Jeszcze we wrześniu wyjedzie ostatnia tona węgla z kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu. To jedyna już czynna kopalnia w stolicy Zagłębia.
- Węgiel się kończy, a wydobywanie do 2017 r. (pierwotnie wyznaczona data zamknięcia zakładu - przyp. red.) tego, co zostało pod ziemią, nie opłaca się, bo zakład przynosi 2-3 miliony strat miesięcznie - usłyszeli w poniedziałek górnicy od prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego. Nie taki jednak kryzys straszny, jeśli nową kopalnię chce budować prywatna firma po sąsiedzku, w Mysłowicach.
Fedrować się nie opłaca
O tym, że KHW, właściciel spółki Kazimierz-Juliusz, przyspieszy decyzję o likwidacji kopalni, pisaliśmy już w czerwcu. Szansą na przedłużenie żywotności zakładu miało być sięgnięcie po niewyeksploatowane złoże Jana Kantego w Jaworznie. Inwestycja jednak byłaby za droga.
- Praca dla górników jest zapewniona w innych kopalniach holdingu. Tylko część załogi zostanie w Sosnowcu aż do czasu zakończenia likwidacji kopalni - zapowiada Paweł Tracz, rzecznik KWK Kazimierz-Juliusz.
Zasady przenosin są identyczne dla wszystkich pracowników. - Składają aplikację o przyjęcie do KHW, zwalniają się z pracy w Kazimierzu-Juliuszu, załatwiając równocześnie formalności związane z przyjęciem do pracy w KHW - wymienia Wojciech Jaros, rzecznik KHW.
Jak długo jeszcze potrwa proces likwidacji kopalni, nie wiadomo. W tej sprawie musi zostać sporządzony specjalny plan.
- Procesu likwidacji nie da się przeprowadzić z dnia na dzień, a jego pierwszym elementem jest zaprzestanie nieopłacalnego wydobycia - podkreśla Jaros.
Niskich cen węgla i wysokich kosztów wydobycia nie boi się firma Brzezinka z Warszawy, która w ciągu 5-6 lat chce zbudować w Mysłowicach nowy zakład. Ale zapowiada, że daleko mu będzie do tych, które zwykliśmy kojarzyć ze śląskim krajobrazem.
A można połowę taniej?
- Cena węgla z kopalń spółek Skarbu Państwa jest wysoka ze względu na wysokie koszty produkcji i przerost zatrudnienia. Kopalnia w Mysłowicach będzie nowoczesna, generująca mało kosztów własnych - mówi Aleksander Przybyła, specjalista ds. projektów górniczych Brzezinki.
A to mają zapewnić trzy czynniki: ograniczenie infrastruktury, nowoczesne maszyny i niewielkie zatrudnienie. - Zamiast kosztownych w utrzymaniu szybów, do pokładu węgla będą prowadziły długie, łagodnie opadające w dół tzw. korytarze upadowe. Takie rozwiązania są stosowane w Australii, USA i Niemczech - wyjaśnia Przybyła.
Nie ma mowy też o budowie zakładu przeróbczego, węgiel prosto po sortowaniu trafiałby do odbiorcy. Zatrudnionych ma być ok. 500 osób, z czego 380 pracowałoby pod ziemią. Jako spółka prywatna, Brzezinka nie musiałaby wypłacać górnikom dodatkowych pieniędzy z tytułu tzw. czternastki i innych dodatków. To wszystko złoży się na niższe o blisko połowę koszty wydobycia. W takim układzie - jak wylicza Przybyła - spółka byłaby w stanie wydobywać przez co najmniej 30 lat milion ton węgla rocznie. To ok. 3 tys. ton na dobę. Wyniki odwiertów i analiza w laboratorium tylko potwierdziły wstępne informacje o bardzo bogatym w węgiel złożu pod południowymi dzielnicami miasta. Chodzi o pokład 510, na głębokości od 650 do 1000 metrów pod Brzezinką, Kosztowami i Brzęczkowicami.
Odwierty to jednak dopiero początek drogi. Teraz firma czeka na raport oddziaływania inwestycji na środowisko, który ma być gotowy do końca roku.
- Wtedy złożymy go w Urzędzie Miasta i poddamy konsultacjom społecznym - mówi Przybyła. Inwestor chce przekonać ludzi obietnicą nowych miejsc pracy. Proponuje też wydobycie systemem chodnikowym z tzw. wcinkami. - Węgiel będzie wybierany z chodników, pomiędzy którymi staną filary ochronne - mówi Przybyła. Jak zapewnia, to najmniej inwazyjna metoda eksploatacji węgla, jaką zakład może zafundować mieszkańcom. - Szkody nie przekroczą I stopnia w kategorii odkształceń - mówi.
A o szkody górnicze chodzi. Mieszkańcy dwóch (Kosztów i Brzezinki) z trzech dzielnic, pod którymi zamierza fedrować inwestor, oprotestowali budowę kopalni. Ale podpisy zbierają też jej zwolennicy. Mają ich ponad tysiąc. a Współpr.
Czechom się opłaca
Praca wre w należącej do Czechów kopalni Silesia w Czechowi-cach-Dziedzicach. Rok temu zakład otworzył zmodernizowany szyb nr 2 kopalni PG Silesia. Uruchomienie go zamknęło pierwszy etap inwestycji. W 2012 roku zakład zaczął fedrować nawet siedem dni w tygodniu. Przygotowywał się wówczas do uruchomienia drugiej ściany wydobywczej. Czesi zainwestowali w Silesię już ponad 750 mln zł, m.in. na zakup czterech kombajnów chodnikowych wraz z wyposażeniem przodkowym, kompleks ścianowy. Trwa dwuetapowy proces modernizacji zakładu przeróbczego. Już dwa lata temu podwoili zatrudnienie z 800 do ponad 1,6 tys. pracowników.
Kopex też chce kopalnię
Do budowy nowej kopalni przymierza się także katowicka firma Kopex SA. Inwestycję obliczyła na 100 mln ton węgla i ponad półtora miliarda złotych kosztów. Zakład miałby powstać w powiecie oświęcimskim i objąć zasięgiem trzy gminy: Przeciszowo, Polankę Wielką i Oświęcim. Budowa ma się rozpocząć w 2015 roku. W kopalni zatrudnienie znalazłoby ok. 1050 osób, od pracowników fizycznych po umysłowych.
*Kto ma zagrać na meczu otwarcia stadionu Górnika Zabrze? ZAGŁOSUJ
*Motocykle 125 cm3 na prawo jazdy kat. B WYBIERZ NAJLEPSZY
*Wybory w Rybniku 2014: Kogo popierasz? Kto wygra? Rozwiąż quiz wyborczy
*Nasz elementarz za darmo [ZOBACZ WSZYSTKIE CZĘŚCI PODRĘCZNIKA]
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?