Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślenie włącza się dopiero na ziemi

rozm. Piotr Brzózka
Janusz Kucharski skacze ze spadochronem od 30 lat, 16 razy przeżył sytuacje kryzysowe, kiedy sprzęt częściowo zawiódł
Janusz Kucharski skacze ze spadochronem od 30 lat, 16 razy przeżył sytuacje kryzysowe, kiedy sprzęt częściowo zawiódł Dariusz Śmigielski
W skoku z 4 tysięcy metrów największą przyjemność daje swobodny lot, nim otworzy się spadochron. Sam spadochron służy tylko do tego, by bezpiecznie wylądować - mówi Janusz Kucharski, założyciel szkoły spadochronowej PeTeSkidive.

Tragiczny wypadek prezesa łódzkiego lotniska przypomina, że skoki spadochronowe nie są tylko niewinną zabawą. Czy człowiek, stojąc na progu w samolocie, na wysokości czterech tysięcy metrów, ma jakieś czarne myśli, czy też zawsze zakłada się, że wszystko pójdzie dobrze?

Żeby wyskoczyć z samolotu, trzeba mieć przeświadczenie, że wszystko będzie dobrze. Gdyby ktoś myślał przeciwnie i mimo to skakał, toby oznaczało, że coś jest nie tak z jego psychiką. Bo skoro ma lęki, to nie powinien skakać. Wiadomo, że każdy z nas bierze pod uwagę ryzyko, związane ze skakaniem, ale nie myślimy, że coś się nie uda. Jesteśmy przygotowani teoretycznie i praktycznie, mamy odpowiedni sprzęt. Wypadki to są zdarzenia losowe i błędy ludzi. Myślenie, że nam się to przytrafi, skreślałoby nas z listy skoczków.

Czyli jeśli mam aerofobię i nie jestem w stanie wsiąść nawet na pokład samolotu, to jest pewne, że nigdy nie wyskoczę?

Nieprawda. Wszelkie fobie da się pokonać. Ja mam przerażający lęk wysokości, ale w skokach to nie przeszkadza. W czasie skoku nie ma punktu odniesienia, więc znika lęk. Są ludzie, którzy bali się samolotów, przychodzili do nas, zrobili kilka skoków w tandemie, po czym zaczynali normalnie latać samolotami, a nawet skończyli szkolenie spadochronowe. Trzeba próbować. Niektórzy są na tyle silni psychicznie, że przełamują swoje lęki. Inni się poddają i z lękami zostają do końca życia.

Często zdarza się, że ktoś wzbija się w powietrze, ale zostaje na pokładzie samolotu, bo jednak dochodzi do wniosku, że nie jest w stanie wyskoczyć?

Jeśli jest się skoczkiem, który skończył szkolenie i skacze samodzielnie, to takie sytuacje się nie zdarzają. Ale czasem pasażer z tandemu stwierdza, że jednak nie da rady, albo skoczek, który ma to zrobić pierwszy raz w życiu w czasie kursu. Nie zmuszamy ich, zostają na pokładzie.

Skoczkowie mają jakieś przesądy, rytuały, które się wykonuje przed skokiem?

Są, ale głównie dla żartu. A to czarny kot, a to ktoś coś powiedział, coś komuś wypadło, a to za dużo kobiet jest na pokładzie samolotu. Ale nikt nie myśli na poważnie, że w związku z tym coś złego się wydarzy.
Były szef GROM Roman Polko nie bardzo potrafił nam powiedzieć, dlaczego skacze, był jednak pewny, że towarzyszy temu euforia. Czy może Pan opisać te odczucia?

Każdy człowiek ma inny organizm i każdy inne odczucia. Każdy inaczej przeżywa skok na spadochronie, podobnie jak różnie się przeżywa wzruszenia, porażki, sukcesy. Przyjeżdża pan na pierwszy w życiu skok w tandemie, ląduje pan i ktoś się pyta: no i jak było? A pan odpowie: skocz, sam zobacz. Było super, ale ciężko to ująć w słowa w rozmowie z kimś, kto tego nie przeżył. To są przeżycia natury psychicznej, trochę fizycznej. Szybkość, latanie, spokój, cisza, potem hałas - to wszystko się łączy, kumuluje w ciągu kilku minut. Ale każdy czuje to inaczej. Skaczą wszyscy, cały przedział społeczeństwa. Zwykli ludzie, żołnierze, profesorowie, księża. Każdy z nich ma jakieś problemy na głowie, coś się dzieje w życiu prywatnym, w pracy. Większość z nich mówi, że przyjeżdżają na lotnisko nawet nie po to, by dużo skakać, tylko dlatego, że przez ten czas, gdy jest na lotnisku, to nie myśli o innych rzeczach. Nieważne, czy skacze, czy tylko obserwuje, to go odrywa od codzienności. Mimo że jest adrenalina, tak naprawdę na lotnisku się odpoczywa. Myślę, że to najbardziej satysfakcjonuje ludzie, którzy przyjeżdżają na lotnisko.

Jeśli zaś chodzi o sam skok ze spadochronem, rozumiem, że największa przyjemność jest, zanim ten spadochron się otworzy?/b]
Tak. Skacze się z czterech tysięcy metrów, żeby mieć zabawę od momentu wyjścia z samolotu do otwarcia spadochronu. Spadochron jest potrzebny tylko po to, żeby bezpiecznie wylądować. I jeszcze raz polecieć na cztery tysiące metrów, by znów bawić się swobodnym spadaniem. Jeśli ktoś lubi latać na spadochronie, a nie lubi prędkości i wysokości, nie skacze z samolotu, tylko z górki.
Bez spadochronu spada się z prędkością 50 metrów na sekundę, 200 kilometrów na godzinę. Czasem szybko. Czuje się tę prędkość. Choć to nie jest takie odczucie, jak w czasie przyspieszania samochodem. Nie przyspiesza się nagle, tylko się rozpędza aż do prędkości, którą już się czuje. Czuje nie wzrokowo, bo jest się jeszcze daleko od ziemi i oko nie rejestruje takich rzeczy.
[b]Kiedy jeden skoczek filmuje w powietrzu drugiego, wygląda to tak, jakby wisieli w miejscu
.

Tak, tymczasem spadają z prędkością 200 km/godz. Prędkość widać dopiero wtedy, kiedy jesteśmy blisko nad ziemią.

Skacze Pan około 30 lat. Miał Pan sytuację, gdy trzeba się był ratować zapasowym spadochronem?

Miałem 16 razy sytuację awaryjną. Wszystko się dobrze skończyło, wszystko działa, ja działam. W takiej sytuacji się nie myśli. Najpierw się działa. Po to się tyle szkolimy, żeby w razie czego działać automatycznie, a nie panikować, myśleć, jakie czynności należy wykonać. Myślenie się włącza na ziemi, jak ochłoniemy.
Kilka dni temu ze spadochronem skoczył 94-letni mężczyzna. Były cichociemny. Czy są jakieś granice ludzkiej fizyczności w skokach?

My też rozmawialiśmy, czy z tym cichociemnym skoczyć w tandemie, czy nie. Wiadomo, wiek robi swoje. Samodzielnie oczywiście nie ma sensu ryzykować, w tandemie też nie jest bezpiecznie, to już nie jest układ kostny nastolatka. Są przeciążenia, nie wiadomo, jak taki organizm zareaguje. Jeśli chodzi o przepisy - są ograniczenia wiekowe, jeśli chodzi o szkolenie, ale nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o samo skakanie. Nie ma już też badań. Więc o wszystkim decyduje organizator skoku. Może stwierdzić: jesteś już w starszym wieku. Jeśli pójdziesz do lekarza i przyniesiesz zaświadczenie, że możesz skoczyć, to będziemy rozmawiać co dalej. Właściwie można to powiedzieć każdemu, nie tylko starszym osobom, jeśli na pierwszy rzut oka widać, że coś jest nie tak.

Ile lat ma wasz najstarszy skoczek?

Mamy dwóch naszych pozytywnych skoczków. Pan Janek z Łodzi skacze już tylko w tandemie. W sumie skacze 60 lat, zaczynał w latach pięćdziesiątych na jednym z pierwszych kursów w Polsce, w Nowym Targu. Przyjeżdża praktycznie co weekend. Mamy też Michała, który jest jeszcze starszy. Dopiero ostatnio stwierdził, że nie będzie przeginał. Ale jeszcze rok, dwa lata temu skakał w tandemie. Ale w ich przypadku wiemy, kim są, wiemy, że są sprawni fizycznie, mają wyniki badań lepsze niż 18-latki. Aczkolwiek wiadomo, że ich wiek może nam dawać do myślenia: zdrowie zdrowiem, a wiek jednak ogranicza, różne rzeczy mogą się wydarzyć. Z drugiej strony, to jedyna fajna rzecz, jaką mogą zrobić na starość, więc trudno im odmawiać.

Spadochron jest bezpieczniejszym "środkiem transportu" niż samochód?

Nie mam takich statystyk. W spadochroniarstwie jest tak, że przez wiele lat nic się nie dzieje, a nagle w tym roku ginie w Polsce najwięcej skoczków od kilkudziesięciu lat. Ale na pewno to jest bezpieczniejszy sport niż sporty motorowe, nurkowanie.

Powiedział Pan, że skacze cały przekrój społeczny. A nie tylko najbogatsi? To nie jest sport dla ludzi zamożnych?

Wiadomo, że to jest drogi sport. Ale są skoczkowie, którzy tylko raz na jakiś czas przyjeżdżają skakać. Wiadomo, że na początek trzeba zainwestować w szkolenie, ale potem to nie jest takie drogie. Jeśli ktoś robi 30 do 50 skoków rocznie, my możemy mu zapewnić sprzęt. Oczywiście, jeśli ktoś chce trenować na poważnie, z czasem będzie musiał kupić własny spadochron. Nowy sprzęt, z bajerami, komplet spadochron z automatem, kask, okulary, wysokościomierz - to jest koszt około 25 tysięcy złotych. Ale można też kupić używany sprzęt w bardzo dobrym stanie już za 10 tysięcy. I ten sprzęt spokojnie będzie służył przez następnych 15 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki