Na tabliczce przedstawiono dwóch mężczyzn trzymających się za ręce i znak zakazu. Obrazek opatrzono hasłem "Stop dyktaturze mniejszości". Nie udało nam się dodzwonić do prof. Tadeusza Marcinkowskiego, który jest kierownikiem instytutu. To właśnie na drzwiach do jego gabinetu wisiała tabliczka.
Poprosiliśmy o komentarz przedstawicieli Politechniki Wrocławskiej, którzy nic nie wiedzieli o sprawie. Joanna Pająk z biura prasowego Politechniki uważa, że ktoś wsunął kartkę za przykręcony do drzwi przezroczysty wizytownik. - Kartka została natychmiast usunięta, a pracownik, na którego drzwiach do pokoju wisiała, poproszony zostanie przez dziekana wydziału o pilne wyjaśnienia - tłumaczy Joanna Pająk z biura prasowego Politechniki Wrocławskiej.
- Oczywiście, nieporozumieniem jest przypuszczenie, że ktokolwiek wiedział lub wyrażał zgodę na wywieszanie tego typu plakatów, informacji czy tabliczek. Politechnika Wrocławska to uczelnia wolna od polityki i nieingerująca w niczyje przekonania, światopogląd czy orientację - zapewnia Joanna Pająk.
Dodaje, że Politechnika to jednak wielki organizm: ponad 4500 pracowników, prawie 35000 studentów i 270 budynków, kilkadziesiąt hektarów terenu i zdarza się, że nielegalne wywieszki zostają zauważone dopiero po jakimś czasie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
