Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: Koncert Jana Lisieckiego w Filharmonii Łódzkiej

Marta Śniady
Koncertu Jana Lisieckiego wysłuchała pełna widownia
Koncertu Jana Lisieckiego wysłuchała pełna widownia mat. promocyjne/www.janlisiecki.com
Koncert Jana Lisieckiego w Filharmonii Łódzkiej był jedynym wydarzeniem w Łodzi przypominającym o 165. rocznicy śmierci Fryderyka Chopina.

W Polsce nie ma chyba melomana, który nie wiedziałby kim jest Jan Lisiecki. Od czasu, gdy urodzony w kanadyjskim mieście Calgary pianista debiutował jako 9-latek, media reklamują postać genialnego wirtuoza, urodzonego w polskiej rodzinie, władającego biegle trzema językami, posiadającego kontrakt z prestiżową niemiecką wytwórnią płytową Deutsche Grammophon i do tego "zwyczajnego Janka".

Jeśli tłumnie zgromadzona publiczność ma być dowodem popularności Jana Lisieckiego to z całą pewnością jest on artystą wyczekiwanym i cenionym przez łodzian.

Ostatni raz Filharmonia Łódzka im. Artura Rubinsteina gościła tego pianistę w styczniu ubiegłego roku i jak widać zainteresowanie młodym wirtuozem fortepianu od tego czasu nie osłabło. Podczas koncertu, który odbył się 17 października (tego dnia 165 lat temu zmarł Fryderyk Chopin) pianiście towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Łódzkiej pod batutą Daniela Raiskina.

Program był wyjątkowo zaskakujący, gdyż Lisiecki wykonał aż dwa koncerty fortepianowe podczas jednego wieczoru, co nie jest często spotykanym zjawiskiem. Na początek zabrzmiał Koncert fortepianowy Es-dur op. 73 "Cesarski" Ludwiga van Beethovena.

Lisiecki bez wątpienia posiada umiejętności techniczne, które w przyszłości mogą go uczynić naprawdę wielkim wirtuozem fortepianu, ale jeszcze nie teraz, bo technika to nie wszystko, a moim zdaniem brakuje mu jeszcze interpretacyjnego indywidualizmu. W swojej grze Lisiecki unika wszelkiej ekstrawagancji i brak tu naiwnego efekciarstwa co zasługuje na pochwałę. Jest to raczej solidne granie z wciąż młodzieńczym entuzjazmem i zaangażowaniem, pełne prostoty i elegancji, może nawet zbyt gładkie, gdyż czasem przydałoby się nieco więcej spontaniczności.

Podobne wrażenie miałam po wysłuchaniu Koncertu fortepianowego e-moll op. 11 Fryderyka Chopina. Lisiecki wykonał utwór z płynnością, lekkim i przede wszystkim cudownie zbalansowanym dźwiękiem.

Niestety dobór tempa, zwłaszcza w części finałowej koncertu, jest dla mnie trochę niezrozumiały. Janowi Lisieckiemu wciąż brak większej pewności siebie i dojrzałości interpretacyjnej, ale w końcu czemu obarczać tego młodego pianistę takimi oczekiwaniami skoro ma on dopiero 19 lat i jak na swój wiek gra wspaniale.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki