Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matuszczyk: Coraz bardziej nam szkodzi cywilizacja samotności

dr Maciej Matuszczyk
Strach o przyszłość, o pracę, której poświęcamy coraz więcej czasu, rodzi stresy i frustrację
Strach o przyszłość, o pracę, której poświęcamy coraz więcej czasu, rodzi stresy i frustrację 123RF
Masz 500 znajomych na Facebooku. Ilu z nich pożyczy Ci pieniądze, gdy znajdziesz się w trudnej sytuacji? O tym, co niebezpiecznie zastępuje nam bliskość i zwykłą komunikację międzyludzką - mówi dr Maciej Matuszczyk, lekarz psychiatra

Ktoś wjechał samochodem w ludzi na molo, ktoś zadeptał kota. Rośnie liczba samobójstw. Coś złego dzieje się z psychiką Polaków.
Przyczyn jest wiele. Jedna to czynnik socjalno-finansowy. Teraz stawia się ludziom coraz większe wymagania. Telefony komórkowe, internet, GPS, mejle umożliwiają nadzór. Każdego można złapać, bez względu na to, czy jest na urlopie, czy w pracy. Niektóre firmy swoim przedstawicielom instalują GPS w samochodach albo monitorują, gdzie jest ich komórka w danym momencie.

Albo śledzą, co pracownicy piszą na firmowym komputerze.
Totalna inwigilacja. Po drugie, mimo że mamy wiele technicznych i elektronicznych udogodnień, które usprawniają pracę, np. komputery, internet, to nie pracujemy mniej, a często więcej. Dostęp do pracy też jest łatwiejszy - można wziąć laptopa i pracować w domu kosztem odpoczynku. Ale nie wiążą się z tym większe przychody. Ludzie pracują bardzo dużo, a nie dostają za to adekwatnego wynagrodzenia. To rodzi frustrację. Zdarza się większe wynagrodzenie, ale nie na umowy o pracę, a na inne umowy, które nie dają poczucia bezpieczeństwa. Rodzi się więc strach o przyszłość. Co w sytuacji, gdy coś mi się stanie, gdy będę chory?

A przy tym większość z nas ma kredyty.
I boi się, czy w ogóle będzie mieć emeryturę. Kolejna przyczyna to ograniczony dostęp do profesjonalnej pomocy psychiatrycznej czy psychoterapeutycznej w Polsce. Mamy Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego, który określa, ile powinno być ośrodków psychiatrycznych w danym regionie w stosunku do liczby mieszkańców. Wprowadził też pojęcie centrum zdrowia psychicznego. To ośrodki, na które składają się poradnie zdrowia psychicznego, czyli ambulatoria, gdzie pacjent przychodzi i dostaje poradę. Są też inne formy, jak: zespół leczenia środowiskowego - ma świadczyć pomoc w domu pacjenta, gdy nie jest on w stanie przyjść do lekarza, dzienne oddziały psychiatryczne w szpitalach i szpitale psychiatryczne. W Polsce dominującą rolę grają duże szpitale psychiatryczne, których jest około 20. Niestety, są tak usytuowane, że przeważnie jest do nich daleko. Jak pacjent trafi do takiego szpitala, jest odizolowany od rodziny. Są oczywiście oddziały psychiatryczne w szpitalach ogólnych, ale zwykle niedofinansowane i najchętniej dyrektorzy szpitali pozbyliby się ich, bo są deficytowe. Centrów zdrowia psychicznego i poradni jest dość dużo, ale zespoły leczenia środowiskowego i oddziały dzienne funkcjonują incydentalnie. A dzięki nim można uniknąć hospitalizacji.

Na jakie choroby psychiczne ludzie cierpią najczęściej? Na depresję, uzależnienia, schizofrenię?
Część chorób występuje na stałym poziomie. Na schizofrenię cierpi ok. 1 proc. populacji. Zwiększa się liczba zaburzeń lękowo-depresyjnych. Są one reakcją na zdarzenia, z którymi człowiek sobie nie radzi. Najpierw pojawia się lęk, nerwowość, kłopoty ze spaniem, a potem - jeśli problem nie jest leczony - depresja, a ta może prowadzić do samobójstw. W zeszłym roku 6,5 tysiąca Polaków odebrało sobie życie. Niestety, to wartość rosnąca. W innych krajach Europy spada, a w Polsce rośnie. A liczba samobójstw na 100 tysięcy mieszkańców jest jednym ze wskaźników efektywności opieki psychiatrycznej. Ten parametr pokazuje, że nasza opieka psychiatryczna jest mniej efektywna. Drugą grupą zaburzeń, których też przybywa, są te związane z wiekiem. Ludzie żyją coraz dłużej, co powoduje, że ujawniają się u nich otępienia. Ich źródła są różne: geny, nadużywanie alkoholu, choroby serca. Otępienie polega na tym, że człowiek ma kłopoty z pamięcią, orientacją, przestaje rozpoznawać bliskich i z tego powodu sobie nie radzi. Problemy mają też ludzie, którzy są umysłowo w dobrej formie, ale są samotni i muszą sobie ze wszystkim, także z formalnymi trudnościami w systemie opieki zdrowotnej, radzić sami. Z powodu kulturowych zmian osoby starsze mają mniej opieki niż kiedyś, gdy rodziny były bardziej zgrupowane.

