej sprawie zabrać głos. To, co najważniejsze: nie podoba mi się pomysł, by ograniczyć liczbę kadencji radnym, prezydentom, burmistrzom i wójtom. Nie tylko dlatego, że to właśnie jedna z tych najczęściej powtarzanych idei, będących wyrazem swoistego faryzeizmu, bo ci sami parlamentarzyści, którzy o tym mówią, jakoś nie kwapią się, by samych siebie zwolnić z roboty.

W szczerość ich intencji uwierzyłbym dopiero wtedy, gdyby te same zasady miały obowiązywać w Sejmie i Senacie. Rzecz jasna, nikt takiego prawa w Polsce nie ustanowi, a nawet gdyby jakimś cudem tak się stało, to i tak mojego entuzjazmu to by nie wzbudziło.

Polityka - encyklopedycznie rozumiana jako podejmowanie działań na rzecz dobra wspólnego - to zajęcie dla ludzi pracowitych i poważnych, a czynnikiem istotnie wzmacniającym skuteczność jest doświadczenie. Nie uzyskasz go w nowym miejscu pracy, jakiejkolwiek pracy, po roku, a nawet czterech. Czas działa na korzyść podejmującego nowe i trudne zadania w życiu, czyż nie? Warunkiem - kontrola społeczna, wyrażona aktywnością obywatelską i udziałem w wyborach, stale wzmacniana przez niezależne media. Tak zarysowany obraz współdziałania społecznego rozbija, zakodowany jeszcze za komuny, podział na "my" i "oni".

Wiem, wiem… Ten postulat znajduje niemałe poparcie, bo sugeruje niezbędność przewietrzania lokalnych elit i otwiera szansę na "odspawa-nie" ich od stołków. Nikt nie neguje, że doświadczenie zawodowe i polityczne rzeczywiście może przerodzić się w szkodliwą rutynę i sobiepaństwo. Ale nie musi. To przecież od nas zależy, kogo wybierzemy. Póki ten wybór jest nieskrępowany i wolny, póty istnieje normalna droga do odwołania władzy, której już nie chcemy. Wprowadzanie w to miejsce zasady nieustannej karuzeli stanowisk w przyszłości mogłoby tylko jeszcze bardziej zniechęcić do wyborów oraz zaktywizować nieudaczników i karierowiczów, a frekwencja - pamiętamy o tym doskonale - i tak zawsze jest deprymująco niska. Poza tym - nasze elity, jakkolwiek je rozumieć, są wąskie i relatywnie nieliczne. Ale nie dlatego, że składają się z klik i zamkniętych "układów", choć i tak bywa.

Niestety, do polityki - wbrew temu, co się powtarza - nie pcha się aż tak wielu, co wzma-cnia mechanizmy selekcji negatywnej. Powiedziałbym, że wręcz zbyt mało osób z odpowiednimi kwalifikacjami intelektualnymi i moralnymi decyduje się na działalność publicz-ną. W konsekwencji - w ich miejsce wchodzą osobnicy, którzy traktują wybory jak trampolinę, mającą ich wynieść na jakieś niebotyczne wyżyny społeczne (i finansowe).

Bo nie stosuje się już od da-wna cenzusu majątkowego. W XXI wieku trudno byłoby do niego powrócić, choć moją nieufność budzą nie ci, którzy "mają", lecz ci, którzy niczego się wcześniej nie dorobili. Świe-tnie więc pamiętam lekcję, jakiej udzielił mi, bodaj w 1987 r., przewodniczący rady w pewnej dużej beskidzkiej miejscowości. "Pochodzę z bogatej rodziny, od stuleci tu zasiedziałej. Wszyscy mnie znają i wiedzą, że pieniędzy mam dość, więc kraść nie muszę" - oto jak mi się prze-dstawił, a zrobiło to na mnie piorunujące wrażenie; wszak nikt z nas wtedy nie wiedział, że komuna już kona. Ten człowiek przeszedł później próbę wolnych wyborów, także wyborów bezpośrednich na wójta. I to wielokrotnie. Mało podobnych przykładów znajdziemy w województwie śląskim? W większości - pozytywnych.

Jeszcze łatwiej o dowody z odległej przeszłości, bo stosowny dystans czasowy ułat-wia wydawanie obiektywnych ocen. W bytomskim rankingu na najważniejszą postać pop-rzedniego stulecia zwyciężył burmistrz i nadburmistrz Ge-org Brüning, sprawujący te funkcje przez prawie 40 lat. I pomyśleć, że on wcale nie był tzw. rodowitym Ślązakiem, co jest jeszcze jednym dowodem na to, że miejsce urodzenia nigdy nie może być czynnikiem rozstrzygającym, gdy rozważamy czyjeś kompetencje i talenty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!