Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droższy bilet, czyli ukryta peronówka

Sławomir Cichy
Dworzec w Gliwicach nie dostanie dopłat, musi sobie radzić
Dworzec w Gliwicach nie dostanie dopłat, musi sobie radzić fot. Mikołaj Suchan
Jeszcze zanim zakończy się odbudowa katowickiego dworca kolejowego, bo od listopada 2011 roku, pasażerowie będą płacić nawet złotówkę w każdym bilecie niby za jego... utrzymanie.

Ministerstwo Infrastruktury, powołując do życia kolejną spółkę kolejową pod nazwą Dworzec Polski, chce pośrednio na pasażerów przenieść koszty funkcjonowania prawie 1000 budynków dworcowych w kraju.

- Prawda jest taka, że przewoźnicy, którzy mają płacić, przerzucą opłatę na pasażerów. Zapłacimy nie na dworce w Katowicach, Gliwicach czy Wrocławiu, ale za małe zapomniane stacyjki, gdzieś na prowincji - mówi Adrian Furgalski, ekspert rynku kolejowego.

Dodaje, że trwają negocjacje z ministrem Cezarym Grabarczykiem, żeby resort infrastruktury wyciągnął brakujące 130 mln złotych na utrzymanie budynków z przyszłorocznego budżetu państwa.

- To nie jest zawrotna kwota dla budżetu, a kolejna podwyżka cen biletów może doprowadzić do dalszego odpływu pasażerów z PKP. W konsekwencji w kolejnych latach nie uda się sfinansować funkcjonowania dworców - alarmuje Furgalski. Obliczono, że każdy bilet może być droższy z powodu nowych opłat nawet o złotówkę.

W pociągach na terenie naszego regionu już rozdawano ulotki, informujące o nowej opłacie, by pasażerów przygotować do cenowego szoku. Najwięcej zapłacą ci, którzy codziennie dojeżdżają koleją do pracy. Dodatkowe złotówki mają być doliczane do biletów takich przewoźników jak Przewozy Regionalne, Inter City i nowo powołana przez marszałka spółka Koleje Śląskie.

Spółka Dworzec Polski twierdzi, że dzięki dodatkowym złotówkom będzie można utrzymać w czystości korytarze, hale dworcowe, toalety, a ruchome schody wreszcie będą działać.

Prezes spółki, Jacek Przyśluga, jednocześnie straszy, że jeśli nie dostanie pieniędzy - "zamknie dworce".
Jedno jest pewne - za wejście na stację nikt nie będzie płacił. To ważne, zwłaszcza dla katowiczan.

Dworzec w stolicy regionu pełni bowiem nie tylko rolę stacji, ale także deptaka, skrótu, a wkrótce także dojścia do galerii handlowej.

Dworce w dużych miastach naszego regionu znalazły się na liście 48 najbardziej dochodowych budynków kolejowych w Polsce. Wśród nich prawdziwym szczytem rentowności i komercji będzie nowy dworzec w Katowicach.

Ale mimo to i tak każdy pasażer, który wybierze się w podróż koleją już jesienią zapłaci w bilecie dodatkową opłatę dworcową (od kilku groszy do złotówki). Z niej nawet najmniejszy grosz nie trafi na utrzymanie katowickiej, gliwickiej, bielskiej czy sosnowieckiej stacji.

- Czyli mamy klasyczny powrót do socjalizmu, gdzie wszystko ponoć było wspólne, a jak działało w praktyce widziałam - denerwuje się Krystyna Dzięgiel stojąca w kolejce po bilet na katowickim dworcu, kiedy usłyszała od nas o podwyżce.

Tymczasem prezes spółki Dworzec Polski Jacek Przyśluga zrobił bilans tego co objął i wynika z niego, że oprócz dworców o wysokiej rentowności jak wspomniany katowicki jest jeszcze w kraju 200 obiektów których przychody i wydatki bilansują się, ale pozostałe 600 nie ma szans zarobić na swoje utrzymanie.

Ani wynajmem powierzchni handlowych ani dodatkowymi usługami jak wynajem powierzchni reklamowej. No i pozostaje jeszcze kolejne prawie 200 obiektów, które faktycznie są nieczynne, ale znajdują się na mapach jako przystanki kolejowe. Łącznie jest więc w Polsce około tysiąca dworców.

- My w 2011 roku na utrzymanie części publicznej dworców kolejowych przeznaczymy 131 mln zł. Nie wiem skąd to weźmiemy. Nie mamy tych pieniędzy, mówiąc najkrócej - powiedział prezes Prześluga i dodał, że w przyszłym roku 135 mln zł chce wziąć albo od przewoźników, albo z budżetu państwa w ramach dotacji utrzymaniowej.

Eksperci rynku kolejowego obliczyli, że bilety InterCity na trasie Katowice-Warszawa zdrożeją o złotówkę. Ale nie to będzie najdotkliwsze, bo jeździmy tam rzadziej niż po terenie aglomeracji. Najwięcej dopłacą choć może jednorazowo po kilka groszy ci, którzy codziennie korzystają z kolei w drodze do pracy, szkoły, na uczelnię.

Dworzec Polski musi ktoś kontrolować

Pytanie do Adriana Furgalskiego, eksperta rynku kolejowego, dyrektora w Zespole Doradców Gospodarczych "TOR"

Prezes spółki Dworzec Polski Jacek Przyśluga, chce zebrać na utrzymanie dworców 135 mln zł praktycznie z kieszeni pasażerów. Przy jakości usług spółek PKP to nie skandal?
Po pierwsze zwróciliśmy prezesowi Przyśludze uwagę, żeby nie mówił o potrzebach rzędu 200 mln zł, bo przejmując od PKL perony dostanie prawie 70 mln. zł już płaconej stawki za ich używanie. Więc się po-prawił i teraz twierdzi, że na-prawdę potrzebuje znaleźć w czyjejś kieszeni tylko 135 mln zł.

Po drugie, taka kwota przynajmniej w pierwszym roku powinna się znaleźć w budżecie państwa i wnioskujemy o jej zawarcie w projekcie na 2012 rok. I po trzecie wreszcie, po-trzebna jest instytucja kontrolująca zasadność pobierania opłat dworcowych. Dziś mówi się o złotówce, a za rok może ona skoczyć do dwóch złotych, po-tem trzech itd.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Droższy bilet, czyli ukryta peronówka - Dziennik Zachodni