Nauczyciele z 1228 szkół powalczą o lekcje w przetargu

O tym, że w szkołach brakuje papieru do ksero, atlasów, a lektur w bibliotekach jest za mało, wiadomo nie od dziś. Jednak od dwóch lat dzieci klas najmłodszych uczą się według nowej podstawy programowej, która ma być odwzorowaniem założeń opracowanych przez ministerstwa oświaty w krajach starej Europy.

Jednak różnica między np. Francją a Polską polega na tym, że sytuacja finansowa naszych szkół jest znacznie trudniejsza. Przez 20 lat w niektórych klasach nie zmieniano nawet linoleum na podłodze. Kiedy więc Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło program Radosna szkoła, przygotowany z myślą o dostosowaniu klas dla sześciolatków, szkoły ustawiły się w kolejce po pieniądze. Tych jednak brakuje. Czy zatem kolejny program, tym razem w ramach unijnego Kapitału Ludzkiego, jest w stanie polepszyć szkolną rzeczywistość?

- Nikt nie wie, ile pieniędzy potrzebują szkoły - mówi Barbara Kwaśnik, naczelniczka wydziału edukacji w Tarnowskich Górach.

Samorządowcy dodają, że skorzystanie z tych pieniędzy nie będzie takie proste. Po pierwsze szkoła musi policzyć dzieci zdolne i mniej zdolne, po drugie o prowadzenie zajęć będą się bić w przetargu nie tylko nauczyciele, ale i firmy edukacyjne. Wygra więc ten, kto poda niższą stawkę i niekoniecznie będzie to pedagog z najwyższej półki. O tym kto kogo wygryzie z prowadzenia zajęć pozalekcyjnych przekonamy się w najbliższym czasie. Do składania wniosków uprawnionych jest 1228 szkół podstawowych.