Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opla z Gliwic kupujemy. Sprzedaż Astry jest rekordowa

Paweł Pawlik
W sierpniu sprzedaż opla na polskim rynku wyniosła 1835 samochodów osobowych i małych dostawczych
W sierpniu sprzedaż opla na polskim rynku wyniosła 1835 samochodów osobowych i małych dostawczych ARC/MIKOŁAJ SUCHAN
Opel sprzedał w naszym kraju o 5000 samochodów więcej niż rok temu. To zasługa produkowanego w Gliwicach modelu Astra.

Od stycznia do sierpnia sprzedano w polskich salonach ponad 18 tys. opli. To o 5 tysięcy nowych wozów więcej w porównaniu do ubiegłego roku. Sukces wzrostu sprzedaży jest tym większy, że większość z tych pojazdów zostaje w naszym kraju, w przeciwieństwie do innych marek, po które tłumnie przybywają nasi zachodni sąsiedzi. Dlaczego to sukces? Bo auto kupione w Polsce, ale rejestrowane i eksploatowane w innym kraju, daje tylko pozornie dobre wyniki finansowe. Tracą ubezpieczyciele, mechanicy, stacje kontroli pojazdów czy sklepy z częściami samochodowymi.

Jak wynika z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, w sierpniu sprzedaż Opla na polskim rynku wyniosła dokładnie 1835 samochodów osobowych i małych dostawczych.

- To rekordowy sierpień pod względem sprzedaży od 2007 roku - mówi Wojciech Osoś, rzecznik General Motors Poland.
Dobre wyniki notuje nie tylko producent astry. Od początku roku zarejestrowano w Polsce ponad 220 tys. nowych samochodów, czyli o 16 proc. więcej niż w ubiegłym roku.

Czy świetne wyniki sprzedaży marki Opel będą miały wpływ na pracę gliwickiej fabryki? Niestety, niewielkie, bo sprzedaż krajowa to tylko część całej produkcji.

- Astra jest przede wszystkim eksportowana, więc nie będzie to miało wpływu np. na zatrudnienie - tłumaczy Osoś. - Produkcja gliwickiej fabryki jest częścią globalnego rynku i dobrze odpowiada na to zapotrzebowanie - dodaje.
Dobre wyniki nie zaszkodzą na pewno decyzji o produkcji kolejnej, V już generacji astry, która w przyszłym roku zjedzie z gliwickich taśm produkcyjnych. Krajowe wyniki Opla są ewenementem na naszym podwórku, bo mimo że sprzedaż rośnie, to duży wpływ na taką sytuację mają klienci… z zagranicy. Rafał Poradka ze Związku Dealerów Samochodów uważa, że 20 proc. wszystkich sprzedanych samochodów w Polsce trafia na reeksport, czyli są kupowane u nas, ale przez klientów z zagranicy.

- Wzrost sprzedaży nowych samochodów to dobra wiadomość, ale reeksport to psucie rynku. Auto jest kupowane w Polsce, ale użytkowane jest w innym kraju, traci więc serwis, mechanicy, kuleje też sprzedaż części - uważa Poradka. - Rynek się poszerza, ale nie pogłębia - podsumowuje.

Instytut Samar szacuje, że w 2013 roku takich pojazdów było ok. 40 tys. Jak jednak podkreślają eksperci, skala reeksportu może być nawet trzykrotnie wyższa. Michał Hadyś, analityk z Samaru, wylicza, że największe różnice w cenach dotyczą marek najliczniej reprezentowanych w Niemczech. W przypadku najtańszych modeli na rynku, na przykład Skody Citigo, jej cena w Polsce i w Niemczech różni się kilkunastoma tysiącami złotych. Podstawowa odmiana trzydrzwiowej skody kosztuje w Polsce 35 tys. zł, a w Niemczech w przeliczeniu na złotówki 43 tys.

Im droższy samochód, tym różnice są większe.

- Sztandarowym przykładem jest golf w wersji Comfortline z silnikiem Diesla o mocy 105 KM. W Polsce jest tańszy niż w Niemczech o prawie 19 tys. zł - napisał w raporcie Hadyś.

Stać nas na większą produkcję

Rozmowa z Jakubem Farysiem, prezesem Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego

Analitycy rynku samochodowego przewidują, że do końca roku sprzedaż nowych samochodów wyniesie 300 tys. sztuk. To dużo?
W Polsce od 10 lat roczna sprzedaż samochodów osobowych kształtuje się na poziomie 300 tys. Jednak potencjał naszego rynku nie jest w pełni wykorzystany. Porównując wielkość rynku i zasobność społeczeństwa, sprzedaż mogłaby wynosić pół miliona. W Hiszpanii, która od kilku lat jest w kryzysie, roczna sprzedaż wynosi 800 tys. nowych aut rocznie.

Jak więc ożywić rynek samochodowy w Polsce?
Samochody, które trafiają do Polski z rynku wtórnego, powinny przechodzić badania techniczne, które eliminowałyby samochody niespełniające norm bezpieczeństwa i norm ekologicznych. Należy też zastąpić akcyzę (która wynosi nawet 2,5 tys. zł) podatkiem od parametrów ekologicznych. W ten sposób można promować kupowanie samochodów, które spełniają takie normy, czyli pojazdów nowych. Wzrostowi sprzyja też odliczenie podatku VAT #na samochody służbowe. Wtedy sprzedaż nowych aut wzrasta, a po trzech latach takie flotowe auto o pewnej udokumentowanej historii trafia na rynek wtórny. Okienko podatkowe na początku roku, które dało 20 proc. wzrostu sprzedaży samochodów, pokazuje, że to działa.

Szacuje się, że 20 proc. samochodów, które udaje się sprzedać, trafia za granicę.
Klienci z zagranicy chcą po #prostu zyskać dzięki różnicom #w stosunku euro do złotówki. #Co do zasady, cena netto samochodów jest taka sama. Nawet jeśli różnica w cenie jest spora, to przeważnie wynika to z poziomu wyposażenia. Często klienci z Niemiec kupują tzw. golasy, czyli auta bez dodatkowego wyposażenia, które nie są dostępne na ich rynku krajowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!