Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kleszcz-Szczyrba: Jak dalej żyć po stracie dziecka nienarodzonego?

Renata Kleszcz-Szczyrba
Renata Kleszcz-Szczyrba z mężem Zbigniewem i córką Zosią
Renata Kleszcz-Szczyrba z mężem Zbigniewem i córką Zosią arc prywatne
O problemie straty dziecka nienarodzonego opowiada dr Renata Kleszcz-Szczyrba, autorka książki "Witraże ciemności"

W jaki sposób rozwój technologii zmienił postrzeganie przez nas "początku życia" i nasze podejście do ciąży? Jeszcze niedawno słuchanie bicia serca dziecka było przywilejem lekarza, a teraz w aptece można kupić aparaty KTG.
Świat ciągle przyspiesza, coraz więcej wiemy i coraz więcej możemy - także w kwestii podglądania początków życia. Dzięki nowoczesnej technologii, która wdziera się szeroką falą do medycyny - aparaty USG, wspomniane urządzenia KTG, niezwykle czułe testy ciążowe #- wiemy o nowym człowieku i widzimy go od zarania życia, od momentu poczęcia. Możemy śledzić jego rozwój. Dzisiejsi rodzice chcą zobaczyć swoje dziecko na długo przed narodzeniem, poznać jego płeć, wygląd. Śledzą na każdej kolejnej wizycie kontrolnej "postępy w rozwoju", słyszą bicie serca. Ich oczekiwania niejednokrotnie idą w kierunku nie tego "czy" ale "jak dobry" sprzęt ma lekarz prowadzący ciążę. Dzisiejsi rodzice wchodzą w świadome i planowane interakcje z nienarodzonym jeszcze dzieckiem - czytają bajki, puszczają muzykę, rozmawiają. To wszystko sprzyja nawiązywaniu emocjonalnej więzi z dzieckiem na długo przed jego narodzeniem i ten właśnie emocjonalny aspekt ciąży oraz społeczny, związany z wchodzeniem w nowe społeczne role matki i ojca, urealniają się i funkcjonują znacznie szybciej, niż jeszcze ćwierć wieku temu. W sytuacji straty ciąży - tak urealnionej obrazami i dźwiękami - powrót do życia brutalnie obdartego z planów i marzeń o dziecku, które przecież już tak realnie było, może być trudny. Ten powrót do życia powinien być wówczas wyznaczony rytmem żałoby. Żałoba to proces adaptacji do straty. Jeśli ktoś był dla kogoś cenny, wartościowy, bliski; jeśli zawiązała się z nim emocjonalna więź, wówczas potrzebny jest żal po stracie tego kogoś. Wielu rodziców, którzy przedwcześnie tracą dzieci, potrzebują takiego czasu żałoby. Jednak są często w tym czasie niezrozumiani i osamotnieni nie tylko faktem straty dziecka, ale obojętnością otoczenia.

Wiele par podchodzi do ciąży w sposób bardzo zorganizowany. Można mówić o zarządzaniu ciążą. Gdzie jest ta granica naszych możliwości i interwencji? W USA już legalnie można zaplanować płeć dziecka.
Nie wiem, gdzie jest granica. Ponoć wszelkie granice możliwości wyznacza nasza wyobraźnia. A jeśli tak jest, to nie chcę sobie wyobrażać, co może ludzkości wpaść do głowy w kwestii, o którą pani pyta. Moim zdaniem byłoby o wiele lepiej dla człowieka, gdyby kwestie życia i śmierci pozostawiał naturze lub - jak kto woli - Bogu. Zauważmy, że wszelkie konflikty i dyskusje publiczne wokół in vitro i aborcji właśnie tu mają swe źródło - w ingerowaniu w naturę, w uzurpowaniu sobie prawa do decydowaniu o życiu i o śmierci.

