Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Zabrza przed sądem. "Człowieka zabił ten prezydencik"

Teresa Semik
Jerzy G, były prezydent Zabrza w sądzie
Jerzy G, były prezydent Zabrza w sądzie Dziennik Zachodni
Przed katowickim Sądem Okręgowym stanął dziś ponownie Jerzy G., były prezydent Zabrza i były pracownik Politechniki Śląskiej, oskarżony o zabicie w 2008 roku swojego wierzyciela. W kwietniu Sąd Apelacyjny uchylił wyrok skazujący go na karę 25 lat pozbawienia wolności i wrócił sprawę do ponownego rozpoznania. RELACJA NA ŻYWO

Składowi orzekającemu przewodniczy teraz sędzia Małgorzata Buchacz.

Początek rozprawy nieco się skomplikował, bo nie stawił się obrońca z wyboru Jerzego G., mecenas Robert Dopierała. Jest chory i pisemnie powiadomił sąd, że wnosi o odroczenie rozprawy.

Tego samego domaga się także oskarżony były samorządowiec. – Adwokat był od początku rozpoznawania mojej sprawy i chcę, żeby i teraz był na sali – dodał Jerzy G.

Sprzeciwił się prokurator, bo oskarżony ma drugiego obrońcę, uczestniczy w rozprawie, więc jest właściwie reprezentowany.
Były prezydent domaga się też elektronicznej rejestracji przebiegu procesu. Uzasadnił to tym, że sprawa jest skomplikowana, występuje w niej wielu świadków i łatwo o przekłamania. Znaczenie ma też kontekst wypowiadanych kwestii, a tego nie da się udokumentować w pisemnych protokołach, stąd potrzeba ich nagrywania – dodał w piśmie do sądu.

Sąd naradza się nad wnioskami.

AKTUALIZACJA GODZ. 11:38:

Sąd zgodził się, by rozprawy były nagrywana, ale odrzucił wniosek Roberta Dopierały, obrońcy Jerzego G. i otworzył przewód sądowy. Głos zabrał prokurator. Oskarżył byłego prezydenta i trzech jego wspólników o zabójstwo Lecha Frydrychowskiego, któremu Jerzy G. winien był z odsetkami ponad 800 tys. zł.
- Działali wspólnie i w porozumieniu, z góry powzięli zamiar zabicia – mówił prokurator. Ciało ofiary, pobite i z podciętym gardłem, odnaleziono już dzień po zabójstwie, 18 sierpnia 2008 roku w lesie w Wymysłowie koło Będzina.

Mariusz F., 35-letni oskarżony, ojciec czwórki dzieci, odmówił składania wyjaśnień przed sądem i zapowiedział, że nie będzie odpowiadał na żadne pytania. Sędzia Buchacz odczytuje jego zeznania złożone w śledztwie.

– Ten koleś, co nie żyje, podobno straszył tego pana, co był jakimś prezydentem – wyjaśniał w śledztwie. – Prosił, żeby tego pana, co nie żyje, skrępować i rzucić do stodoły. To był głupi pomysł.

Ostatecznie Jerzy G. sam zwabił Frydrychowskiego do lasu. Byli tam już pozostali sprawcy. – Gdy podeszli do nas, wskoczyliśmy na tego młodszego mężczyznę i go powiązaliśmy - wyjaśniał dalej Mariusz F. - To znaczy Rafał go potrącił, a ja podciąłem mu nogi. Potem ten prezydent powiedział, żeby dać mu telefon tego związanego i z tym związanym, leżącym na brzuchu, został w lesie. My odeszliśmy szybkim krokiem. Za to miały być pieniądze. Dostałem 1000 zł. O tym, że ten młody pan nie żyje, dowiedziałem się w więzieniu. Myślę, że tego człowieka zabił ten prezydencik.

Przed sądem oskarżony podtrzymuje swoje wyjaśnienia ze śledztwa. Według jego wersji Lech Frydrychowski żył, gdy zostawiali go z byłem prezydentem Zabrza. Zapewniał, że zanim odeszli z miejsca zdarzenia nikt ofiary nie bił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!