Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Pokładecki: Po latach rządów pojawia się potrzeba zmiany

Paulina Jęczmionka
Jacek Pokładecki
Jacek Pokładecki Polskapresse
Z dr. Jackiem Pokładeckim, politologiem z Zakładu Badań Władzy Lokalnej i Samorządu WNPiD UAM, rozmawia Paulina Jęczmionka.

We władzach wielu wielkopolskich samorządów nastąpiła "zmiana warty". Jakiego są tego przyczyny?
Jacek Pokładecki: Może być ich kilka. Ta część wójtów, burmistrzów, prezydentów, którzy rządzą kolejną kadencję i dotychczas bez problemu wygrywali wybory, zaczęła wierzyć, że nie musi przywiązywać wagi do kampanii. Po części, jako przykład można podać Ryszarda Grobelnego, prezydenta Poznania, w którego kampanii dominowały debaty, konferencje prasowe, a mniej było bezpośredniego kontaktu z mieszkańcami. Na ostatniej prostej kampanii jego kontrkandydaci, którzy byli bardziej widoczni wśród ludzi, wyraźnie zyskiwali w sondażach.

A może prawdziwa jest teoria, że władza w pewnym momencie po prostu się zużywa?
Jacek Pokładecki: To druga przyczyna zmian. Nawet jeśli władza nie jest bardzo krytykowana, jak np. w Nowym Tomyślu, Lesznie czy Gnieźnie, po jej długich rządach pojawia się naturalna potrzeba zmiany. Mieszkańcy zaczynają sądzić, że nie ma już szans na nowe pomysły. Zauważają rutynę.

W kampanii wiele komitetów jako swój atut wymieniało niepartyjność. A jednak triumfują partie. Dla przykładu: PO wzięła większość w pilskiej Radzie Miasta, ma też najwięcej mandatów w Poznaniu, ale tutaj to PiS odniosło historyczny sukces. Ta partia ma też najwięcej mandatów na przykład w Lesznie. Szyld partii jednak wciąż działa?
Jacek Pokładecki: Polacy lubią w sondażach, różnych badaniach opinii publicznej krytykować partie i przypisywać im wszystkie krzywdy wyrządzone samorządowi. Ale gdy przychodzi do głosowania, jednak stawiamy na partie polityczne. Oddajemy bowiem głos na osoby, które kojarzymy. Takie zaś najbardziej eksponują partie. Inną kwestią jest to, że hasło niepartyjności czy apolityczności jest pewnego rodzaju wprowadzeniem wyborcy w błąd. Cóż ono bowiem oznacza? Każde stowarzyszenie, organizacja obywatelska czy komitet wyborców wchodzi w politykę w momencie, gdy zaczyna brać udział w walce o władzę, czyli w wyborach. Szczególnie, gdy są to wybory jednoosobowego organu wykonawczego, czyli wójta czy prezydenta. Komitet zaczyna zatem nabierać cech politycznych i postać quasipartyjności.

Przed nami - w wielu miejscach - dalszy ciąg tych politycznych potyczek, czyli druga tura. Może przynieść niespodzianki?
Jacek Pokładecki: Jeżeli urzędujący wójtowie czy prezydenci szybko wyciągną wnioski z tego, co się stało, być może mają szansę odwrócić niekorzystny trend. Jeśli jednak przez najbliższy tydzień skupią się głównie na nerwowym atakowaniu kontrkandydata, a zapomną, że dominować powinna merytoryczna dyskusja o samorządzie, wyniki z pierwszej tury mogą się potwierdzić. Bardzo wiele zależy od tego, kogo poprą przegrani z pierwszej tury oraz od tego, którzy wyborcy okażą się bardziej zdyscyplinowali, czyli pójdą do urn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski