Dąbrowa Górnicza: Piloty znów się zepsuły, liczą głosy po staremu

Sprzęt wart ponad 20 tys. zł znów nie wspomógł rajców podczas ostatniej, środowej sesji. Najpierw radni opozycji domagali się wyświetlania wyników w formie konkretnych nazwisk, by mieszkańcy mogli zobaczyć, kto jak głosuje, a potem sprzęt... odmówił posłuszeństwa. Choć na sali było 22 radnych, na tablicy wyników uparcie pojawiało się po zliczeniu tylko 21 głosów. Jeśli tak dalej pójdzie, to laptop i piloty wylądują głęboko w zakamarkach urzędowych piwnic i wkrótce słuch po nich zaginie.

W sierpniu 2009 r., podczas pierwszej próby wykorzystania pilotów przy głosowaniu, opozycyjnym radnym nie udało się przekonać przewodniczącej Rady Miejskiej, Agnieszki Pasternak, by wyświetlane na specjalnej tablicy wyniki pokazywały, który radny jak głosuje. Teraz sytuacja się powtórzyła.

- Piloty mogą być przypisane do konkretnych osób - mówił radny Tomasz Pasek. - Każdy z nas jest dorosły, odpowiada za swoje czyny, tak więc nie widzę takiej potrzeby - ripostowała Agnieszka Pasternak. - Ale nie wiadomo, czy przy liczeniu głosów będzie się liczyła ręka podniesiona do góry, czy głos wyświetlony na tablicy. Wystarczy przypisać numery pilotów do radnych i za pół roku nikt nie będzie mógł powiedzieć, że głosował inaczej - nie dawał za wygraną radny Edward Bober. - Wyniki z elektronicznego głosowania stanowią załącznik do protokołu. To wyjaśnia, co jest ważne, a co nie - przekonywała przewodnicząca Rady Miejskiej, dodając, że statut miasta i regulamin pracy Rady Miejskiej nie pozwala na wyświetlanie wyników według nazwisk rajców. Spór zakończyła awaria sprzętu.