Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała Polska uczy Tuska angielskiego [ROZMÓWKI POLSKO-ANGIELSKIE NA NAJWYŻSZYM SZCZEBLU]

Marcin Zasada
Wszyscy wiemy, że Angelę Merkel i Donalda Tuska łączy wyjątkowe porozumienie, świetne kontakty i dobre stosunki, dzięki którym Polska i Niemcy zyskali bezprecedensowe w historii partnerstwo. Przygotowaliśmy dla premiera Tuska kilka zwrotów nieodzownych w dyskusjach z panią kanclerz zarówno w oficjalnych, jak i nieformalnych sytuacjach.  Tak, tak Angela. Wyjątkowo się z tobą zgadzam.Yes, of course, Angela. This time I must agree with you. Masz rację Angela. You are correct, Angela. W polityce nadajemy na tej samej częstotliwości, Angela. Angela, we're of the same mind on most political issues. Mamy czasem różne zdania, Angela, ale tym razem racja jest po twojej stronie.I am not often of one mind with you Angela, but today I am. Czy ja się zgadzam? Przestań Angela, znasz mnie. Do I agree? Come on, Angela, you know me. Dobrze dziś wyglądasz, Angela. You look marvellous today, Angela. Jak się dziś czujesz, Angela?How are you today, Angela?Dziękuję, Angela. Thank you, Angela. I appreciate your help. Proszę, Angela. After you, Angela. Protasiewicz zrobił zadymę na lotnisku we Frankfurcie? Jacek Protasiewicz? Nie znam człowieka. Protasiewicz made a drunken scene at Frankfurt Airport? Jacek Protasiewicz? Never heard of him. Chcesz, żeby Lewandowski grał w reprezentacji Niemiec? Platini się zgodził? Co ja o tym sądzę? No, hm… tego…Do you want Lewandowski to play for the German national football team? And Platini approves that? Oh well, what can I say? You're the boss. Ja też zawsze chciałem mieć BMW. Albo volkswagena. Ale wiesz, w Polsce nie mogłem sobie na to pozwolić. I've always wanted to drive BMW, too. Or a Volkwagen. But you know, they steal those cars in Poland.
Wszyscy wiemy, że Angelę Merkel i Donalda Tuska łączy wyjątkowe porozumienie, świetne kontakty i dobre stosunki, dzięki którym Polska i Niemcy zyskali bezprecedensowe w historii partnerstwo. Przygotowaliśmy dla premiera Tuska kilka zwrotów nieodzownych w dyskusjach z panią kanclerz zarówno w oficjalnych, jak i nieformalnych sytuacjach. Tak, tak Angela. Wyjątkowo się z tobą zgadzam.Yes, of course, Angela. This time I must agree with you. Masz rację Angela. You are correct, Angela. W polityce nadajemy na tej samej częstotliwości, Angela. Angela, we're of the same mind on most political issues. Mamy czasem różne zdania, Angela, ale tym razem racja jest po twojej stronie.I am not often of one mind with you Angela, but today I am. Czy ja się zgadzam? Przestań Angela, znasz mnie. Do I agree? Come on, Angela, you know me. Dobrze dziś wyglądasz, Angela. You look marvellous today, Angela. Jak się dziś czujesz, Angela?How are you today, Angela?Dziękuję, Angela. Thank you, Angela. I appreciate your help. Proszę, Angela. After you, Angela. Protasiewicz zrobił zadymę na lotnisku we Frankfurcie? Jacek Protasiewicz? Nie znam człowieka. Protasiewicz made a drunken scene at Frankfurt Airport? Jacek Protasiewicz? Never heard of him. Chcesz, żeby Lewandowski grał w reprezentacji Niemiec? Platini się zgodził? Co ja o tym sądzę? No, hm… tego…Do you want Lewandowski to play for the German national football team? And Platini approves that? Oh well, what can I say? You're the boss. Ja też zawsze chciałem mieć BMW. Albo volkswagena. Ale wiesz, w Polsce nie mogłem sobie na to pozwolić. I've always wanted to drive BMW, too. Or a Volkwagen. But you know, they steal those cars in Poland.
Tusk duka po angielsku? Niech ma coś ważnego do powiedzenia po polsku. Resztę zrobią tłumacze - mówi dr hab. Paweł Jędrzejko, anglista

Czemu Donald Tusk przez tyle lat nie nauczył się języka angielskiego? To proste, trzeba zapytać Jana Himilsbacha. Legendarny aktor miał kiedyś propozycję zagrania w zachodnim filmie. Był jednak pewien warunek angażu: aktor musiał opanować język angielski.

