Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kubica wróci za kierownicę!

Maciej Stolarczyk
Zawsze chłodny w kontaktach z mediami, czasami wręcz niesympatyczny, polski kierowca Robert Kubica pokazał, że w rzeczywistości jest szlachetnym człowiekiem. Pierwsze słowa, jakie wypowiedział po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej, brzmiały: "Jak się czuje Jakub?".

Nie pomyślał o grożącym mu kalectwie, złamanej karierze, konkurentach na jego miejsce w Renault. Pomyślał o swoim pilocie, z którym rozbił się podczas rajdu Ronde di Andora. Pilot Jakub Gerber wyszedł z wypadku praktycznie bez szwanku. Kubica doznał poważnych obrażeń i walczył o życie. Lekarzom udało się ustabilizować jego stan i jest nadzieja, że wróci do zawodowego ścigania.
xPo nerwowej niedzieli poniedziałek był już znacznie spokojniejszy. Z włoskiego szpitala w Pietra Ligure napływały umiarkowanie pozytywne informacje. "Prędkość powrotu do zdrowia Roberta jest wspaniała, powyżej normy" - uspokajał menedżer Polaka Daniele Morelli.

Okazało się, że po wypadku Kubica był bliższy śmierci, niż się wszystkim wydawało. Kontrowersje wzbudziła ślamazarna akcja ratunkowa. Zawodnik został wyciągnięty z rozbitego auta dopiero 90 minut po wypadku. W tym czasie stracił bardzo dużo krwi. W trakcie operacji lekarze mieli problem z opanowaniem krwotoku wewnętrznego i ocenili, że przetoczyli Robertowi około pięciu litrów osocza. W ciele człowieka postury Kubicy jest około 6 litrów krwi.

Włoscy specjaliści spisali się jednak doskonale. Zagrożenie życia udało się szybko oddalić, a następnie poskładać roztrzaskane kończyny.

- Krwotok faktycznie był trudny do opanowania, dlatego wciąż obserwujemy płuca - mówił jeden z lekarzy na konferencji prasowej, którą zorganizowano, by poinformować o przebiegu akcji ratunkowej. - W stosunku do niedzieli jego stan uległ dużej poprawie. Jest przytomny, jest z nim kontakt, reaguje na bodźce zewnętrzne - podkreślali Włosi.

- Robert wykonał małe ruchy palcami i chociaż tego się spodziewaliśmy, stanowi to doskonały sygnał na przyszłość - ogłosił specjalista ortopedii ręki profesor Igor Rossello, co było prawdopodobnie najlepszą wiadomością poniedziałku.

Obecny w szpitalu menedżer polskiego kierowcy Daniele Morelli poinformował, że narzeka on na ból operowanej ręki i nogi. - Ale to dobry znak, bo znaczy, że jest w niej czucie - podkreślił.
Zdaniem lekarzy ból, który dokucza Kubicy, jest do opanowania za pomocą środków farmakologicznych. W ich opinii nie ma więc potrzeby ponownego wprowadzania go w stan śpiączki.
Operację przeprowadziło 11 lekarzy: dwóch specjalistów od reanimacji, dwóch anestezjologów, trzech chirurgów ortopedów, trzech specjalistów z regionalnego ośrodka chirurgii dłoni i lekarz naczyniowy. Były też dwie ekipy pielęgniarzy. Polak leży na obserwacji na oddziale reanimacji kierowanym przez doktora Giorgio Barabino.

W Polsce wszelkie dyskusje o tym, kto zastąpi Kubicę w zespole Renault, są przyjmowane jako nie na miejscu. Za granicą dziennikarze takich oporów nie mają. Na giełdzie pojawiają się na razie dwa nazwiska. Byłego kolegi Kubicy z BWM Nicka Heidfelda oraz byłego mistrza świata Kimiego Raikkonena. Ten pierwszy aż rwie się do podpisania kontraktu z którymkolwiek zespołem F1, a oferta Renault byłaby dla niego jak gwiazdka z nieba. Drugi już wcześniej zdementował plotki, że mógłby wrócić do Formuły 1 i zadeklarował, że chce pozostać przy rajdach. Renault na pewno wolałoby Raikkonena, ale bardziej realna wydaje się kandydatura Heidfelda. Przejście Niemca byłoby małym prztyczkiem w nos Kubicy, bo wiadomo, że panowie nie darzyli się sympatią w BMW.
Szef Renault Eric Boullier na razie ostrożnie wypowiada się o zmianach w zespole.
- Zaczynamy myśleć i pracować nad planem awaryjnym - mówi Francuz.

- Robert jest bez wątpienia wyłączony na kilka miesięcy, ale spodziewam się, że jego rekonwalescencja potrwa krócej niż rok. Jeśli nie będziemy czekać zbyt długo, to skorzystamy z jednego z rezerwowych kierowców - dodawał Boullier, mając na myśli Bruno Sennę bądź Romaina Grosjeana.

- Gdyby jednak przerwa trwała dłużej, rozważymy inne opcje - dodał.
Ze współczuciem do wypadku Kubicy podeszły włoskie media, które traktują Polaka niemal jak swojego.

"Pewne jest, że sezon F1, rozpoczynający się 13 marca, jest dla Kubicy stracony" - czytamy w "La Repubblica".

"Stawką jest cała jego przyszłość. Prawdopodobieństwo przerwanej kariery z powodu rajdowej pasji, dalekiej od jego prawdziwego fachu, jest bardzo wysokie" - podsumowała gazeta w swoim poniedziałkowym wydaniu.

Zaznaczono też, że nawet wielki przyjaciel Roberta Kubicy Fernando Alonso nie otrzymał w szpitalu w Pietra Ligure, dokąd się udał, "pocieszających wiadomości". "Po rozmowie z lekarzami odjechał poruszony" - informują Włosi.

"La Repubblica", jak zwykle w poetyckim stylu, wyraziła też nadzieję, że kariera Polaka, którą nazywa piękną bajką, nie rozbiła się o anonimową balustradę w Ligurii podczas zawodów, w których "nie szukał sławy, ale adrenaliny, bez której nigdy nie mógł się obejść".

Z kolei "La Stampa" przypomina o kasku Roberta Kubicy z napisem "Jan Paweł II", który cudem uratował mu życie w 2007 roku. Według gazety niedzielny wypadek i to, że Kubica nie zginął, także mogło być cudem. Za pośrednictwem Twittera wsparcie dla Kubicy przekazał nawet obrońca reprezentacji Anglii Glen Johnson.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!