18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gabi Kulka: Ja i tata to dwa tak różne światy

Redakcja
Konstanty Kulka, światowej klasy skprzypek
Konstanty Kulka, światowej klasy skprzypek fot.chopin.edu.pl
Urodziła się w muzycznej rodzinie. Jej ojciec Konstanty Andrzej Kulka to znany polski skrzypek. Sama jest utalentowaną wokalistką i pianistką, łączącą w swojej twórczości m.in. jazz i rock. Z Gabą Kulką rozmawia Ola Szatan

Od dziecka obcowałaś w domu z grającymi na skrzypcach rodzicami i muzyką klasyczną. Byłaś nią "katowana"?
Rodzice pozwolili mi na dość dowolny wybór mojej edukacyjnej ścieżki po szkole podstawowej, więc nigdy nie miałam takiego momentu buntu przeciw muzyce klasycznej. Nie musiałam. Wiadomo, że w podstawówce trochę trzeba było nas z siostrą pilnować, bo to są takie pierwsze lata, ale nie nabyłam nigdy uprzedzenia do muzyki klasycznej i dlatego zawsze z wielką przyjemnością i dużym zainteresowaniem znajdowałam przyjazne mi regiony w tak zwanej muzyce poważnej. Mam swoich ulubieńców, uwielbiam rosyjską muzykę pierwszej połowy dwudziestego wieku.

Ojciec to dla Ciebie bardziej mentor czy przyjaciel?

Na pewno nie mentor, chociaż oczywiście jest pewna doza opiekuńczości związana z wszelkimi sferami życia, jak to u rodzica. Jest po prostu tatą... bardzo łagodnym rodzicem.

Można powiedzieć, że wyssałaś miłość do muzyki z mlekiem matki, a nawet ojca?
Mama grała w Filharmonii Narodowej przez większą część swojego zawodowego życia. Posiadanie rodziców artystów na pewno nie jest bez znaczenia dla przyszłości dziecka, że wychowujesz się w kręgu rodziny i kręgu przyjaciół rodziców, dla których granie albo tworzenie muzyki jest naturalne. Czymś, o czym nawet nie trzeba dużo mówić. Oczywiście nie znaczy to, że osoby, które nie pochodzą z muzycznych domów nie mogą zostać doskonałymi
artystami.

Sięgając na półkę z płytami w rodzinnym domu kształtowałaś swoją muzyczną wyobraźnię? Miało to jakiś wpływ?
Trudno powiedzieć. Na początku dziecko chyba nie wybiera tego, czego słucha. Ale nie byliśmy faszerowani wyłącznie muzyką klasyczną. Były też rzeczy bardziej rozrywkowe, takie jak Abba czy Phill
Collins, The Beatles rzecz jasna.Zresztą pierwszą płytę Beatlesów dostałam od rodziców. Równolegle szukałam własnych zainteresowań. Dość szybko zaczęłam przynosić do domu rzeczy, których chciałam słuchać, współgrających z tym, co się dzieje w szkole, z muzyką klasyczną.

Myślałaś może o tym, aby stworzyć coś ze swoim tatą, czy raczej nie bierzesz tego pod uwagę?
W tej chwili raczej nie. (Ojciec wystąpił gościnnie w jej albumie "Hat, Rabbit" - przyp. red.) Nawet nie chodzi o jakieś oddzielanie naszych działalności dla zasady. Wydaje mi się, że nie mielibyśmy aż tylu wspólnych punktów odniesienia, żeby zrobić pełnometrażowy duet.
Dwa światy?
Tak, mimo wszystko. Światy, które wzajemnie doskonale się rozumieją, bo zarówno ja mam ogromną ilość szacunku i czerpię wiele radości z muzyki klasycznej, którą wykonuje mój ojciec, i tak samo on jest w stanie docenić te gatunki, w których ja się poruszam. Prawie wszystkie (śmiech).

Rozumie twoją muzykę?
Ja robię bardzo różne rzeczy i wydaje mi się, że ten miernik wytrzymałości u niego waha się momentami. Jedne rzeczy podobają mu się bardziej, inne mniej. Ale wracając do sedna - nie sądzę, aby to było na tyle interesujące dla mojego taty, żeby zrobić wspólny projekt.

W którym momencie zdecydowałaś, że chcesz związać swe zawodowe życie z muzyką?
Dla mnie to był proces. Stopniowy i bardzo spokojny. Nigdy nie miałam myśli "rzucam szkołę". Nie rzuciłam warszawskiej ASP, gdzie chodziłam - ukończyłam architekturę wnętrz. Jestem mało ekstremalną osobą, jeśli chodzi o jakieś raptowne ruchy. Tej muzyki było coraz więcej i więcej. Cały czas miałam nadzieję, że stanie się zawodem, ale nie miałam takiej śmiałości, aby powiedzieć samej sobie, że będę to robić profesjonalnie. Lepiej być dyletantem kochającym to, co się robi (śmiech). W Polsce nie ma niestety za bardzo tradycji takiego amatorskiego muzykowania. W Niemczech spotykają się ludzie raz na tydzień i grają sobie kwartety. Koślawo, bo koślawo, ale grają. Trochę tego u nas brakuje. Myślę, że byłoby mniej ciśnienia, że albo coś robisz i jesteś w "Top 10", albo lepiej przestań śpiewać do szczotki do włosów.

Ty do tego "topu" dochodziłaś przez parę lat.
W ogóle o tym nie myślałam. W momencie, kiedy kombinowałam w mojej głowie pierwszy album, wypalany na CD, to była zabawa w bycie muzykiem. I mam wrażenie, że im dłużej trwa ta zabawa w bycie muzykiem, to jest fajniej, zdrowiej. Trzeba pracować wewnątrz wyobraźni. Wtedy człowiek nie czuje się ograniczony tym, czy puszczą piosenkę w radiu, komu się spodoba, czy to podbije serca innych muzyków.

A wkurza Cię, jak słyszysz o sobie "polska Kate Bush" czy "druga Tori Amos"?

Nie, ja z tym żyję już tak długo... (śmiech). Wiem, że moje brzmienie w tym jest podobne, a w tym inne. Straciłam kompleksy, kiedy uznałam, że w ten sam sposób mogę rozebrać na części moje ulubione wykonawczynie. Jeśli nie czuję się gorsza od nich, to dlaczego podobieństwa mają przeszkadzać.

Masz potrzebę ciągłych poszukiwań? Śpiewałaś m.in. Niemena, występujesz w projekcie z utworami Młynarskiego, w którym zaprezentujesz się dzisiaj w katowickim Kinoteatrze Rialto.
Tych poszukiwań w ciągu ostatnich dwóch lat był dużo. Mniej lub bardziej autorskich, zależnych od zupełnie innych osób, czy totalnie polegających na mnie. Teraz jest chyba taki moment zwinięcia żagli i wyciągnięcia z tych doświadczeń jakiegoś paliwa na następny krok. Na kontynuację autorskich albumów, czyli "Out" i "Hat, Rabbit".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!