Z jednej strony, dzięki sprzętowi medycznemu, badaniom naukowym, wiemy dziś, że dziecko w łonie matki czuje smaki, słyszy itd. W ten sposób szybciej nawiązujemy z nim kontakt, ale też tym samym bardziej odczuwamy stratę, gdy dojdzie do poronienia, śmierci w łonie matki, czy wykrycia wady. Kiedyś się mówiło: Bóg dał, Bóg wziął...
Te straty dla wielu rodziców są stratami dotkliwymi, wymagającymi przeżycia żałoby. Dzisiejsze prawo to umożliwia. Od początku 2007 roku mamy w Polsce zapis o możliwości pochówku dzieci utraconych na każdym etapie trwania ciąży. Wcześniej tę możliwość wyznaczał określony tydzień ciąży lub określona waga płodu - celowo nie podaję tych granicznych danych, aby nie propagować stanu prawnego, który jest nieaktualny. Żałoba wymaga rytuału pożegnania. Pochówek jest tym rytuałem. Wyznacza on granicę pomiędzy życiem z osobą utraconą a życiem bez tej osoby. Pozbawianie tego rytuału zaburza rytm żałoby, a często zablokowuje ją. Jeszcze przed wejściem nowego zapisu prawnego, który przywołuję, rodzice dzieci utraconych w pierwszej połowie ciąży nie mogli pochować swojego dziecka. Te szczątki, z punktu widzenia prawa, były traktowane jak części ciała odłączone od całości (podobnie jak amputowana noga czy wycięty wyrostek) i utylizowane jako odpad medyczny. Warto zdać sobie sprawę z tego, że obecnie żyją trzy pokolenia kobiet-matek i mężczyzn-ojców, z których każde traciło swoje dzieci w innej rzeczywistości technologicznej i prawnej. Dzisiaj można godnie pochować dziecko utracone już w pierwszych tygodniach ciąży, bo wiemy o tym, że było, od samego początku jego istnienia, a nasze babcie często traciły ciąże na takim wczesnym etapie, nawet o tym nie wiedząc, zrzucając wszystko na karb opóźniającego się cyklu miesięcznego. Warto wspomnieć, że w latach 60. nie można było zarejestrować w urzędzie urodzenia dziecka z donoszonej ciąży, jeśli nie przeżyło 24 godzin.

Wiele dylematów będziemy w stanie rozstrzygnąć wiedząc, w którym momencie, na jakim etapie ciąży, zaczyna się życie. Kiedy zwykle rodzice zaczynają traktować płód jak odrębną istotę?
Ciąża rozgrywa się w kilku wymiarach - fizjologicznym, emocjonalnym, społecznym, a także, dla wielu rodziców, w wymiarze duchowym. Nie każda ciąża jest wytęskniona i oczekiwana, nie każda jest chciana i planowana. Nie dla wszystkich rodziców informacja o ciąży generuje radość, dla wielu generuje lęk i bunt. Rodzic myśli przecież o poczętym dziecku nie tylko jako o darze życia, ale także o wszystkich socjalno-bytowych kontekstach tego poczęcia. Niemniej dla osób, które tęsknią za macierzyństwem i ojcostwem, świadomość odrębności istoty ludzkiej pojawia się bardzo szybko, w chwili potwierdzenia faktu zajścia w ciążę. Dla osób wierzących sprawa wygląda podobnie. Zatem dla jednych lęk i bunt związane z ciążą zagłuszają radość, dla innych radość zagłusza lęk. Inna dyskusja na temat odrębności istoty ludzkiej toczy się w kręgach naukowych, zwłaszcza lobbujących procedurę in vitro, gdzie wyraźnie podkreśla się, że człowiek zaczyna się w tzw. fazie embrionalnej właściwej, przypadającej dwa tygodnie po zapłodnieniu. Wcześniej ponoć jest faza preembrionalna. Zatem punkt widzenia zależy od punktu patrzenia, a nawet intencji, z jaką się patrzy, i oczekiwania odnoszącego się do tego, co chce się zobaczyć.

Strata dziecka poczętego jest jednak przez opinię publiczną, często otoczenie, traktowana jako "mniejsza strata". Niektórzy nie rozumieją konieczności przeżycia żałoby po tej stracie.
Status tej straty jest w społeczeństwie wciąż niejednoznaczny. Społeczna dehumanizacja przedwczesnych strat wyłania się jako kluczowy problem: "to nie umarł człowiek, bo to jeszcze nie był człowiek, nie mógł być, bo się nie urodził albo był za mały". W istocie wkrada się paradoks: kiedy ciąża jest żywa, jest traktowana podmiotowo przez społeczeństwo (oczekiwane jest przyjście na świat dziecka), kiedy jest martwa, ulega szybkiemu uprzedmiotowieniu (nic się nie stało). Ciąża to dla rodziców nie tylko fizjologia. To także emocjonalna więź z dzieckiem, świadomość wchodzenia w nową rolę społeczną - matki i ojca, realizacja powołania.
Zatem poronienie to strata dziecka (a ściślej: rozwijającego się organizmu dziecka), zerwanie emocjonalnej więzi z nim, utrata planów, marzeń, całej wizji przyszłości, która już przecież się zapisała.
Odnosi się wrażenie, że otoczenie zatrzymuje się tylko na aspekcie fizjologicznym straty i to w takim dosłownym znaczeniu (kilka tkanek, mała ciąża - mała strata). A gdzie pozostałe?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!