Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosik: Gra na czas zamiast reform

Stanisław Bartosik
Stanisław Bartosik
Stanisław Bartosik arc.
Z dużym dystansem, ale i sporym niepokojem, patrzę na to, co dzieje się w polskim górnictwie. Stąd pytanie, co dalej z istniejącymi kopalniami, będzie pojawiało się coraz częściej. Nie jestem pewnie odosobniony w przekonaniu, że problemów górnictwa nie da się rozwiązać bez udziału związków zawodowych.

Ale czy np. ich rolą ma być wpływanie na obsadę prezesowskich foteli? Może tak, ale na razie, niestety, zmiany kadrowe to jedyny przejaw zmian w górniczej branży, która pilnie potrzebuje sensownego programu naprawczego.

KOMPANIA WĘGLOWA ZNÓW SZUKA PREZESA. CO SIĘ STAŁO Z MIROSŁAWEM TARASEM

Tymczasem można odnieść wrażenie, że fachowcy związani z górnictwem uporczywie czekają na poprawę koniunktury na polski węgiel, a politycy nie mniej konsekwentnie na przyszłoroczne wybory parlamentarne. Reformowanie górnictwa przypomina obecnie znaną ze sportowych aren grę na czas. W sporcie czasami przynosi ona dobry rezultat. Ale czasu polskie górnictwo ma coraz mniej.

Stanisław Bartosik, redaktor wydawca dzisiejszego DZ


*Kto wygrał wybory w Twoim mieście? ZOBACZ WYNIKI WYBORÓW 2014
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
*Zielony młody jęczmień najlepszy na odchudzanie. Jak przyrządzić? [WIDEO]
*Górnik Zabrze na dnie. Komu zależy na upadku klubu? Socios Górnik chce go ratować

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bartosik: Gra na czas zamiast reform - Dziennik Zachodni