Chipsy, kaloryczne batony, paluszki, ciastka, słone orzeszki, słodzone napoje czy hamburgery, hot dogi i pizze - to część produktów, których od września 2015 roku nie będzie można sprzedawać w szkolnych sklepikach. Zakazane będzie również reklamowanie niezdrowego jedzenia na terenie placówek. Ma ono też zniknąć ze szkolnych stołówek. Taką decyzję w minionym tygodniu podjęli posłowie.
Dietetycy i lekarze przyznają, że pomysł jest trafiony. - Z moich obserwacji wynika, że to właśnie jedzenie, po które dzieci sięgają poza domem mają największy wpływ na problemy z wagą - potwierdza Klaudia Rączkowska, dietetyk z Rybnika. I jak dodaje, utrudnienie im dostępu do niezdrowych przekąsek jest doskonałym pomysłem. - Do mojego gabinetu dzieci z nadwagą lub otyłością już przychodzą kilka raz w miesiącu, a przecież problem otyłości cały czas nabiera na sile - dodaje.
Badania pokazują, że u prawie 20 proc. młodych ludzi stwierdzono nadwagę lub otyłość!
O tym, że dostęp do słodkości w szkolnym sklepie jest problemem doskonale wie pani Agata, mama 11-letniego Maciusia, który uczy się w sosnowieckiej podstawówce. - By walczyć z nadwagą syna musiałam zakazać mu kupowania batonów czy chipsów, po które sięgał bardzo chętnie - zdradza pani Agata. I jak dodaje, by zakaz był skuteczny o pomoc poprosiła panią pracującą w sklepie.
Od września 2015 r. uczniowie w szkolnych sklepikach nie będą mieli szans kupić chipsów czy słodzonych napojów. Zacznie obowiązywać zakaz sprzedaży w sklepikach i serwowania przez stołówki niezdrowych produktów i posiłków w szkołach oraz przedszkolach. O tym, co będzie mogło trafiać do rąk, a właściwie żołądków dzieci i młodzieży, ma zadecydować Ministerstwo Zdrowia. Właściciele sklepików dostaną trzy miesiące na wprowadzenie prozdrowotnych zmian w życie. Jeśli tego nie zrobią, mogą stracić umowy ze szkołami i zapłacić nawet 5 tys. zł kary.
Kierunek po zdrowie
Z takiej decyzji Sejmu cieszą się dietetycy i lekarze, którzy od kilku lat walczą z plagą otyłości i nadwagi u dzieci i młodzieży. Problemy z nadmiarem kilogramów ma już co piąty młody człowiek w Polsce.
- Do mojego gabinetu przychodzą rodzice już z 3-, 4-latkami, które ważą za dużo - przyznaje Klaudia Rączkowska, dietetyk z Rybnika. Jej zdaniem, na problemy z wagą mają wpływ produkty, po jakie dzieci sięgają właśnie poza domem. Najczęściej są to fast foody lub słodkie przekąski.
Przykładem dziecka łasego na słodkości jest 11-letni Maciek, który uczy się w jednej z sosnowieckich podstawówek. Chłopiec od kilku miesięcy ma zakaz kupowania chipsów, batonów czy słodkich bułek w szkolnym sklepiku. Taki rygor wprowadziła jego mama, która walczy z nadwagą u syna.
- Musiałam poprosić panią pracującą w sklepiku, żeby synowi nie sprzedawała niezdrowego jedzenia - przyznaje pani Agata. A zakaz był konieczny, bo Maciek kupuje w szkole wyłącznie wysokokaloryczne przekąski.
- Teraz do wyboru ma wodę mineralną, owoce albo kanapki z sałatą i warzywami - wylicza.
Podobnych dylematów nie mają ekspedienci serwujący jedzenie uczniom w tyskich szkołach. W tym mieście od kilku lat obowiązuje uchwała rady miasta, która wymusiła na ajentach sklepików szkolnych wprowadzenie do asortymentu zdrowego jedzenia.
Jak przyznaje Anna Rompała, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 im. F. Zubrzyckiego w Tychach, dzieci potrzebowały trochę czasu, by przyzwyczaić się do nowego menu.
- Chipsy, batony, gazowane napoje pani prowadząca sklepik zamieniła na jabłka, banany, świeżo wyciskane soki z marchewki czy buraka - wyjaśnia Anna Rompała. Co ciekawe: fakt, że uczniowie dostali nowe produkty w zamian za niezdrowe jedzenie wcale nie spowodował, że na przerwach kolejka do sklepiku jest krótsza.
I tak jest coraz lepiej
Jak wynika z danych Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach, która kontroluje co najmniej raz w roku ponad 50 sklepików szkolnych w Katowicach, Mysłowicach i Siemianowicach Śląskich, w ostatnich latach jakość jedzenia serwowanego w szkołach wyraźnie się poprawiła.
- Dzieje się tak od kilku lat. Podczas kontroli widać, że uczniowie nie są już skazani wyłącznie na niezdrowe jedzenie. Mogą kupować jogurty, owoce, warzywa czy kanapki - mówi Elżbieta Jarosławiecka z sanepidu. - Mimo to, ustawa jest potrzebna, bo ureguluje przepisy. Tylko trzeba uważać, by nie była zbyt restrykcyjna.
Ustawa zakłada, że ze szkolnego menu (sklepików i stołówek) znikną produkty o takiej zawartości nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru, które spożywane w nadmiarze mogą być przyczyną przewlekłych chorób dietozależnych, np. cukrzycy czy nadciśnienia. Listę produktów, które będzie można znaleźć w szkołach, ma stworzyć minister zdrowia. Jeśli dyrektorzy szkół wraz z radą rodziców uznają, że lista nie spełnia ich oczekiwań, sami będą mogli zadecydować, co mają jeść ich podopieczni.
"Żywienie na wagę zdrowia" - ściąga rodzica
Jeśli nie masz pomysłu, co podać swojemu dziecku na śniadanie czy podwieczorek, wejdź na stronę internetową Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. Tam, w zakładce programu "Żywienie na wagę zdrowia", znajdziesz przykładowe menu dla dzieci w wieku 4-6 lat. Jest to program edukacyjny, który od kilku lat działa w szkołach naszego regionu. Obowiązujące w nim zasady można wykorzystać w domowym żywieniu dzieci. Oto kilka propozycji menu:
Śniadanie:
Dwie kromki chleba pszenno- -żytniego posmarowane masłem. Ćwierć kostki twarogu chudego ze szczypiorkiem, rzodkiewką i pomidorem. Do picia szklanka mleka (2 proc.).
Drugie śniadanie:
Dwie kromki chleba pszenno-razowego z masłem, plaster szynki gotowanej, sałata, zielony ogórek, jabłko. Herbata bez cukru.
Obiad:
Mała miska zupy jarzynowej, jeden ugotowany ziemniak, mały kawałek dorsza, surówka z selera, jabłka i marchewki. Szklanka kompotu z wiśni.
Podwieczorek:
Mały kubeczek jogurtu owocowego, cienka kromka ciasta drożdżowego.
Kolacja:
Dwie kromki chleba pszenno-żytniego posmarowane masłem i pasztetem drobiowym. Dwa plasterki pomidora. Szklanka herbaty bez cukru.
Śniadanie:
4-5 łyżek musli, zalane niepełną szklanką mleka, do picia szklanka soku marchewkowego.
Drugie śniadanie:
Winogrona, jabłko, mandarynka.
Obiad:
Mała miska zupy pomidorowej z makaronem, jeden gotowany ziemniak, duszona pierś z indyka, kotlet średniej wielkości, gotowana marchewka z groszkiem. Do picia kompot.
Podwieczorek:
Kisiel, brzoskwinia.
Kolacja:
Dwie kromki chleba pszenno-żytniego posmarowane masłem, plasterek sera żółtego, jeden mały kabanos, dwa plasterki pomidora. Do picia szklanka herbaty.
Czy rodzice powinni mieć wpływ na to, co sprzedają szkolne sklepiki? Rozmawiajcie z autorką
*Prawybory z DZ: Kto prezydentem? Kto burmistrzem? ZOBACZ i ZAGŁOSUJ
*Wybuch w kamienicy w Katowicach: Dlaczego doszło do wybuchu?
*Śmieszne, dziwne, nietypowe plakaty wyborcze, czyli dużo śmiechu [ZDJĘCIA]
*Najlepsza jednostka OSP w woj. śląskim ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE FINAŁOWYM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?