Ponieważ początek zdjęć był jeszcze sprawą bardzo odległą, nauczenie się języka w przynajmniej podstawowym zakresie było całkiem realne. Po długim namyśle pan Jan jednakże odmówił. Kiedy znajomi pytali go o powody tak niecodziennej decyzji (w końcu rola w filmie na Zachodzie to nie było za komuny w kij dmuchał), aktor wypalił szczerze:

- Pomyślcie sami - ja się nauczę angielskiego, a oni jeszcze gotowi odwołać produkcję filmu. I co wtedy? Zostanę jak ten osioł z tym angielskim...

Więc przekładając na nasze: Donald Tusk mógł się uczyć i uczyć mowy Szekspira, a potem nici wyszłyby z tej całej unijnej nominacji. I co? Patrz wyżej.

To oczywiste, że w oficjalnych sytuacjach, w jakich Tusk, szef RE, znajdzie się w Brukseli, będzie zdany na pomoc tłumacza. Jak wyjaśnia dr hab. Paweł Jędrzejko, specjalista w tej dziedzinie, to wręcz nieodzowne. Z drugiej strony jednak, bez względu na to, co powtarzają wielbiciele talentów premiera, dobra znajomość przynajmniej jednego obcego języka to jeden z punktów obowiązkowych w portfelu kompetencji współczesnego człowieka. A tu przecież mówimy o polityku. Takim, który wiele dyskusji prowadzi tam, gdzie mikrofony sa wyłączone (to nie miał być żart). Takim, który nie śmieje się z zagranicznego dowcipu nie dlatego, że nie rozumie, tylko dlatego, że nie jest zabawny.

Dziś, zgodnie z obietnicą, przychodzimy premierowi w tzw. sukurs. Przygotowaliśmy zestaw niezbędnych rozmówek, wypowiedzi i ripost, które mogą posłużyć Donaldowi Tuskowi w strategicznych dyskusjach i negocjacjach z najważniejszymi ludźmi tego świata. Jak rozmawiać z Angelą Merkel? Jak prowadzić dialog z Barackiem Obamą? W jaki sposób dotrzeć do Federiki Mogherini? Wreszcie - co zrobić z Władimirem Putinem?

Panie premierze, polish! Polish, polish i jeszcze raz polish.

Rozmowa z anglistą, dr. hab. Pawłem Jędrzejko

Donald Tusk zamierza opanować język Szekspira w trzy miesiące. Możliwe?
Angliści robią to w pięć. Lat. Ale rozumiem, że nie mówimy o nieco innej znajomości języka. Przedstawiciele różnych zawodów posługują się branżową formą angielskiego, politycy również. Jeśli premier Tusk postawi na trzymiesięczną systematyczną naukę z pomocą dobrego instruktora, może poczynić zadowalające postępy. Dochodzimy do kwestii, jakiej znajomości angielskiego potrzebuje polityk na arenie międzynarodowej. W zdecydowanej większości przypadków, spotkań czy szczytów korzysta, wręcz musi korzystać z pomocy tłumaczy, bo czasem nawet drobne nieporozumienie, niedopasowanie kulturowych odniesień, może zepsuć atmosferę debaty.
Czapki z głów przed tłumaczami naszych prezydentów. Szczególnie Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski miewali i miewają skłonności do karkołomnych lub ryzykownych stwierdzeń w rozmowach na szczycie.
Prezydent Wałęsa był pod tym względem szczególną postacią. Porywał tłumy jako trybun ludowy, z którym każdy prosty człowiek mógł się identyfikować. Jego poetyka była jednak bardzo specyficzna i współpracujący z nim tłumacze wykonywali gigantyczną pracę. Jednak znali go i rozumieli jego intencje na tyle dobrze, że przekładane na angielski czy niemiecki wypowiedzi Wałęsy były naprawdę piękne. Amerykanie wielokrotnie byli zachwyceni przemówieniami naszego prezydenta. W historii świata tłumacze uratowali dziesiątki negocjacji biznesowych i politycznych. Sam, jeszcze w latach 90., uczestniczyłem w rozmowach handlowych, podczas których, o godz. 11. rano, nieopierzony prezes młodej polskiej firmy zaserwował swoim gościom butelki wódki i ogórki kiszone. Gośćmi byli Chińczycy z Hongkongu i wyglądali na bardzo zdziwionych. Polski prezes sądził, że dobre negocjacje trzeba poprzedzić solidną porcją czystego alkoholu. Proszę wyobrazić sobie gimnastykę słowną tłumacza, pośrednika międzykulturowego, który wybrnął z tej niezręczności, argumentując partnerom, że nie chodzi o to, żeby upić się już rano, tylko o to, żeby przed wyjazdem mogli skosztować tradycyjnego w Polsce połączenia smaków.

