Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Podsiadło z Curly Heads: Chce się płakać, tak jest super [WYWIAD]

Ola Szatan
Zespół Curly Heads wkrótce rusza w trasę koncertową. 21.11 wystąpi w Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej
Zespół Curly Heads wkrótce rusza w trasę koncertową. 21.11 wystąpi w Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej mat. prasowe
Pochodzą z Dąbrowy Górniczej. Zespół Curly Heads, w którym śpiewa Dawid Podsiadło, we wtorek wydał debiutancką płytę "Ruby Dress Skinny Dog", która już zbiera pochlebne recenzje

Jak powstał zespół Curly Heads? Byliście znajomymi z jednego podwórka?
Tomek Szuliński: Generalnie zaczęliśmy grać ze sobą w liceum. Ale część z nas znała się wcześniej, jeszcze przed etapem szkoły średniej. Dawid ze Skutą poznał się jeszcze w czasie podstawówki, bo są prawie z tego samego osiedla. Oskar z Dawidem i Tomkiem poznali się w pierwszej klasie liceum im. Łukasińskiego w Dąbrowie Górniczej, a ja z Damianem jesteśmy o dwa lata starsi, ale chodziliśmy do tej samej klasy.

Oskar Bała: Na początku niezbyt się lubiliśmy, bo Dawid się mnie bał (śmiech).
Tomek Skuta: Oskar z Dawidem założyli zespół z jeszcze jednym kolegą z klasy, Tomkiem, który już z nami nie współpracuje, a grał na instrumentach klawiszowych. Pomyśleli, że przydałoby się więcej osób w zespole. Ja grałem na basie, Damian był jedynym i najlepszym perkusistą w szkole. Dołączyliśmy do składu, który potem uzupełnił Tomek Szuliński, grający na gitarze. Po pierwsze, znał się z Damia-nem, a po drugie, wyglądał jak Kurt Cobain. To był klucz do sukcesu.

Nad albumem pracowaliście w garażu, podczas towarzyskich spotkań między kolejnymi solowymi koncertami Dawida?
Oskar: W kwietniu zaczęliśmy tworzyć ten nowy materiał. Dawid wtedy zrobił sobie miesiąc przerwy w swoich koncertach. Pierwszym impulsem, który skłonił nas do tej pracy, był utwór "Ruby Dress Skinny Dog", który jest tytułową piosenką na płycie. Stwierdziliśmy, że to fajny numer. Zamknęliśmy się w salce prób, codziennie graliśmy, pracowaliśmy nad szkicami piosenek. W ten sposób powstało 3/4 utworów, które znalazły się na płycie. A płytę dokończyliśmy na Mazurach.

Dawid, a ty potrafiłeś tak się zresetować i wyłączyć myślenie o solowej działalności, by ze świeżą głową wejść w pracę nad tą płytą?
Dawid Podsiadło: Nie. Ale też nie było takiej potrzeby. Wydaje mi się, że upłynie nieco wody w Wiśle, zanim pojawi się taki moment, kiedy faktycznie sobie odpocznę. Póki co nie chcę wcale odpoczywać. Chcę pracować, robić muzykę. Dostałem szansę od losu, od wszechświata, od mojej rodziny i przyjaciół, abym mógł robić to, co teraz robię. To jest mój obowiązek, żeby wykorzystać i spełniać te marzenia, ponieważ wiem, że gdyby ktoś inny dostał taką szansę, to również nie chciałby jej zmarnować. Tak się będzie działo, dopóki się nie przewrócę i będę musiał odpocząć ze względów zdrowotno-psychicznych. Bo również takie zmęczenie, wycieńczenie, czasem frustracja czy brak szczęścia codziennego dają mnóstwo inspiracji i chęć do tworzenia czegoś nowego, co absorbuje emocjonalnie. A w dodatku, kiedy piątka ludzi spotyka się i tworzy coś, co okazuje się być całkiem dobrą rzeczą - to daje ogromną ilość energii. Takiej, że nie potrzeba więcej snu, czy żadnych dodatkowych używek. Ten moment, kiedy chce się płakać, bo zrobiło się coś fajnego, jest najpiękniejszy na świecie. Pewnie jest tu trochę narcyzmu, ale nie będę ukrywać, że jest super.

Panowie, a jak teraz, z dystansu, wspominacie swój udział w programie "Mam Talent"?
Damian Lis: To była ogromna przygoda. Nie będziemy oszukiwać, że poszliśmy tam przeczuwając trochę, co się może wydarzyć. W tamtym okresie nie do końca też wiedzieliśmy, czy to było dobre posunięcie. Ale teraz już podchodzimy do tego z większym luzem i dystansem. "Mam Talent" to jeden z przystanków w naszym życiorysie.

Podarujecie jurorom "Mam Talent" płytę?
Wszyscy chórem: Nie!

Dawid: Nie wyślemy, bo po co? To była ciekawa przygoda i przeżycie, z którego wynieśliśmy coś dla siebie. Każdemu zresztą polecam branie udziału w programie typu talent show, bo tego się nie zapomina. To jest superdoświadczenie. Mogło się dla nas stać bardzo ważnym doświadczeniem w życiu, ale całe szczęście, że tak się nie stało. Bardzo dobrze, że dopiero teraz wydajemy płytę, kiedy jesteśmy dojrzałymi, przystojnymi chłopcami, kiedy wiemy, co chcemy powiedzieć. I wiemy, że to, co mówimy, ma wartość. Cieszę się, że dopiero teraz nadszedł ten moment.

Dawid podczas udziału w "X Factor" zaznaczał, że nie chce rezygnować ze współpracy z zespołem. Czy po zwycięstwie pojawił się temat realizacji płyty także z Curly Heads?
Dawid: Decyzja była zależna od tego, jak potoczą się losy mojej solowej działalności i kiedy będzie przestrzeń do realizacji albumu Curly Heads. Solową płytę wydałem dopiero rok po zwycięstwie w programie "X Factor", bo przez sześć miesięcy musiałem negocjować warunki mojego kontraktu, właśnie dlatego, żebym we właściwym czasie, bez przeszkód mógł się poświęcić zespołowi, którego jestem członkiem. Jeżeli wcześniej nie byłoby z tym problemu, to pewnie moja debiutancka płyta ukazałaby się nie aż rok po "X Factor". Ale już od początku myślałem o Curly Heads.


*Prawybory z DZ: Kto prezydentem? Kto burmistrzem? ZOBACZ i ZAGŁOSUJ
*Nowy Supersam w Katowicach będzie nową galerią handlową ZDJĘCIA
*Najlepsza jednostka OSP w woj. śląskim ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE FINAŁOWYM
*Praca w Oplu w Gliwicach: Kogo poszukują, jakie zarobki SPRAWDŹ
*Śląsk, którego nie było. Niesamowite wizjonerskie projekty śląskich miast

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!