Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Winogronowy rabs i hab

Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Marek Szołtysek arc.
Czekałem na kuriera, który miał mi dostarczyć ważną paczkę. Spóźniał się jednak, bo nie potrafił do mojego domu trafić. Postanowiłem wyjść, aby pomóc mu w znalezieniu odpowiedniej bocznej drogi. Wyszedłem jakieś sto, może dwieście metrów od domu i czekałem.

Tam zaś zauważyłem, że na skraju opuszczonego i zapuszczonego ogrodu jeden z pędów winogron tak się rozrósł nad drogą na wysokie drzewo, że wyglądało to jak kolosalny szczep winny. Wisiało na nim około pięćdziesięciu wielkich kiści winogron. Pobiegłem do domu po garnek oraz sekator i z synem oberwałem połowę kiści. Były trochę kwaskowate w smaku - jak to nasze winogrona. Kiedy jednak owoce ugotowałem, odcedziłem pestki i skórki oraz posłodziłem - zrobiło się z tego około dziesięciu litrów pysznego napoju.

Wszystkim w domu smakowało, więc kiedy po kilku dniach dalej tymi opadającymi powoli kiściami nikt się nie interesował - oberwałem resztę. Można zapytać, dlaczego o tym opowiadam? Otóż, kiedy robiłem z tych winogron napój, przypomniało mi się, że za bajtla, czyli gdy byłem mały, często z kolegami chodziliśmy kosztować winogron u sąsiadów. Rosły one na południowych ścianach domów.

Jednak w takich przypadkach, gdy ktoś szedł jeść nie swoje owoce i to jeszcze po kryjomu, to się nie mówiło, że się je kradnie - ale używało się tutaj dwóch śląskich określeń, zarezerwowanych na tego rodzaju nieproszone degustacje. A zatem mówiono, że się idzie na rabs albo na hab. Oba te określenia to śląskie germanizmy, czyli słowa pochodzenia niemieckiego. Bowiem - hab pochodzi od niemieckiego czasownika - haben, czyli mieć. Natomiast - rabs pochodzi też od czasownika - rauben, czyli kraść, rabować. (Tu jednak nie należy mylić słowa "rabs" i "raps". Bo ten raps pisany przez "p" to śląskie określenie na rzepak.)

I kiedy przypomniałem sobie te dawne chodzenie na rabs czy hab, to zdziwiłem się, dlaczego jeszcze ktoś tych winogron niedaleko mojego domu nie oberwał. W sumie tego nie rozumiem, choć mam przypuszczenie, że teraz młodzież ma się za dobrze i im się nie chce nawet ręki wyciągać po owoce. Ale może dlatego, że teraz młodzi chodzą z telefonami komórkowymi w rękach, coś tam oglądają, piszą SMS-y - i nie rozglądają się po drzewach. No coż, taką mamy dzisiaj młodzież, co można interpretować dwojako - że albo jest dupowata, albo taka porządna, że na hab ani rabs nie chodzi?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szołtysek: Winogronowy rabs i hab - Dziennik Zachodni