Kilka razy przewinęło się w pana wypowiedzi słowo chyba kluczowe - samotność.
Teraz jest zbyt dużo atrakcyjnych przeszkadzaczy, zajmowaczy czasu, jak internet czy setki kanałów w telewizji. Można zająć mózg pustym przekazem, nic nie- wnoszącym do naszego życia. Kiedyś, być może z braku tych innych atrakcji, ludzie funkcjonowali bardziej społecznie. Teraz komunikacją elektroniczną wielu próbuje zastąpić tę normalną komunikację, ludzką.

Ostatnio widziałem pytanie, które należy sobie postawić: "Ilu z tych kilkuset znajomych, których mamy na Facebooku, pożyczyłoby nam pieniądze albo by nas przenocowało, gdybyśmy byli w potrzebie"?
Z drugiej strony, ludzie pokazują wszystko, co się w ich życiu dzieje. Dlatego, że nie mają z kim tak zwyczajnie pogadać?
Ludzie trafiają do mnie przede wszystkim dlatego, że nie mają wsparcia. Do psychiatry przychodzą ci, którzy nie mają zrozumienia w otoczeniu. Najczęściej to wynika z tego, że mają jakieś deficyty w zakresie osobowości, są zbyt lękliwi albo nie potrafią odmówić, jak ich ktokolwiek o cokolwiek poprosi i dają się wykorzystywać. To są wewnętrzne przyczyny. Jednak załamać się może każdy człowiek, gdy znajdzie się w sytuacji, z którą nie daje sobie rady. Miałem do czynienia z pacjentami, którzy mieli szczęśliwą rodzinę, osiągali sukcesy w pracy, a nagle stawali wobec sytuacji, nad którą nie mieli kontroli, jak śmierć bliskiej osoby czy kryzys w pracy. Wtedy ważne jest, czy mamy w otoczeniu kogoś, kto nam pomoże. Był u mnie ostatnio pacjent, który teoretycznie miał pełen komfort, kochającą rodzinę, a i tak niespodziewane zwolnienie z pracy spowodowało, że wpadł w głęboką depresję z myślami samobójczymi.

Kogo częściej dotykają zaburzenia psychiczne? Kobiet, mężczyzn, młodych, starszych?
W opiece psychiatrycznej, psychoterapeutycznej lub psychologicznej obserwuje się, że częściej po pomoc zgłaszają się kobiety.

Ale czy to znaczy, że częściej chorują?
Nie. Mężczyźni mają poczucie, że nie mogą się skarżyć, muszą sobie radzić z każdą sytuacją, bo inaczej okaże się, że są niemęscy. To sprawia, że ciągle jeszcze różnego rodzaju uzależnień u mężczyzn jest więcej. Oni najpierw próbują sobie pomóc używkami, alkoholem, lekami uspokajającymi czy narkotykami, a dopiero na końcu szukają profesjonalnej pomocy. Mężczyźni popełniają też o wiele skuteczniejsze samobójstwa. To znaczy, im się zwykle - niestety - udaje. Ale obie płcie są równie podatne na zaburzenia psychiczne, tylko mają różne metody radzenia sobie z nimi, co się wiąże z pewnymi schematami i społecznymi zadaniami.

A wiek, wychowanie? Mają znaczenie?
Nie zajmuję się młodzieżą, ale zauważam, że dziś ludzie nie zawsze są w stanie znaleźć sens swojego funkcjonowania. Chyba kiedyś było prościej. Zadań społecznych do wykonania było mniej, łatwiej było się określić, albo ktoś człowiekowi te zadania określał.

Dziś możemy sobie wybrać wszystko, nawet płeć i gubimy się w ogromie możliwości?
Gdy patrzę na kierunki studiów, to się dziwię, co potem można po nich robić. Jeszcze 30 lat temu dominowała produkcja. Człowiek stał przy maszynie i coś wytwarzał, widział efekt swojej pracy, a dziś w Europie prawie nic się nie produkuje. Świadczy się usługi, a poziom ich rozmycia jest bardzo duży. Ludziom trudno znaleźć cel.

Cywilizacja ma na nas zgubny wpływ?
Tak. Zauważam też, że większość ludzi przed trzydziestką, którzy trafiają do mnie, miała kontakt z narkotykami, marihuaną, amfetaminą czy dopalaczami. Z powodu dostępności to dziś ekwiwalent alkoholu. Dzięki internetowi, który ułatwia dostępność, kwitną uzależnienia od hazardu czy seksu. Mniejsze pensje, dehumanizacja i zastępowanie normalnego ludzkiego kontaktu kontaktem wirtualnym - to wszystko nie wpływa dobrze na psychikę.

Jak rozpoznać, kiedy nie męczy nas chandra, ale już depresja i należy zgłosić się po pomoc?
Jeśli człowiek nie kontroluje siebie, gdy dochodzi do ataków agresji słownej czy fizycznej, albo widać ewidentnie, że na jakiejś przestrzeni czasu - paru, a przynajmniej dwóch tygodni - ktoś źle funkcjonuje w jakimś obszarze życia, rodzinnego czy zawodowego, to znaczy, że trzeba się temu przyjrzeć. Do psychiatry nie trzeba skierowania.

Agata Grzelińska


*Prawybory z DZ: Kto prezydentem? Kto burmistrzem? ZOBACZ i ZAGŁOSUJ
*Wybuch w kamienicy w Katowicach: Dlaczego doszło do wybuchu?
*Śmieszne, dziwne, nietypowe plakaty wyborcze, czyli dużo śmiechu [ZDJĘCIA]
*Najlepsza jednostka OSP w woj. śląskim ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE FINAŁOWYM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Matuszczyk: Coraz bardziej nam szkodzi cywilizacja samotności - Dziennik Zachodni