Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Sienkiewicz w Katowicach [Gdzie ja żyję?]

Jan Dziadul
Jeszcze nie rozładowaliśmy wakacyjnych sakwojaży, a tu mejl od przyjaciół z Teatru Śląskiego w tonie jednoznacznym: Henryka Sienkiewicza w Parku Kościuszki rodzinnie będziecie czytać! Że co? Wiedzieliśmy wprawdzie, że pod dowództwem miłościwie nam panującego prezydenta cała Polska ma zanurzyć się w karty "Trylogii" - ale dlaczego my, Dziadule, mamy się w to mieszać? Nasza chata z kraja. Wszak nie tak znowu dawno Jerzy Gorzelik trąbił wszem i wobec, że Sienkiewicz to polska nacjonalistyczna zakała sztuki pisarskiej, którego lektury ze śląskich szkół należałoby z hukiem wycofać. Nomen omen wycofano - nie tylko na Śląsku, lecz i w całej naszej nadobnej Ojczyźnie - Matuszce.

Ale przyjaciołom się nie odmawia. Krysię Wiśniewską i Wiesława Sławika znamy od zawsze. Z Wieśkiem dodatkowo łączy mnie braterstwo broni, bo swego czasu służyliśmy razem w studium wojskowym Uniwersytetu Wrocławskiego. Wiele bitew mamy za sobą, a wszy-stkie zwycięskie. Niepokój mnie jednak natenczas ogarnął: czy równie zwycięsko skończy się moja (nasza) przygoda z imć panem Sienkiewiczem na śląskiej ziemi? A niech z krzaków wypadnie zagon autonomistów pod wodzą (tu dopowiedzieć nazwisko) - siałem wątpliwości - i pogoni nas razem z nacjonalistycznym pisarzem w oczerety?

Nic się nie martwcie - uspokajali aktorzy - na miejscu obecna będzie Małopolska Zgraja Sarmacka (grupa miłośników broni białej i historii) w sile pięciu szabel i dwóch ostrych kobiet. Niewiele to wobec autonomicznego animuszu, ale nasz opór sczezł nieco i przyrodzona fantazja poczęła zagarniać w jasyr wszystkie nasze członki. Tylko dlaczego my na pierwszej linii frontu?

Niczym się nie przejmujcie - przemawiali łagodnie artyści - po was będzie "Potop". Od Mirosława Neinerta, przez Villqista po Piotra Uszoka - wymieniali kusząco jednym tchem pierwszych z brzegu. A kimże miałby być Uszok w tym rozdaniu? - po dziennikarsku się zaciekawiłem. Jurko Bohunem! Cholera jasna. Czy Uszok tuż przed wyborami samorządowymi powinien wcielać się choć na chwilę w znienawidzonego przez polską brać zaprzańca? Szczególnie teraz, jak na ukraińskiej rubieży bratobójcza wojenka? Ale w końcu to nie ja jestem od kampanijnego doradzania prezydentowi Katowic, wszak od prawie 15 lat zamieszkuję już inne miasto.

I tu wtrąciła się żona, której korzenie po mieczu i kądzieli zapuszczone na zawsze na lwowskich kresach: że spokojnie, że na Śląsku entuzjazmu dla Majdanu i tego, co po nim - nie było i nie ma. Jeżeli Uszok klapnął Bohuna, to uznał, że ta historia mu nie zawadzi. Może i tak, ale na wszelki wypadek wybrałem postać Ketlinga (of Elgin) - wierząc, że przed szkockimi wyborami w sprawie niepodległości - Szkota nikt w Katowicach nie tknie. Mój wybór siłą rzeczy zmusił żonę do bycia Krzysią Drohojowską.

Jednakowoż pod presją przy-szło mi w Parku Kościuszki miłość nieziemską własnej żonie wyznawać i wobec tam zebranej publiki oświadczyć, że wolę ją niźli królestwo, sceptr, zdrowie, oraz niźli długi wiek. Potem to się dopiero cuda działy! Ludzie przychodzili i czytali. Naprawdę pięknie! Także facet, który przyznał, że Sienkiewicza widzi po raz pierwszy w życiu, a naczytawszy się, z uznaniem stwierdził, że to świetna książka akcji i że w to wchodzi.

Sienkiewiczowski spektakl ładnie się toczył, ale miło było do czasu, kiedy na parkową scenę wyszedł dr Jacek Kurek, uwielbiany przez studentów historyk z Uniwersytetu Śląskiego. No i zgrzytnęło tak, że człowieka mało szlag nie trafił! Otóż doktor Kurek, po przeczytaniu swojego kawałka zaczął zwyczajnie bluźnić: że niemal wszystko, co napisał mistrz, to fikcja. Ośmielił się oświadczyć pod przysięgą, że nie było Kmicica, Ketlinga, Zagłoby, Podbi-pięty! Że Wołodyjowski, owszem, pierwsza szabla, ale z w kamienieckiej twierdzy będąc, w stanie wskazującym na spożycie, wespół z Ketlingiem zaprószyli ogień w zbrojowni, no i dalej wiadomo… Powiedzcie sami, czy nie na pal doktora Kurka? Spaprał nam narodowe czytanie w śląskim mateczniku.

Może gdyby naukowcy poglądów Kurka odzierali ze złudzeń następnego dnia w przedterminowych wyborach do Senatu w Rybniku i okolicy - to nie zwyciężyłaby Izabela Kloc z PiS (Ślązaczka, której z bohaterami Sienkiewicza - jak wiadomo wszem i wobec - cholernie po drodze).

PS. Winien jestem parę słów o mojej staruszce suni, która nad morzem postanowiła odejść do krainy wiecznej kości. Nie chcieliśmy jej zostawiać na obcej, pomorskiej ziemi. Przy życiu utrzymał ją pan dr Andrzej Starczewski, weterynarz z Władysławowa. Pod jego wpływem zmieniła plany. Dojechała do domu, położyła się spać we własnym wyrze i następnego dnia już się nie obudziła. Niespektakularnie i bez zbędnych słów. Snem wielkim i bez końca. Sienkiewicz by tego nie wymyślił, choć głowę miał tęgą.


*Superbudowa kadencji 2010-2014. Co się zmieniło w naszych miastach. [PLEBISCYT]. Głosuj, lub zgłoś kandydata
*Kto ma zagrać na meczu otwarcia stadionu Górnika Zabrze? ZAGŁOSUJ
*Motocykle 125 cm3 na prawo jazdy kat. B WYBIERZ NAJLEPSZY
*Nasz elementarz za darmo [ZOBACZ WSZYSTKIE CZĘŚCI PODRĘCZNIKA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!