Wróćmy do znajomości języków obcych przez naszych polityków. Taka umiejętność to chyba niezbędne minimum dla każdego w miarę rozgarniętego człowieka. Pana nie zasmucił widok polskiego premiera dukającego po angielsku jak uczeń szkoły podstawowej?
Premier Tusk należy do generacji, która dostępu do sensownych nauczycieli angielskiego w wieku szkolnym nie miała. Lepiej pod tym względem jest już na przykład u polityków w wieku około 40 lat, którzy korzystali z tego, że angielski w szkołach bywał dostępny. Od kolejnych pokoleń będziemy mieli prawo wymagać większej biegłości w tym języku, jako że od dawna poziom jego kształcenia w Polsce jest bardzo wysoki.

Jerzy Buzek jest starszy od Donalda Tuska i włada angielszczyzną dość sprawnie.
Tak, ale wywodzi się ze środowiska akademickiego, w którym styczność z językami obcymi była naturalna. Jest taka angielska anegdota - łódką płyną profesor lingwista i rybak, który wiosłuje. W trakcie podróży lingwista popisuje się znajomością języków i postponuje prostego rybaka. Po chwili przychodzi fala, wyrzuca rybaka za burtę i okazuje się, że profesor ze swoimi językami jest w łódce bezradny jak dziecko. Okazuje się, że w tej przejażdżce potrzebne są także inne umiejętności. Przekładając to na temat naszej dyskusji - po to istnieją tłumacze symultaniczni (sam nim jestem), by rozmowy głów państw były bezpieczne i komfortowe dla obu stron. Dla mnie jako obywatela jest ważniejsze, co premier Tusk ma do zaoferowania w polityce niż to, czy potrafi wyrazić to po angielsku. Wizerunkowo to z pewnością ważne, ale nie najważniejsze.

Przypomina mi się wiersz Bursy o paleniu fajki. "Czy twój ojciec pali fajkę? Yes, my father smokes the pipe. Powtórz to zdanie, otworzy ci ono okno na świat. Gdy będziesz siedział na Broadwayu (…) spytają cię niezawodnie, czy twój ojciec pali fajkę, wtedy odpowiesz z uśmiechem: Yes, my father smokes the pipe. Widzisz, jak to będzie cudowne". W polityce warto umieć odpowiedzieć na pytanie, czy twój ojciec pali fajkę.
Oczywiście, że warto. Dobre stosunki z innymi europosłami się przydają, a nawiązuje się je rzeczywiście w obcym języku. Z drugiej strony, wyobraźmy sobie negocjacje z Chinami. Mandaryńskim posługuje się więcej ludzi na świecie niż angielskim, zaś Chiny są wielkim krajem, potężną gospodarką i partnerem dla wielu europejskich krajów. Czy gdziekolwiek w Europie wymaga się od polityków, by operowali językiem mandaryńskim? Natrząsanie się z tego, że polityk łamie angielski nie bardzo ma sens. Niech on przede wszystkim ma coś ważnego do powiedzenia. Po angielsku opowie za niego tłumacz.

Wspomniał pan, że dziś poziom nauczania języka angielskiego jest bardzo wysoki. Wysoki bezwzględnie czy w porównaniu np. z zapóźnioną w tym zakresie Francją?
To pogląd oparty głównie na mojej intuicji, ale ewidentny postęp obserwują moi koledzy z zagranicy, którzy odwiedzają Polskę od 20 lat. W latach 90. porozumienie się z kimś po angielsku na ulicy kończyło się klęską. Dziś nie ma najmniejszego problemu. Polacy podróżują, korzystają z zachodnich dóbr kultury, oglądają anglojęzyczne filmy, odpowiadają na oferty pracy publikowane w gazetach po angielsku. To wielki skok naprzód.

W uczeniu się języków ważniejszy talent czy praca?
Praca. Systematyczna, regularna. Języka branżowego, szczególnie bardzo wyspecjalizowanego, nawet w trzy miesiące na podstawie bazowej znajomości angielskiego da się nauczyć. Naprawdę.

Jaką metodę poleciłby pan Tuskowi?
Powinien oddać się w ręce profesjonalnego metodyka, który uczy języka do specjalnych celów. On na pewno będzie wiedział, jak to zrobić dobrze. W czasie trzech miesięcy intensywnej pracy spokojnie można zapewnić uczniowi zadowalającą orientację w języku obcym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!