Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od początku roku trwa czarna seria w śląskich kopalniach

Michał Wroński
arkadiusz gola
Będą zaostrzone kontrole w śląskich kopalniach. To reakcja na serię wypadków, które w tym miesiącu kosztowały życie sześciu górników. Ostatni zginął w miniony weekend. Tak tragicznej serii nie było od dawna - przez cały ubiegły rok w kopalniach węgla kamiennego było 15 śmiertelnych ofiar.

Na dodatek w większości styczniowych wypadków górnicy ginęli przez lekceważenie zasad bezpieczeństwa albo nieostrożność. Na przykład 8 stycznia w KWK Pniówek w Pawłowicach mężczyzna zmarł po tym, jak poślizgnął się i uderzył głową o ścianę, a 24 stycznia sztygar w KWK Knurów-Szczygłowice został śmiertelnie poraniony przez kombajn chodnikowy.

Jednak Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego, zwraca uwagę, że pracownicy nie działają w kopalniach na własny rachunek.

- Ktoś ich przecież nadzoruje, ktoś im zleca zadania do wykonania - podkreśla Talarczyk. Zdaniem WUG, za czarną serię wypadków odpowiada dozór. Podobnego zdania są związkowcy i Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, choć zupełnie inaczej uzasadniają swoje opinie.

- Na kopalniach zostali albo starzy górnicy, których zżera rutyna, albo młodzi, którzy niewiele potrafią, a do tego boją się czegokolwiek kazać podległym pracownikom - uważa Markowski.

- Wręcz przeciwnie - replikuje Kazimierz Lubowicki, szef Sierpnia 80 na KWK Szczygłowice-Knurów. - Tym młodym woda sodowa do głowy uderzyła. Myślą, że pozjadali wszystkie rozumy, a jeśli ktoś uważa inaczej, to słyszy, że może nie przychodzić do pracy. Ludzie się więc boją i popełniają błędy.

Jak uzdrowić sytuację na kopalniach? WUG ma prostą receptę: przestrzeganie procedur. - Musimy to egzekwować aż do bólu. Jeśli zobaczymy, że ktoś tego nie robi, będziemy wnioskować o przesunięcie go na inne stanowisko - mówi Jolanta Talarczyk. Na początek inspektorzy przyjrzą się transportowi w kopalniach: co trzeci z zabitych w styczniu górników pracował przy przenośnikach.

Trwa czarna seria w śląskich kopalniach. Od początku roku zginęło w nich sześciu górników. Ostatnia ofiara to 41-letni pracownik KWK Jas-Mos w Jastrzębiu-Zdroju, śmiertelnie poturbowany przez skały podczas piątkowego tąpnięcia. Tej tragedii prawdopodobnie nie dało się uniknąć. Co innego wcześniejsze wypadki w kopalniach Murcki-Staszic, Knurów-Szczygłowice, Pniówek i Wieczorek. Żaden z nich nie wydarzył się w tzw. rejonie szczególnego nadzoru, czyli wytypowanych na początku ubiegłego roku przez Wyższy Urząd Górniczy miejscach, gdzie kumulują się zagrożenia i gdzie konieczne są specjalne procedury bezpieczeństwa. Jak przypomina Jolanta Talarczyk, rzecznik WUG-u, utworzenie rejonów było odpowiedzią na pogarszające się statystyki wypadkowości.
- Tyle tylko, że taką ilość wypadków śmiertelnych jak teraz w styczniu, mieliśmy przed rokiem na wiosnę - przyznaje Talarczyk. Skoro za śmierć górników nie odpowiada natura, to jedynym wyjaśnieniem są ludzkie błędy. Zarówno przedstawiciele WUG-u, jak i Jerzy Markowski (były wiceminister gospodarki) uważają jednak, że pomyłki popełniali jednak nie górnicy, którzy zginęli, ale kontrolujący ich pracę dozór.

- Zabrakło przestrzegania procedur. Kto ma tego pilnować? Wśród kadry jest luka pokoleniowa. Zostali albo starzy, zżarci przez rutynę, albo młodzi, którzy jeszcze niewiele potrafią, a przy tym boją się coś powiedzieć starszym od siebie górnikom - mówi Markowski. Wiek ofiar ostatnich wypadków zdaje się potwierdzać tę tezę - zaledwie jeden z sześciu zabitych górników miał mniej niż 35 lat, więc trudno uznać, że giną młodzi niedoświadczeni adepci tego fachu.

Na odpowiedzialność dozoru wskazują także związkowcy, choć patrzą na to z zupełnie innej perspektywy. - Podejście kadry do podległych jej pracowników jest karygodne. Ludzie są zmuszani do pracy ponad siły, straszeni możliwością przesunięcia do gorszych zajęć, więc nic dziwnego, że nie myślą o tym, co robią - mówi Kazimierz Lubowicki, szef Sierpnia 80 w KWK Knurów-Szczygłowice.

Czyja opinia jest bliższa prawdy? Prowadzący badania socjologiczne wśród górników prof. Marek Szczepański mówi, że bez trudu można znaleźć przykłady na udowodnienie obu teorii. Wskazuje też na upadek autorytetu dozoru wśród szeregowych górników.

- Gdy blisko 30 lat temu pierwszy raz zjechałem do kopalni Jankowice, to górnicy mówili do sztygarów per wy. Teraz z obu stron można usłyszeć ostre, nieraz brutalne słowa - przyznaje prof. Szczepański.

Czarna seria

28.01 - wskutek tąpnięcia w KWK Jas-Mos zginął 41-letni górnik.
26.01 w KWK Murcki-Staszic23-letni pracownik obsługi odstawy został wciągnięty w napęd przenośnika taśmowego.
24.01 w KWK Knurów-Szczygłowice 56-letni sztygar oddziałowy został wciągnięty przez kombajn.
8.01 w KWK Wieczorek 54-letni płuczkarz, obsługujący przenośnik taśmowy, dostał się pomiędzy jego górną taśmę a konstrukcję.
8.01 w KWK Pniówek podczas demontażu szyn służących do podwieszania aparatury elektrycznej, 39-letni górnik prawdopodobnie poślizgnął się i uderzył głową o koryto przenośnika taśmowego.
8.01 w KWK Pniówek w Pawłowicach, zasypany przez skały zginął 46-letni górnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!